Unicornus Blog ®™
  Unicorn-Blog
   

NAVIGATION

HOME | « Previous Month | » Next Month | Today | Archives |

Included colors
-^

WWW-World   Unicorn-Blog

..::^::..

Statystyki odwiedzin:

Σ Total Visit:
Time pią, 19 kwi 2024, 15:48:11

Online now
0 members & 0 visitors

Who is online

Online today
0 [0 members & 0 visitors]

Members activ

    Geo Visitors Maps:

    Geo-Visitors

    Start:


    Subscribe:

    ..::^::..

    Reklamuj ten Blog! :)

    Podoba Ci się mój Blog? - wklej
    u siebie na stronie ten klikalny buttonik. Sprawisz, że prawda historyczna nigdy nie zgaśnie..
       Unicorn Blog
        Kod do wklejenia na stronę:
    <a href="http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/" title="Unicorn-Blog Polityka Internet Opinie" target="_blank"><img src="http://unicorn.ricoroco.com/uni.jpg" border="0" alt="Unicorn Blog" /></a>

    .::^::.


    Pisuję jeszcze m/n tu:

    BlogMedia24.pl

    ..::^::..


    Info o Tobie:

    And what You think?  

    ..::^::..


    Wprost24-News

    Wprost24

    ..::^::..


    Torrents of Tags

    20 lipca AK Aborcza Anglia Berling Bezymienski Bielscy Blogmedia24.pl Bolek Bordziłowski CCCP Cała Cenckiewicz Chiny Czechowicz DIE Duffy Dzieje Dziennik Eberhardt Epler Europa Francja Frank Gebert Gierek Gontarczyk Gross Hans Heda Hitler Humer II III III RP IPN Irving JKM Jarecki Jaruzelski Jezus KNAPP KPP KPRP Kaczyński Kataryna Kister Komorowski Konsumpcja Kozaczuk Kościół Kresy Kuroń LSD LWP Laska Lem MO Mackiewicz Majka Mars Mistewicz Miłosz NKWD NSZ NWO Naliboki Newsweek Nicpoń Niemcy Niziurski OUN Obama Ochrana PO PPR PR PRL PSL Pacepa Parowski PiS Piecuch Piotrowski Pióro Pola Polska Polski Poznań Przegląd RFN RONA RP RWE Raack Radziński Rakowski Raport Replika Rockefeller Roosevelt Rosja Rumunia Ryszard SB SLD START Sierakowski Skalski Sobieski Solidarność Sowiety Speer Stalin Stallin Stauffenberg Stern Stół Szary Szechter TUN Trocki Tusk UB UPA USA Volkoff WSI Wachowski Wałęsa Wiejska Wisla Wiszowaty ZSRS Zachód Znak Zyzak aborcza agenci agent agentura akcja alternatywy ambasador ana anonimy anoreksja antykomunizm antypolonizm antysemityzm antysowieckie aparat archiwum armia artyści aruch bajki bandy betony bezpieka biesiady bimber biurokracja blogerzy blogi blogmedia24.pl bolszewicy broń burza bzdety błędy cele cenzura chaos chemiczna chłam codzienne cywilizacja człowiek, demokracja depopulacja dezercje dezinformacja dinozaury dowcipy duchy dyplomacja dyskusje działanie dzieci dzieje dziennik dziennikarze eksport elita elitki elity encyklopedia ewolucjonizm film finanse firmy fugit fun fundusze futurologia gaz generał geopolityka gestapo gra grypa gęsia haki handel hańba historia historia, historyczna ideologia idioci imperializm informatyzacja inteligenci internet judaica kadry kalki kandydaci kant kapusie kasa katastrofa kawały kibole klasy kobiety kolaboracja komuna komunizm konfidenci konfident konserwatyzm kontrfaktyczna kontrola kontrwywiad korzenie kosmos kostka kraj kreatorzy kretyni krytyka kultura kłamstwa lewactwo lewacy lewica list literatura lotnicza ludowa ludzie mackiewicz mafia manipulacja manipulacje masoneria masy mceńsk media medialny mentalne metody miasto mity miłośnicy moda monarchizm mordercy morderstwa mordy must młodzież mózgu nadzorcy naród nauka nauka, nawóz nazizm nienormalność niespodzianki niewolnictwo nieznani nonsens obcy obozy obronna odjazdy okrąglak okupacja opinia opozycja ordnung pajęczyna pakt pandemia partia partyzantka pigułki pitu plany platforma pochody podatki podwyżki pojęciowe polityka polskość pomoc portal portale porządek powstanie pracy pranie prawa prawda prawica prehistoria, prezydent profesor program propaganda prowokacje przegląd przyszłości przyszłość pseudonauka psychologia psychomanipulacje publiczna quo vadis radio radykał rasy redukcje regulacje religia reptilianie rewolucja rewolucje rezonatory rosołowa rozpad rozpoznanie rusofoby rząd salon24 satyra scenariusze scifi seks sekty serwilizm siekanina skrajności socjalizm socjalizmy socjologia socjotechnika sojusze solidarność sowiecka sowiety specjalne specsłużby spin spisek społeczeństwo sprawcy sterowanie strategia struny studenci styl syf syjonizm sylwetki system szopki sztetl szulchan szyld słownik służby taktyka telewizja tempus teorie terroryzm to totalitaryzm towarzysz tradycje trendy twórcy tytuły u2 układy upadek urzędy utrwalacze walka wic wieszanie wizerunku wizje wladza wojna wojny wojsko wojskówka wolność wrogowie wspomnienia wyborcze wybory wychowanie wystawa wywiad władza władzy zamach zapłodnienie zbrodnie zdobycie zdrada ziewnik złodzieje złoto Żydzi ład ściema świat światowa żulia życia życie żydokomuna 44 1939 1941 1944 1945 1947 1952 1987

    ..::^::..


     PR 
    GeoStat
    GeoVisitors

    ..::^::..

    M E T A

    M E T A  Fri 19 Apr 2024 15:48:11 CEST



     In memoriam of
    † Lech Kaczyński †

    Lech Kaczyński

     Kalendarium Archiv

     
    < maj 2007 >
    PWŚCPSN
      1 2 3 4 5 6
    7 8 9 10 11 12 13
    14 15 16 17 18 19 20
    21 22 23 24 25 26 27
    28 29 30 31      

     Friends:


     My BLOGROLL:

    Janusz Korwin-Mikke
    Nczas.com
    Forum Frondy
    5 Władza
    Rzeczpospolita.pl
    Kataryna
    FoxMulder
    Geralt
    PrawyProsty
    Vagla-prawo w Internecie
    Antysocjal
    Audience
    Venissa - psychologicznie
    Socjologia internetu
    Prawica.net
    PerłyPrzedWieprze
    Gdańszczanin
    DoKwadratu
    Michalkiewicz.pl
    IVRP.pl
    forum.sztab.org
    Lear.blox.pl
    Kolorowy.blox.pl
    Foxx-News
    www.kppis.pl
    www.touch.uni.lodz.pl
    niezalezna.pl
    redplanetcartoons.com
    nieznudzeni.pl


    ~.^.~

    .::^::.


     Warto zajrzeć:

    ..::^::..


     Godne Uwagi!

    www.michalkiewicz.pl

    ..::^::..

    archivYou are currently viewing archive for May 2007

    date31 May 0720:42artX . Isakowicz-Zaleski blogerem

    "Jego książka o księżach-agentach SB narobiła sporo zamieszania w polskim Kościele. Teraz ks. Isakowicz-Zaleski wkracza do internetu. Założył już stronę, a teraz zapowiada, że wkrótce zacznie pisać bloga. "Trzeba iść z duchem czasu" - mówi.

    "Nie chciałbym, żeby to była tania forma jakiegoś przekazu duszpasterskiego, pouczenia kogokolwiek. To będą moje bardzo osobiste refleksje na temat różnych spraw" - zapowiada ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

    Blog pojawi się na istniejącej od niedawna stronie www.isakowicz.pl. Jak pisze tam duchowny, stronę założył, by ludziom łatwiej było się z nim kontaktować. Bo do tej pory sporą część listów od czytelników jego książki "Księża wobec bezpieki" - często źle zaadresowanych - dostawał tylko dzięki uprzejmości poczty.

    "Nie wszyscy znali mój dokładny adres pocztowy, dlatego też koperty były zaadresowane w dość zaskakujący sposób, np. <Ksiądz Zaleski pod Krakowem> lub <ksiądz Ormianin z Krakowa>" - pisze duchowny na swojej stronie. "Jeden zaś z nadawców, nie znając ani nazwiska, ani adresu, nakleił na kopercie wyłącznie moje zdjęcie wycięte z gazety. O dziwo, cała ta korespondencja dochodziła, za co Poczcie Polskiej należą się wielkie słowa uznania".

    "Informatyka jest gorsza od języka staroormiańskiego, przez który także przebijałem się jako samouk" - dodaje. Ale warto było, bo dzięki stronie internetowej i adresowi e-mailowemu łatwiej będzie mu odpowiadać na listy czytelników."

    Za: Dziennik.pl

    -------------

    Bez problemu x. zdobędzie popularność. Zasługuje na to, zarówno jako badacz jak i człowiek. Pewnie niektórzy będą coś marudzić-> parcie na szkło, parcie na sieć itd. ale pomysł uważam za trafiony.. Na swojej stronie x. Isakowicz- Zaleski tak wyjaśnia motywy:

    "Na tak wielką liczbę listów nie jestem w stanie odpowiadać indywidualnie, bo od wielu miesięcy jestem w ustawicznych podróżach, związanych tak z prowadzeniem Fundacji i Duszpasterstwa Ormian, jak i z licznymi spotkaniami z czytelnikami. Dlatego też pomyślałem, aby przynajmniej na część listów odpowiadać w sposób zbiorowy, bo niektóre pytania i problemy ustawicznie się powtarzają. I w ten sposób narodził się pomysł założenia strony internetowej. Poza tym, zauważyłem, że w Kościele polskim bardzo brakuje normalnego dialogu."
    Wbrew oczekiwaniom niektórych osób strona nie będzie głosem "polskiego Savonaroli", choć historia Kościoła w PRL i weryfikacja akt IPN będzie jednym z ważnych tematów. Ale tylko jednym z wielu. Inne tematy, to wszystko to, co dla mnie osobiście jest cenne i drogie, a więc osoby niepełnosprawne, działalność charytatywna, Ormianie, historia, patriotyzm, Kresy Wschodnie, "Solidarność" (ale ta z lat 1980-89) i poezja. Palma jeszcze mi nie odbyła, więc obowiązkowy dział "O mnie" staram się zredagować z humorem i z dystansem do własnej osoby. Ciekawe jak to się spodoba."
     

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date31 May 0713:26artPoputczyki

       
    "Sympatycy komunizmu (poputczyki) kierowali się innymi motywami niż jego liberalni i socjalistyczni apologeci. Terminem tym, zaczerpniętym przez Trockiego ze słownika rosyjskich socjalistów i stosowanym na określenie pisarzy rosyjskich, którzy współpracowali z komunistami, ale nie przyłączyli się do nich, objęto również zagranicznych sympatyków. Kiedy metody działania Kominternu stały się lepiej znane i zrozumiano, że wszyscy zagraniczni komuniści wykonują rozkazy Moskwy, zaczęto ich uważać za agentów sowieckich. Wówczas ich wiarygodność znacznie spadła, a wraz z nią - możliwość wpływania na opinię publiczną. Poputczycy byli pozbawieni tego piętna, bo postępowali, a w każdym razie zdawali się postępować, nie według nakazów obcego mocarstwa, ale własnego sumienia. Było to szczególnie ważne w przypadku wybitnych intelektualistów zachodnich, których sława literacka, jak się wydawało, gwarantowała uczciwość.
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date30 May 0719:42artNowe trendy w necie?

    Służby specjalne już się cieszą smile

    "W USA zakładanych jest coraz więcej stron internetowych, na których publikuje się nazwiska informatorów policji lub przestępców współpracujących z organami ścigania w zamian za darowanie lub złagodzenie kary. Na jednym z takich portali whosarat.com zamieszczono niedawno listę KILKU tysięcy konfidentów. Portal ten założył w 2004 Steve Bucci oskarżony o posiadanie marihuany na podstawie zeznań przestępcy, który współpracował z policją"

    http://www.whosarat.com/

    Za: Nczas.com 

     Ach, byłbym niezmiernie ucieszony gdyby powstały tego typu blogi naszych polityków, głównie lewicowych. Jeden Zając nie czyni potrawki smile

    Wszelkiego rodzaju listy cieszyły się i nadal cieszą ogromną popularnością w kraju Lechitów.. 

    http://ryszard-zajac.blog.onet.pl/ 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date30 May 0716:35artCoś na odtrucie od homotubisiów :))

    Kawał dobrej egzotycznej jazdy smile Psychodelia pełną gębą..

    http://www.youtube.com/watch?v=vW9oYzMhiF4

    Były mniejszości seksualne teraz mniejszości?hm.. etniczne.. 

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date30 May 0712:21artEkoterroryści

    "W Oregonie kończy się precedensowy proces ekosabotażystów. - To społeczni aktywiści, którzy nieco przesadzili - oburzają się obrońcy praw człowieka"- donosi Rzeczpospolita.

    Nieco przesadzili...

        "Suzanne Savoie i Kendall Tankersley, które jutro staną przed sądem, prawdopodobnie zapłacą za miłość do natury więzieniem. Obie panie należą do grupy młodych bojowników oprawa zwierząt i czyste środowisko, zwących się swojsko Rodziną. W latach 1995 - 2001 Rodzina przeprowadziła ponad 20 ataków -głównie podpaleń - na zakłady mięsne, salony samochodowe i centra badawcze w kilku stanach. Gwoździem programu był spektakularny pożar ośrodka narciarskiego w Kolorado. Straty spowodowane przez Rodzinę szacuje się na ponad 40 mln dolarów. Część ataków skierowana była przeciw obiektom rządowym, jak biura administracji lasów. Celem było zmuszenie władz do dbałości o przyrodę. Od zeszłego tygodnia sąd federalny w Eugene wydaje wyroki na kolejnych członków Rodziny. Są traktowani jak terroryści."

    I tak się zachowują= jak terroryści.

    "Obrońcy protestują, wskazując, że w atakach nikt nie ucierpiał. Dla rządu nie ma to znaczenia."

    Teraz nikt nie ucierpiał..

    -To, że nikt nie zginął czy nie został ranny, było szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Mamy do czynienia z klasycznym terroryzmem -powtarzał podczas procesu prokurator Stephen Peifer. Sąd przychylił się do jego opinii i uznał oskarżonych za terrorystów."
    Najlepsze jest to:
     Obrońcy praw człowieka uważają, że Rodzina padła ofiarą narastających za administracji George'a W. Busha prześladowań działaczy politycznych.
    Oczywiście można niszczyć, podpalać a na koniec staniemy się ofiarą. Cóż za bezczelność.. Wróćmy do Polski, rozejrzyjcie się dookoła.. Znajomo coś?
    -----

    Większość ataków Rodzina przeprowadzała w imieniu Frontu Wyzwolenia Ziemi (ELF) i Frontu Wyzwolenia Zwierząt (ALF). To okoliczność obciążająca. ELF i ALF to bowiem ruchy przypominające nieco islamskie organizacje terrorystyczne. Pozbawione oficjalnych struktur i wyraźnej hierarchii, działają dzięki pieniądzom anonimowych zamożnych sponsorów, przy wsparciu rzeszy zwolenników. Niczym w al Kaidzie spontanicznie powstają świetnie zorganizowane grupy bojowników za sprawę. Takie jak Rodzina.

    Meyerhoff sporządził podręcznik "Wzniecanie pożarów za pomocą zapalników elektrycznych - przewodnik Frontu Wyzwolenia Ziemi". Ekosabotażyści dokładnie planowali akcje, doszli niemal do perfekcji w zacieraniu śladów. Dlatego przez parę lat agenci FBI nie byli w stanie rozgryźć Rodziny."

    Za:

    http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070530/swiat/swiat_a_1.html

    Wszystkim obrońcom demokracji dedykuję:

    "Ale w owe dni przeżyłem jeszcze coś o wiele bardziej pouczającego. Było to blisko Sorbony, gdzieś na bulwarze Saint- Germain lub Saint- Michel, w powietrzu czuć było gaz łzawiący [wydarzenia 1968-lewackie ekscesy], policjanci w maskach jedli kanapki, studenci podnosili kamienie z bruku. Odbyłem krótką rozmowę z młodym, mocnym i inteligentnym [czyżby?Unicorn] człowiekiem.

    -Koniec końcem o co wam chodzi?
    -O socjalizm i wolność, tak jak w krajach Europy Wschodniej
    -Wolność? W zasadzie przecież ją macie!
    -Na pewno nie, policja zabiera nam ulotki!
    -Ale-przerywam mu- w Warszawie-było to po wypadkach marcowych 1968, policja zabiera ulotki i wrzuca studentów do więzienia!
    -I powinno tak być! jego głos staje się twardy- w socjalizmie trzeba dyscypliny
    Odszedłem. Rozmowa z młodym zwolennikiem karności totalitarnej była skończona"

    Za: J. Trznadel, Hańba domowa, Lublin 1990, s. 337- 338. 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date29 May 0723:17artKoniec Euroarabii?

         
      "Nieznani sprawcy przebrali w ubiegłym tygodniu kopenhaską syrenkę w muzułmański czador. Czy to aluzja, że Dania zmieniła się już w islamistan, czy może złośliwy żart muzułmanina? Tak czy inaczej, Duńczykom ta maskarada nie przypadła do gustu. Obawy mają nie tylko oni - zagrożenie dla własnej tożsamości z wolna uświadamia sobie cała Europa.
    Na skutek mało zabawnego kawału Duńczycy przypomnieli sobie piekło sprzed półtora roku. Dziennik „Jyllands Posten" opublikował wtedy karykatury Mahometa. Odpowiedzią islamistów było publiczne palenie duńskich flag i bojkot towarów. Ale władze w Kopenhadze się nie ugięły: zaostrzyły kontrole imigracyj-ne, wprowadziły obowiązkową naukę języka dla emigrantów, ukróciły praktykę małżeństw zawieranych dla zdobycia zasiłków. Dziś śladem Duńczyków chcą iść inne państwa Europy.
    20 milionów wyznawców islamu przyjechało na nasz kontynent w poszukiwaniu wolności i pracy. Ale większość z nich woli żyć w izolacji, a co więcej - z zasiłków. Blisko połowa chciałaby stworzyć w muzułmańskich gettach własną, islamską Europę. Czy powinniśmy na to pozwolić? Nicolas Sarkozy i Angela Merkel ośmielili się powiedzieć wprost: Europa powinna bronić swojej kultury i tożsamości.

    Głosy polityków to reakcja na nastroje społeczne, które wyraźnie się radykalizują. Od Toskanii po Amsterdam i Berlin trwają konflikty o budowę meczetów. We Francji w ciągu ostatnich 30 lat powstało ich 1500, więcej niż kościołów w ciągu ostatniego wieku.

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date29 May 0719:47artLustracja- dlaczego?

    "Otwarcie teczek pozornie wydaje się krokiem do przodu. Realizuje wolność i pełnię praw obywateli w dostępie do informacji. Ale jednocześnie pomija ocenę tego, co było. Ujawnienie teczek przenosi proces poznawania prawdy i ferowania moralnych osądów w sferę wolnego rynku idei. Kto ma media, ten będzie miał władzę i to on zadecyduje, kto będzie przedmiotem zainteresowania widzów we wtorek, a kto w środę – pisze socjolog z Polskiej Akademii Nauk Barbara Fedyszak-Radziejowska

    Dyskusja o lustracji wchodzi w nową fazę. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego tak dalece skomplikowało sytuację, że szerokie otwarcie archiwum IPN wydaje się zwolennikom lustracji lepszym wyjściem niż łatanie starej ustawy."
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date28 May 0722:10artDunino-dolino analiza Muminków

     

    Nadal w temacie penisów, dup i..wagin:

    "Dolina Muminków jest matriarchalną krainą rządzoną przez symbolicznego Tatę. Tata w swoim pokoju, o którym dowiadujemy się, że jest miejscem nadającym się do tego, żeby przebywać w nim w samotności, pisze pamiętniki. To on rządzi słowem, czyli logosem, i to on tworzy linearne narracje. Opowiada, co się wydarzyło, zanim spotkał Mamę Muminka, a wtedy dopiero wszystko się zaczęło... Nad tym wszystkim panuje jednak Ona. Tu czas ma charakter cykliczny, jego rytm wyznaczają kolejne pory zimowego snu. Mama krząta się po domu i ogrodzie, w niewymuszony sposób podtrzymując naturalny ład. Nigdy nie jest zła ani zmęczona. Pogwizduje pod nosem, a w ręku ściska torebkę. I utrzymuje Tatę w poczuciu, że to on jest szefem.
    Mama Muminka jest istotą kompletnie aseksualną. Jeśli nawet jest boginią matriarchalnego świata, to jest to bogini wykastrowana. Nie ma mlekiem nabrzmiałych piersi, waginy wołającej o nasienie, prawdziwych życiodajnych mocy. Nawet nie dzieli łóżka ze swoim mężem, śpią bowiem w oddzielnych pokojach. Nie jest matką, która rodzi, tylko mamusią.

    (...)Natomiast torebka może być po prostu symbolem waginy, wypartych pragnień seksualnych."

    Całość:

    http://czytelnia.onet.pl/0,1405065,artykuly.html

    Może też być zwykłą torebką, ale jeśli jedni we wszystkim widzą dupy i penisy- nawet w chmurach, inni wszędzie widzą waginy..Freudowskie ujęcie stało się passe- a pani Dunin ostro się produkuje..

    Czyżby była konserwatystką? Hm.. Zastanowiło mnie również pojęcie "waginy wołającej o nasienie". Azaliż to nie dramatyczna próba K. Dunin wołania na puszczy pełnej aseksualnych mężczyzn?

    Ona krzyczy- ja chcę nasienie!! Panowie! Pomóżcie aktywistce smile Podsunę pani Kindze motyw do kolejnego odcinka- czerń torebki jako wyraz przemocy klerykalizmu- mile widziane odniesienia do ateizmu i "wrednych katolów"...  A może mama Muminka to..satanistka..Czekam z niecierpliwością biggrin

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date28 May 0720:54artHomotubisie i gazownicy

     
    Wszystkich rozgrzało mniej lub bardziej oskarżenie homotubisiów, pardon teletubisiów o skłonności homoseksualne. Cóż, ludzie widzą różne rzeczy w różnych kształtach, np. penisy w chmurach, cycki w liściach.. Homo sapiens cwany homo smile

    A jednak...Czułem, że coś jest nie tak: 

    http://www.youtube.com/watch?v=U7XC-c70VyI

      Brzydkie Teletubisie, brzydkie... 

    Ps. Dzięki Triarius za podrzucenie linka. W ramach bonusa link do jego bloga gdzie analizuje kim jest Kataryna.. Frapujące acz trzyma się kupy.. 

    http://bez-owijania.blogspot.com/2007/05/czy-kataryna-to-gazownik-kalukin.html

    http://bez-owijania.blogspot.com/2007/05/czy-kataryna-to-gazownik-kalukin-2.html

    "Nie, nie podrzucono mi na biurko żadnej teczki. Nie mam takich kontaktów. (Gdybym je miał, nie zabawiałbym się pisaniem błahych kawałków, które przeczyta pięć osob, tylko bym balował z Kulczykami tego świata i... nie, ten to już przesada!). Nie przeprowadziłem setek wywiadów z sąsiadami, nie mogę nawet przysiąc, że na sto procent Kalukin to właśnie "kataryna" - nie jest bowiem do końca wykluczone, że jest to jakiś inny pracownik Gazety Wyborczej, albo jeszcze prawdopodobniej - cały team pracowitych i oddanych sprawie gazowników.

    Istnieje też pewna, niewielka ale jednak, szansa, że się mylę i "kataryna" naprawdę jest niewiastą siedzącą sobie w pokoiku i robiącą to, co robi, a nikt, łącznie z potężnym koncernem medialnym, choć stara się jak nie wiem, co, nie jest w stanie jej namierzyć i zidentyfikować, więc tylko skarży się przejmująco i nawołuje "katarynę" by się ujawniła. Może i tak być, tyle że prawdopodobieństwo czegoś takiego oceniam na pomijalne. Przedstawię teraz moje arguenty w całej tej fascynującej sprawie, a także nieco w jaki sposób do tego wniosku doszedłem. Zacznę od tego drugiego, bo to jest proste i łatwe do przedstawienia.

    Jednak przedtem jeszcze oświadczenie: Nie mam najmniejszej pretensji do jakiegokolwiek innego blogera, że chce pozostać anonimowy i mu się to udaje!". Tak właśnie wygląda ta gra, i ta anonimowość jest jedną z naszych niewielkich przewag w walce z dysponującymi milionowymi budżetami, mającymi kontakty i prawników medialnymi kłamcami. Zresztą nie trudno zauważyć, że ja także piszę pod pseudonimem, choć pewien jestem, że zidentyfikowanie mnie nie zajęłoby jakiejś Agorze dwóch godzin, gdyby z jakiegoś powodu jej na tym miało zależeć. To było niezbędne wyjaśnienie, teraz powiem jak spłynęła na mnie intuicja na temat tożsamości "kataryny".

    Otóż na pewnym forum, w dyskusji nad tożsamością "kataryny", jaka musiała się wtedy toczyć na bardzo wielu forach, a pewnie nadal się toczy, powiedziałem, właściwie żartem, że "kataryna to przecież Kalukin z Gazownika". Nie żebym całkiem się wcześniej nie zastanawiał nad pewnymi dziwnymi aspektami z "kataryną" związanymi, ale to jednak było swego rodzaju olśnienie. Olśnienie, bo zaraz potem wszystkie elementy tej układanki wskoczyły jakby na swoje miejsce... Po prostu ta hipoteza (bo jest to hipoteza, co do tego chciałbym być dobrze zrozumiany!) wydała mi się od razu znacznie bardziej prawdopodobna od tej, że "kataryna" to rzeczywiście jakaś całkiem niezależna blogerka, której z niewyjaśnionych przyczyn parę lat temu spadły z oczu łuski i przestała wierzyć Gazecie Wyborczej, i żeby to odpokutować siedzi przy kompie, robiąc profesjonalne (choć nieprzesadnie ekscytujące i nieprzesadnie prawicowe) dziennikarstwo, a do tego tak cudownie myli za sobą ślady, że naprawdę nikt nie był jej w stanie namierzyć.."
    ------
     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date27 May 0722:09artWielki wyciek

    "Opisy postępowań w sprawie mafii paliwowej i węglowej, szczegóły śledztwa w sprawie zabójstwa generała Marka Papały, nazwiska funkcjonariuszy i policyjnych agentów. To tylko niektóre dane, które ktoś nielegalnie skopiował na dyskietki i wyniósł z działającego za czasów rządów Leszka Millera Centrum ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu.

    Jak ustalił "Wprost", w bazie danych centrum znajdowały się informacje na temat ponad 114 postępowań, dane o ponad 1700 firmach oraz ponad 1500 osobach. Badający sprawę eksperci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdzili, że oprócz dwukrotnego oficjalnego skopiowania supertajnych informacji (dla Ministerstwa Sprawiedliwości i dla CBŚ) całą bazę danych co najmniej raz skopiowano nielegalnie. Kto i kiedy to zrobił oraz gdzie teraz znajdują się kopie?

    Nieformalny kanał kontroli
    Wszystko wskazuje na to, że powstanie centrum w kwietniu 2002 r. było niezgodne z prawem. "Wprost" dotarł do ustaleń ABW, które mogą dać początek jednemu z największych skandali związanych z rządami Leszka Millera. To on podjął bowiem decyzję o powstaniu centrum. Śledztwo w tej sprawie prowadzi już Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
    Już w momencie powstawania centrum rządowi legislatorzy zwracali uwagę, że instytucja ta, jako organ pomocniczy prezesa Rady Ministrów, może działać tylko w zakresie kompetencji, jakie ma premier. A ten, zgodnie z konstytucją, nie ma prawa zajmować się ściganiem przestępców. Co więcej, z niewyjaśnionych przyczyn, zarządzenia Millera o powołaniu centrum nigdy nie opublikowano, co stanowi rażące pogwałcenie przepisów. W dodatku już po uzgodnieniach międzyresortowych ktoś sfałszował fragment zarządzenia, zmieniając słowa "wchodzi w życie z dniem ogłoszenia" na "z dniem podpisania".
    W efekcie centrum działało jak prywatny folwark. Wiele wskazuje na to, że mogło służyć jako nieformalny kanał kontroli rządu nad najważniejszymi śledztwami. Do centrum spływały tajne informacje z ABW, Ministerstwa Finansów, policji i Straży Granicznej.

    Naciski w sprawie Papały
    Co na to Leszek Miller? - Zupełnie nie pamiętam okoliczności utworzenia centrum. Myślę, że powstało ono na wniosek szefa MSWiA Krzysztofa Janika - mówi były premier. - Po 11 września Amerykanie poprosili nas, by stworzyć zespół ds. zwalczania terroryzmu. Dlatego zwróciłem się do premiera o powołanie centrum - przyznaje Krzysztof Janik.
    Według naszych ustaleń, duży udział w sprawie centrum miał ówczesny wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka (skazany później w aferze starachowickiej). Wiceminister obsadził centrum swoimi ludźmi. Szefem zespołu był gen. Józef Semik, w pracach centrum uczestniczył też doradca Sobotki gen. Roman Kurnik, w latach 80. szef kadr SB. - To było państwo w państwie. Semik, Kurnik i Sobotka mogli wpływać na tok śledztw - mówi nasz rozmówca z MSWiA.
    Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, to właśnie do centrum, a nie do prokuratury trafiały najpierw niektóre materiały dotyczące domniemanego udziału Edwarda Mazura w zabójstwie gen. Papały. W tajemnicy przed prokuraturą podjęto działania, które miały skłonić policję do zdeprecjonowania zeznań świadków obciążających Mazura.
    Nawet jeśli podejrzenia o nielegalne naciski na śledztwa się nie potwierdzą, samo funkcjonowanie centrum z całą pewnością było skandalem. Według ABW, nie miało ono prawa dysponować tajnymi informacjami, a zespoły powołane w jego ramach nie mogły prowadzić działań operacyjnych. Informacje dotyczące mafii paliwowej i węglowej nie były przechowywane w kancelarii tajnej. Nie były też chronione dane funkcjonariuszy, żołnierzy i agentów, w tym ich adresy i telefony.
    Jeśli do tego dodać fakt, że cała baza danych prawdopodobnie nielegalnie trafiła w niepowołane ręce, a odpowiedzialność za to ponoszą premier, ministrowie i wiceministrowie z SLD, sprawa może się okazać nie tylko materiałem dla prokuratury, ale też być może dla komisji śledczej, a nawet Trybunału Stanu."
    Za: Wprost.pl 
    Cóż, prawdziwi "fachowcy" zawsze się zabezpieczają... 
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date27 May 0712:09artTematy przestępcze

    Niegdyś nazywane zastępczymi smile  

    Zgodnie z hasłem- 2 kroki w przód, trzy w tył- Herr Tusk wydobył z siebie pomruk godny najtęższych tygrysów wolnego świata.. Pewnie wcześniej przestraszył się tego co mówił o SLD albo...sponsorzy przywołali go do porządku. Dziw bierze, że A. Dudek jeszcze nie napisał książki o prawdziwych kulisach władzy w PO.. I straszno i smieszno jak mówili. Okazałoby się, że partią rządzi wódka i dildosy smile )

    "Przedstawiając podstawy programu PO przeciwstawił go PiS i przypomniał stare hasło PO "Uwolnimy energię Polaków". - Wolność to podstawa i święta wartość dla Polaków - powiedział Tusk.

    - PO zamierza uniemożliwić powrót uwłaszczenia sitw na państwie. Uniemożliwimy powrót TKM-u - mówił Tusk, nawiązując do słów Jana Rokity sprzed wyborów. Jak powiedział, także teraz Platforma bierze sobie te słowa za motto, bo rządy PiS nie zerwały z uwłaszczaniem państwa, ale je kontynuują. - Dlatego PiS, Samoobrona i LPR nie są i nie będą partnerami Platformy -dodał Tusk."
    Metodą przeciwnych myślowo piwnych piankowo dedukcji wychodzi, że PO JUŻ związało się z SLD, no może i PSL ale kto tych ludowców zrozumie, skoro biegają plotki, że PiS za jakiś czas ma wymienić Samoobronę na PSL a PSL ma ją połknąć..
    Herr Tusk zapomniał, że TKM ma się doskonale-> Warszawa i HGW- co nieustannie daje powód do ogromnej radości- Bufetowa Watch.
    "Dla dobra Polski jesteśmy gotowi współpracować z każdym - mówił lider Platformy przedstawiając pomysł PO na politykę zagraniczną. Jak dodał, dla dobra Polski trzeba robić wszystko: O Polsce tylko dobrze."
    My czyli kto? Z każdym czyli z kim?

    "Przyjechaliśmy uwolnić Polskę od duchoty i nawałnic - powiedział Donald Tusk rozpoczynając konwencję."

    Donald ma jakieś konszachty z siłami wyższymi? Zmieni pogodę? Kiedyś stwierdził, że mógłby zawrzeć sojusz z diabłem. Hm... 

    http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/index.php?itemid=35

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4179700.html

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date26 May 0720:31artKątem oka o kontach :)

    "Rada Krajowa SLD zażądała w specjalnej uchwale ujawnienia do 1 czerwca przez szefa MSWiA Janusza Kaczmarka nazwisk polityków Sojuszu, którzy mają konta za granicą. Posiedzenie rady krajowej SLD. / Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

    "Żądamy natychmiastowego, najpóźniej do 1 czerwca br., ujawnienia nazwisk polityków, którzy posiadają konta za granicą - w jakich bankach te konta istnieją, jakie środki zostały na nich zgromadzone oraz jakie są źródła ich pochodzenia" - napisano w uchwale Rady, która zakończyła w sobotę po południu posiedzenie.
     
    Rada zapowiedziała, że jeżeli w tym terminie nie dojdzie do ujawnienia powyższych informacji, SLD podejmie kroki prawne w stosunku do Kaczmarka, dochodząc przed sądem jego odpowiedzialności cywilnej i karnej.
     
    Politycy Sojuszu, zaznaczyli jednocześnie, że nie zamierzają bronić, ani chronić żadnego członka swojej partii, który popełnił przestępstwo. Uchwałę zatytułowano - "Nie damy się zastraszyć".
    Za:
    http://www.wiadomosci24.pl/
    Podobny trick zastosowali w sprawie "teczkowej" i IPNU.. Cyrkowcy z nich- najpierw kont nie ma, potem się pojawiają, znowu znikają i..powracają jak bumerang. Interesujące. 
    Panie Olejniczak nieładnie tak kłamać.. 
    Ps. Starawa coś ta młodzież partyjna smile
     
    Z ortografią również kiepsko co z poglądami:
    "Albo są dowody w sprawie kont szwajcarskich, albo będziemy uważać, że pan minister Ziobro, minister Kaczmarek i inni ministrowie po prostu kłamią i to kłamią w sposób beszczelny - powiedział Olejniczak."
    http://tnij.org/1e8 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date26 May 0711:27artDzień Matki

     
    Krótko i na temat. Dzisiaj jest dzień matki. Wszystkim mamom życzę 100 lat i aby ich dzieci zawsze o nich pamiętały. Życzę również politykom by nie zapominali o matkach, dzieciach, rodzinach i nie fetowali mam tylko od święta- niech pomogą im na co dzień. Dziękuję mojej mamie, że pomimo wielu trudności jestem tym kim jestem. Na mamy można zawsze liczyć! Szczególnie jeśli posiada się wyłącznie mamę...
    "Matka, to nie ktoś, na kim można się oprzeć, ale ktoś, kto uczy, jak się obchodzić bez oparcia."
     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date25 May 0722:13artOszołomy i hipokryci

     
    Czasami nazywani "mężami opatrznościowymi polskiej demokracji", "wybawcami", autorytetami, szczególnie moralnymi i sławami nauki, kultury, słowem luminarze- creme de la creme.. Gdy będziecie po raz kolejny słuchać bajek o zagrożeniu demokracji, faszyźmie itd. przypomnijcie sobie słowa Z. Herberta rozmawiającego z J. Trznadlem-> Hańba domowa:
    HERBERT: —I uzasadnianie własnego świństwa, że my to robimy, ale z myślą o przyszłości, my z narodem.   Guzik prawda, nikt i nigdy nie był z narodem.  Używam tego słowa naród z niechęcią, powiedzmy, ze społeczeństwem.  Oni nie wiedzieli, czym to społeczeństwo żyje, jakimi troskami i kłopotami. Oni byli w akwarium, mieli swoje kluby, samochody, żyli po prostu w izolacji, stworzono ten zamknięty krąg ludzi, którzy odbijali sami siebie. Ale był też ogród rozkoszy, cudowne metamorfozy, źródło wiecznej  młodości...
    Za: J. Trznadel, Hańba domowa, Lublin 1990, s. 196- 197. 
    Bardzo mnie ciekawi gotowość L. Wałęsy do ujawnienia różnych plotek z życia- czy swojego również? Mogłoby się wydać, że "autorytet" bardzo lubił panie.. 
    Ps.Gdy słyszę słowo autorytet moralny, odbezpieczam pistolet.. 
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date25 May 0714:03artJeszcze o raporcie WSI


     
    Ile to było płaczu nad biednymi agentami, oficerami, współpracownikami.. Jakież to straty mieliśmy ponieść w związku z działaniami krwawego Antoniego.. O rety, o jejku. A najlepszym komentarzem jest news o agenturze.ru, rosyjskim portalu,gdzie przetłumaczono raport z likwidacji WSI.

    http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=45856

    "Nie ma się co dziwić, że Rosjanie przetłumaczyli ten dokument. Duża część raportu poświęcona jest przecież operacjom WSI na Wschodzie. Zawsze się obawiałem, że dokument ten nie służy tylko polskiej racji stanu, ale też obcym służbom" - mówi Marek Biernacki z Platformy Obywatelskiej, członek komisji ds. służb.

    Jego zdaniem minister odkrył zbyt wiele sekretów dotyczących działań WSI za wschodnią granicą: "Teraz ten dokument to zapewne obowiązkowy materiał do analiz dla służb rosyjskich. Upokarzające, że Rosjanie poprawiają błędy po Macierewiczu. To nie buduje prestiżu polskiego państwa" - dodaje Biernacki.

    Z rosyjskiej publikacji nie robi tragedii profesor Andrzej Zybertowicz, doradca komisji Macierewicza: "W Rosji jest sporo osób, które mogą chcieć to przeczytać. Jest tam przecież bardzo dużo osób, które były lub są związane ze służbami specjalnymi" - kwituje. Chcieliśmy zapytać Antoniego Macierewicza, co sądzi o rosyjskiej publikacji, ale nie odbierał wczoraj telefonu.

    Marek Dukaczewski, były szef WSI, sugeruje, że Macierewicz powinien dostać medal od Rosjan: "W raporcie zamieszczono dane, które znacznie wykraczają poza ustawowe zezwolenie. Wiele informacji, które znalazło się w tym raporcie, wskazuje na nasze zainteresowania na Wschodzie i przy tej okazji zdradza zakres tych zainteresowań".

    Dukaczewski już zapewne dostał... 

    http://www.agentura.ru/dossier/pologne/wsi/raport/

    Zemke kpi:

    "Macierewicz powinien być wdzięczny Rosjanom, że pomagają mu ulepszyć dokument, który zawiera błędy i przeinaczenia" - kpi Janusz Zemke, poseł SLD i szef komisji ds. służb specjalnych." Ale czy ma rację? Nie:
    PAWEŁ RESZKA: Po co zamieścił pan na portalu agentura.ru rosyjskie tłumaczenie raportu o WSI? ANDRIEJ SOŁDATOW*: To ważny dokument. Mówi o działalności służby, która przez lata nie podlegała żadnym reformom. W Polsce upublicznienie raportu ocenia się niejednoznacznie, pojawia się np. zarzut, że ujawniono wielu czynnych agentów. Zauważmy jednak, że mimo publikacji nie stało się nic strasznego. W Warszawie nie wybuchają bomby, terroryści nie czają się za każdym rogiem.

    Jest zainteresowanie raportem?

    Notujemy po ok. 800 wejść dziennie do tego materiału. To bardzo dużo.

    To specjalistyczny tekst, jak tłumaczyć jego popularność w Rosji?

    Czytają go dziennikarze, historycy. Zapewne ludzie ze służb specjalnych. To dobry materiał źródłowy.

    Skąd pochodzi tłumaczenie raportu?

    Mam w Polsce przyjaciół, pomogli mi przetłumaczyć dokument.

    Zauważyliśmy, że zdarzało wam się poprawiać oczywiste pomyłki Komisji Weryfikacyjnej, np, gen. Bondarenkę, mylnie przedstawiono jako byłego szefa KGB, w przekładzie nazywacie szefem jednego z wydziałów tej służby. Jest więcej takich poprawek?

    Moi przyjaciele nanieśli kilka innych poprawek.

    Czy pana zdaniem rosyjskie służby już wcześniej przetłumaczyły raport na swoje potrzeby?

    (śmiech)Tego nie wiem. Mogę się tylko domyślać, że pracowały nad tym.

    Czy to dobry materiał dla obcych służb, które zajmują się Polską?

    Nie, jak obcy wywiad może wykorzystać publicznie dostępnie informacje? 

    Nie uważa pan więc, że publikacja raportu była błędem?

    Nie. Po jego przeczytaniu doszedłem do wniosku, że WSI były strukturą zupełnie nieefektywną. Podobnie jest z rosyjskim wywiadem wojskowym. Jego eksperci wieszczyli klęskę wojsk USA podczas wojny w Iraku w 2003. Powtarzali to do dnia, w którym Amerykanie weszli do Bagdadu! Takie służby lepiej rozpędzić i zbudować od nowa.

    *Andriej Sołdatow, rosyjski dziennikarz, redaktor naczelny portalu agentura.ru, współpracownik niezależnych mediów: radia Echo Moskwy i Nowej Gaziety." 

     

     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date24 May 0723:05artPropagandziści pękają

     
    "Dwa lata pozbawienia wolności grozi Agnieszce Kublik i Monice Olejnik za czyn, o który oskarżył je zawieszony w obowiązkach członka zarządu Polskiego Radia Jerzy Targalski. Złożył on do sądu akt oskarżenia w którym zarzuca im zniesławienie za pośrednictwem mediów (art 212 Kodeksu Karnego).

    Jak napisał Targalski w oświadczeniu, złożył akty oskarżenia w związku z brakiem odpowiedzi na wezwanie przedsądowe wystosowane do dziennikarzy "Gazety Wyborczej" oraz Radia ZET.

    Targalski przypomniał, że oprócz aktów oskarżenia wniesionych do sądu karnego, złożył także do sądu cywilnego pozwy, w których zarzuca dziennikarzom "Gazety Wyborczej" naruszenie dóbr osobistych.

    - Podtrzymuję to, co pisałam o zachowaniu Jerzego Targalskiego jako wiceprezesa Polskiego Radia. To nie są moje oceny. Przytaczałam opinie jego podwładnych i fakty przez nich opisywane. Jeżeli zostały naruszone czyjeś dobra, to chyba tych pracowników, którzy usłyszeli, że są "złogami gierkowsko-gomułkowskimi" - powiedziała Agnieszka Kublik, która pisała o zwolnieniach z pracy w PR - informuje portal onet.pl

    - Targalski jako wiceprezes publicznego radia jest osobą publiczną, która podlega ocenie opinii publicznej. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jak Targalski zachowywał się wobec podwładnych pełniąc swoją funkcję - dodała Kublik. Zwróciła uwagę, że "radiowa komisja etyki, która badała zachowanie Targalskiego podczas zwolnień grupowych, potwierdziła opisane przez »Gazetę« zdarzenia". Zaznaczyła, że Targalski dostał od "Gazety Wyborczej" odpowiedź na swoje przedsądowe pismo.

    Tymczasem, pomimo słów Agnieszki Kublik portal gazeta.pl wycofuje pierwsze artykuły dotyczące zawieszonego członka zarzadu Polskiego Radia. Kilka dni temu "zniknął artykuł pt "Lecą głowy w Polskim Radio", gdzie teraz znajduje się jedynie informacja iż artykuł usunięto bądź go nigdy nie było.
    Np.

    http://serwisy.gazeta.pl/metroon/1,0,4071753.html

    Nie znaleziono strony o podanym adresie.

    Trudno Gazecie jednak będzie wycofać podobne artykuły, bo zamieściło je wiele internetowych portali

    Kraj - polska prasa, Lecą głowy w Polskim Radiu

    Przy okazji przeprowadzanych przez PR zwolnień grupowych w mediach ukazały się wypowiedzi Targalskiego m.in. o tym, że w PR "średnia wieku jest bliska tej na cmentarzu", oraz że "jak się puści w obozie koncentracyjnym miły głos, to też ludzie się z nim zżyją" (o popularności Tadeusza Sznuka).

    "Gazeta Wyborcza" przytaczała relację Marii Szabłowskiej, której Targalski miał powiedzieć, że musi ona odejść z radia, bo on czyści je ze "złogów gierkowsko-gomułkowskich", i że "dookoła widzi same stare kobiety".

    Targalski mówił wówczas, że Szabłowska "kłamie" i że nie przedstawiła żadnych dowodów na potwierdzenie rzekomych jego słów, a Agora "wielokrotnie kłamała, mimo że miała możliwość sprawdzenia prawdy".

    Pisała też, że oświadczył zwalnianej dziennikarce, która wychowuje adoptowane dzieci, że jeśli wzięła sobie dzieci po pijakach, to jej problem.

    Okazało się jednak że pojawiło się pisemne oświadczenie tej dziennikarki, że nie jest to prawda


    oświadczenie

    Rada Nadzorcza Polskiego Radia w kwietniu zawiesiła Targalskiego w pełnieniu obowiązków członka zarządu spółki do czasu wyjaśnienia publicznie przedstawianych zarzutów o naganne wypowiedzi kierowane przez niego do zwalnianych z radia pracowników.

    Od kilku tygodni sprawę zachowania Targalskiego wobec pracowników bada Radiowa Komisja Etyki.

    Dodatkowego smaczku w całej historii dodaje fakt, że Jerzy Targalski pozostaje w sporze sądowym z redaktorem naczelnym Adamem Michnikiem, a rok temu Gazeta Wyborcza musiała już go przepraszać za opublikowanie kłamstw na jego temat."
    Za:

    http://www.europa21.pl/Article9099.html

    O tej sprawie dyskutują również forumowicze z Frondy:

    http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=1060148

    "mamy kopie artykulow jakby co"

    biggrin  

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date24 May 0721:51artFeminizm i postęp...

    Czy wszystko tak już mnie znudziło, że nie reaguję?  Znowu zero zdziwień..

    "Nie żałujcie środków, strategia jest długofalowa” – polecenie tej treści, nadane z Moskwy do ambasady ZSRR w Paryżu przechwycili technicy francuskiego kontrwywiadu zajmujący się nasłuchem operacyjnym. Wydarzenie miało miejsce latem 1959 roku. Po otrzymaniu zaszyfrowanego polecenia z centrali, trzej ważni oficerowie sowieckiej delegatury mieli zamknąć się w szczelnym pokoju, by razem opracować dalszy plan działania tajnej operacji wykorzystywania ruchów feministycznych. Kulminacją tego planu było pozyskanie w ciągu 10 lat kilkunastu milionów dolarów, które zasiliły budżet specsłużb. Równolegle, trwały próby umieszczenia tzw. „agentek wpływu” na ważnych stanowiskach w administracjach państw Zachodniej Europy.

    Nowy „kierunek operacyjny”

    Ze strzępków informacji, które przeciekły do prasy i do historyków, wynika, że już w połowie lat 50. rezydenci rosyjskich służb specjalnych zwracali uwagę na szerokie możliwości operacyjne, wynikające z ewentualnego wykorzystania tworzących się ruchów feministycznych. Ich zdaniem, coraz większe zainteresowanie i coraz większa popularność tych ruchów musiały w najbliższej przyszłości zapewnić im większe wpływy polityczne, większe źródła dochodów i ogromną społeczną popularność. Wszystkie te czynniki – zdaniem specjalistów z KGB i GRU – mogły być wykorzystane dla krzewienia proletariackiej rewolucji na świecie. Dlatego już w latach 50. centrala w Moskwie wyznaczyła dla swoich zachodnioeuropejskich rezydentur „nowy kierunek operacyjny”, polegający na „pozyskiwaniu źródeł osobowych w kręgach rodzących się internacjonalistycznych ruchów na rzecz praw, równouprawnienia i wolności”. Rozkaz został odszyfrowany dzięki kryptologom pracującym dla zachodniego kontrwywiadu. Potwierdził się zaś po ucieczce Wasilija Mitrochina, dzięki zgromadzonym przez niego dokumentom. Eksperci są dziś pewni, że centrali moskiewskiej chodziło nie tylko o ruchy feministyczne, lecz również pacyfistyczne, hippisowskie, organizacje pro-life i inne, dzięki którym można byłoby wpływać na opinię społeczną.

    Nie wiadomo w jaki sposób, w pierwszym okresie przebiegała realizacja tego planu. Z tamtych czasów przedostało się bardzo niewiele informacji, których wiarygodność trudno ocenić. Rąbka tajemnicy uchyliła natomiast ucieczka oficera KGB, którego w 1969 roku przejęły służby specjalne Wielkiej Brytanii, a potem USA. Z wielodniowych rozmów z nim (które wyszły na jaw dzięki informatorowi dziennikarzy w parlamencie USA) wynikało, że specsłużby ZSRR zamierzały „wykorzystać operacyjnie” ruchy na rzecz walk o równouprawnienie, aby dzięki nim móc pozyskiwać pieniądze dla swoich gier wywiadowczych, oraz wprowadzać przez ich środowiska agenturę na ważne stanowiska państwowe w poszczególnych krajach kapitalistycznych. Gra miała jeszcze jeden cel - propagandę przedstawiającą wolne kraje jako miejsce ucisku kobiet, zaś ZSRR (gdzie ruchów dążących do równouprawnienia nie ma) jako państwo bardziej doskonałe.

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date23 May 0723:36artBrońcie rodziny a nie popeliny!


     

    "Takich tłumów na placu przed bazyliką Świętego Jana na Lateranie w Rzymie nie widziano już dawno. Prawie półtora miliona ludzi zjechało z całych Włoch na manifestację w obronie rodziny. Apelowali oni do rządu, by zamiast snuć rojenia o zagwarantowaniu praw osobom pozostającym w „alternatywnych związkach", skupił się na realnym wsparciu tradycyjnej familii złożonej z kobiety i mężczyzny i ich dzieci.

    W sobotę, 12 maja dzieci, młodzież, rodzice i dziadkowie szczelnie wypełnili plac przed bazyliką oraz sąsiednie ulice. Przybyli starzy i młodzi. W pełni sił i zniedołężniali. W dobie, gdy prasa i telewizja wrzaskliwie nagłaśniają zebranie się byle grupki lewackich agitatorów, gejów czy prostytutek, nasze centralne media niemal nie zwróciły uwagi na tę jedną z największych manifestacji współczesnych czasów. I łatwo się domyślić dlaczego. Macherzy od przekazywania informacji byli zaskoczeni nie tylko rozmiarami zlotu „włoskich ciemnogrodzian", ale też i rozczarowani atmosferą panującą w tym tłumie. Żadnej homofobii, okrzyków ślepej, zwierzęcej nienawiści. Zamiast tego manifestacja przybrała formę radosnego pikniku i zabawy na świeżym powietrzu, w której uczestniczyli zarówno katolicy, jak i muzułmanie, hinduiści czy żydzi. Przed bazylikę zjechała istna flotylla wózków dziecięcych kierowanych przez matki i babcie. A szkraby potrafiące już utrzymać się na własnych nogach tańczyły i gibały się w rytm skocznej muzyki. Klauni i akrobaci na szczudłach rozdawali całej tej dzieciarni słodycze. Starsi uczestnicy demonstracji wymachiwali balonami, kolorowymi parasolami. Młode pary mające wkrótce zmienić stan cywilny bawiły się razem z parami, które przyrzekały sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską 30 czy 40 lat temu.

    Włosi protestowali przeciwko próbom przeforsowania przez rząd nowej ustawy przyznającej większe prawa osobom pozostającym w wolnych związkach, w tym homoseksualnych. Wiec o nazwie Dzień Rodziny zwołali politycy centroprawicowej opozycji i środowiska oraz stowarzyszenia związane z Kościołem. W sumie 450 organizacji. Pojawili się wszyscy przywódcy  partii  opozycyjnych.  Były premier Sylwiusz Berlusconi niemal w ostatniej chwili zdecydował się na udział. Podobno podjął decyzję, gdy na łamach komunistycznego „Manifesto" zobaczył karykaturę, na której mama trzymająca dwójkę dzieci na ręku żali się: „Tam będzie mnóstwo księży". A tata odpowiada: „Chcesz powiedzieć, że dzieci powinny zostać w domu?".
    Jednak przeciwko planom rządu protestowała nie tylko opozycja. Bo w gabinecie Romana Prodiego są ministrowie najwyraźniej kierujący się w swych działaniach maksymą ,jestem za, a nawet przeciw". Udział w manifestacji wziął m.in. szef resortu sprawiedliwości Klemens Mastella i jego kolega Jan Fioroni, odpowiedzialny za stan krajowej oświaty. Po raz kolejny doszło więc do głębokich podziałów w centrolewicowej koalicji rządowej, w której panuje brak zgody w sprawie ustawy o wolnych związkach, zwanej DICO. Wicepremier, minister kultury Franciszek Rutelli, nieobecny w Rzymie, powiedział, solidaryzując się z hasłami wiecu, że trzeba liczyć się z głosem tak wielu jego uczestników. Głównym hasłem manifestacji były słowa: „Więcej rodziny". Widniał również ogromny transparent z napisem: „To, co dobre dla rodziny, dobre dla kraju".

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date23 May 0721:23artTakie realia panie..

    Biedni dziennikarze razz Wywiad z W. Giełżyńskim:

    Rz: Czy każdy, kto w PRL wyjeżdżał za granicę jako korespondent, musiał się zgodzić na współpracę ze służbami specjalnymi PRL?

    Wojciech Giełżyński: Nie wiem, czy każdy, ale bez wątpienia musiała się na to zgodzić zdecydowana większość. Każdy, kto wyjeżdżał na placówkę, musiał składać jakieś raporty. Mam wątpliwości co do Kazimierza Dziewanowskiego, który był bardzo odważnym człowiekiem. Co do Ryszarda Kapuścińskiego nie mam zdania. Ale nie można zapominać, że mówimy o największym polskim dziennikarzu, którego - gdyby nie podjął jakiejś formy współpracy z wywiadem - w ogóle by zapewne nie było.

    A jak było z panem?

    Ja nigdy nie byłem korespondentem, tylko dziennikarzem wyjeżdżającym na reportaże zagraniczne. I tacy jak ja oczywiście też przechodzili tryb sprawdzająco-werbunkowy.

    Jaki to był tryb w pana przypadku?

    W 1957 roku przed wielkim festiwalem w Moskwie do redakcji "Dookoła świata" weszło dwóch jegomości, którzy wylegitymowali się jako pracownicy kontrwywiadu i zabrali mnie na wielogodzinną rozmowę do konspiracyjnego lokalu na MDM. I tam zaproponowali mi, żebym w czasie wizyty w Moskwie obserwował prowokacje strony sowieckiej wobec Polaków i zdawał o niej relacje oficerowi kontaktowemu. I to robiłem, choć już wtedy zobaczyłem, że prowokacje średnio go interesują, a skupia się na zupełnie innych kwestiach. Taka forma współpracy trwała do roku 1962, a wyrejestrowany zostałem w roku 1964.

    Dlaczego zdecydował się pan na podjęcie współpracy?

    Szantażowano mnie moją działalnością w opozycyjnych "Wiciach", publikacjami w mikołajczykowskiej "Gazecie Ludowej", brakiem działalności w organizacjach komunistycznych. "Jest pan początkującym dziennikarzem, ma pan wielką karierę przed sobą, ale jeśli nie będzie pan z nami rozmawiał, to niestety zostanie ona przerwana" - mówili. Jednym słowem, prosty wybór: albo będę współpracował, albo zawodowo mnie nie będzie.

    Czego chcieli w zamian za możliwość rozwoju zawodowego?

    Mnie od początku mówili, że nie interesują ich donosy na kolegów. Jedyne, czego ode mnie chcieli, to relacje o tym, co interesuje dziennikarzy zagranicznych. I to im dawałem.

    Charakterystyki tych zagranicznych dziennikarzy też pan pisał?

    Oczywiście, ale cóż ja mogłem w tych charakterystykach napisać o ludziach, z którymi rozmawiałem po 20 - 30 minut. Mówiłem tylko o tym, czy byli wrogo czy przyjaźnie nastawieni.

    Co jeszcze?

    Zobowiązałem się do sprawozdań z wyjazdów zagranicznych. I to także przez kilka lat robiłem. Zresztą po zerwaniu współpracy z kontrwywiadem pisałem podobne raporty dla Wydziału Prasy KC PZPR.

    Nigdy nie chcieli nic więcej?

    Nie pytali mnie o kolegów redakcyjnych [nie musieli, w końcu to była Polityka..-Unicorn]. I nie ma moich donosów na kolegów.

    Jak doszło do zerwania współpracy?

    Po dwóch latach milczenia wezwano mnie na Chmielną i tam oficer zarzucił mi, że podczas pobytu w Wiedniu podjąłem współpracę z Centrum Wiesenthala. [taka sympatyczna aluzja do wiadomej służby..-Unicorn] Tyle że planowany w redakcji wyjazd do Wiednia nie doszedł do skutku. Więc odpowiedziałem mu, że nie mogłem podjąć takiej współpracy, bo mnie tam nie było, wyszedłem i trzasnąłem drzwiami. Od tego momentu miałem spokój.

    Nie miał pan problemów z wykonywaniem zawodu, wyjazdami?

    Nie, nigdy nie miałem kłopotów wyjazdowych. I w zasadzie poza jednym przypadkiem w 1968 roku nikt nie próbował nawiązać ze mną ponownej współpracy. A i wówczas wystarczyła odmowa, by dano mi spokój. Ceną za polityczny spokój, mój i redakcji "Dookoła świata", był wówczas mój paskudny tekst poświęcony rokowi 68.

    Nie uwierała pana moralnie ta współpraca?

    Nie byłem zachwycony tym, co zrobiłem. Miałem świadomość, że było to świństwo i wielki błąd życiowy.

    Czyli nie uznaje pan tego za zło konieczne, by móc wykonywać swój zawód?

    Uważałem wówczas, tak jak prawdopodobnie Kapuściński i inni, że to konieczne ustępstwa.

    To było wówczas, a teraz też pan tak uważa?

    Tak, teraz też tak uważam. Oczywiście, ponieważ skończyłem studia ekonomiczne, to mogłem być księgowym. Ale bez tamtej decyzji nie mógłbym być ani jeżdżącym po wielu miejscach świata dziennikarzem "Dookoła świata", ani podporą "Polityki" czy wielu innych czasopism, ani napisać sześćdziesięciu kilku książek, w tym kilku w drugim obiegu.

    Czy była granica, której, pana zdaniem, nie wolno było przekroczyć?

    Donosy na kolegów. To była granica, której nie przekraczał także Kapuściński. Tego mu nikt nie zarzuca...

    Nie do końca. W dokumentach znajduje się opowieść o działaczce pokojowej, która "chętnie sypia z Murzynami". Nie było to już zdecydowane przekroczenie granicy?

    Kapuściński był moim serdecznym przyjacielem i nie powiem o nim złego słowa. Ale każdemu może się zdarzyć jakiś głupi żart, wygłup, przekroczenie norm.

    I to był taki przypadek, który nie mieści się w akceptowalnych granicach?

    Możliwe, że tak.

    Czy kiedykolwiek rozmawiał pan o tej części przeszłości z Kapuścińskim?

    Od dwóch lat wiedziałem, że są jakieś teczki na jego temat. Ale, choć spotykaliśmy się często, to nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. Widać było jednak, że przeszłość go męczy, że cały czas obawiał się ujawnienia tych dokumentów. Był w nieustannym stresie, bo z jednej strony sypały się na niego wielkie zaszczyty, doktoraty honoris causa, a z drugiej strony wiedział, że ma na swoim koncie także ciemniejszą kartę.

    To dlaczego o tym nie opowiedział? Dlaczego nie zdecydował się na szczere wyznanie, które sprawiłoby, że jego autorytet mógłby nie tylko nie stracić, ale nawet zyskać. Odwaga wyznania upadku - to ostatecznie dowód wielkości i heroizmu.

    Sam zadaję sobie to pytanie. Przy jego klasie pisarskiej i znaczeniu w świecie mógł sobie pozwolić na wyznanie niewielkiego przestępstwa z przeszłości. Ale on widocznie myślał inaczej. Nie chciał nawet cienia podejrzenia i dlatego się męczył.

    Ale przecież musiał wiedzieć, że do ujawnienia przeszłości wcześniej czy później dojdzie...

    Nie potrafię wyjaśnić jego zachowania, ale zgadzam się z tymi, którzy mówią, że niezależnie od jego decyzji pozostaje on dla nich arcymistrzem polskiego dziennikarstwa.

    Czy w takim razie należy w ogóle o tych sprawach mówić?

    Oczywiście, że tak. Trzeba pokazywać, jak wyglądała tamta rzeczywistość, przed jakimi dylematami stawało moje pokolenie. Jednocześnie nie można zapominać o całym skomplikowaniu i różnorodności sytuacji, okresów i wyborów. Czym innym była współpraca w stalinizmie, a czym innym później. Nie wolno też zapominać o tym, że choć komunizm był podłym ustrojem, to my żyliśmy w najweselszym baraku w obozie. Problem polega na tym, że o tym wszystkim młodzi ludzie nie chcą dziś pamiętać, bo albo w ogóle nie interesuje ich przeszłość, albo zamiast badań wolą łatwe klisze."

    Za:

    http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070523/opinie_a_2.html

    Zainteresował mnie jeden moment w wywiadzie- nie ma moich donosów na kolegów. Jednak dziennikarz nie powiedział wyraźnie- NIE PISAŁEM.. Po prostu- nie ma donosów. Nie istnieją.. 

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date23 May 0712:09artMagia tygodników

    # 

    Dariusz Kos zastanawia się dlaczego maleje sprzedaż tygodników..Trafne uwagi:

    "Czy polskie tygodniki opinii są na wirażu? Dlaczego spada ich sprzedaż i to drastycznie? Dlaczego niszowe tygodniki, jak “Najwyższy CZAS!” mają stałą sprzedaż bądź im wzrasta, jak “Gazecie Polskiej”, podczas, gdy największym spada i to drastycznie? Na te pytania mieli odpowiedzieć redaktorzy naczelni i publicyści pism zaproszeni na debatę zorganizowaną przez studentów UW zrzeszonych w Kole Naukowym Obserwacji Polski Mediów im. Stefena Kisielewskiego. Przysłuchiwałem się dyskusji, nawet ciekawej, lecz wyszedłem z niedosytem. Choć momentami dyskusja była gorąca, to jednak nie poruszyła podstawowego problemu - rzetelności i wiarygodności, która w dziennikarstwie jest istotnym czynnikiem. W czasach internetu i bezproblemowej dostępności do informacji. W czasach, kiedy każdy kto chce może zostać “internetowym publicystą” podającym swe opinie, tezy, spostrzeżenia a przede wszystkim informacje i to wiarygodne, bo poparte “linkami”, w takich czasach od tygodników opinii, tych wysokonakładowych tygodników wymaga się dużo więcej, niźli jeszcze dekadę temu. Dlaczego “Wprost”, “Newsweek Polska”, czy “Polityka” sprzedają prawie o połowę mniej egzemplarzy, niż jeszcze dwa lata temu (spadek z ok. 250 tys. do ok. 160-120 tys. egz.).?

    Oprócz czysto ekonomicznych czynników ważna jest wiarygodność i rzetelność. Co z tego, iż wszystkie pisały o “taśmach Oleksego”, skoro to co w nich najciekawsze przedstawiła i dokładnie omówiła “kataryna” - blogerka z kataryna.blox.pl. Wszystkie trzy największe polskie tygodniki nad “aferą Balcerowicza” (konflikt interesu Leszka Balcerowicza związany z finansowaniem fundacji CASE kierowanej przez jego żonę - Ewę Balcerowicz) przeszły do porządku dziennego. Prawdziwe, rzetelne i wiarygodne informacje o tej aferze podawały niszowe tygodniki, takie jak “Najwyższy CZAS!”. Proszę teraz zwrócić uwagę na to co się dzieje z szefem Banku Światowego. Media rozpętały ogólnoświatową nagonkę, bo Paul Wolfowitz podwyższył pensję swojej konkubinie. Wszystkie największe media amerykańskie i zagraniczne przerobiły ten temat na wszelkie możliwe sposoby. Efekt - Wolfowitz rezygnuje z szefowania Bankiem Światowym. Tymczasem w Polsce o podobnej aferze, której bohaterami, byli: prezes NBP i jego żona (NBP dotował fundację kierowaną przez żonę szefa NBP, na dodatek dotowały tą fundację także banki prywatne wobec których decyzje podejmował prezes NBP - czyli mąż szefowej owej fundacji) najważniejsze trzy tygodniki w ogóle się nie zająknęły. Dla nich temat nie istniał. O tej sprawie można było poczytać za to w “NCZAS-ie”, który wyjawił na światło dzienne aferę Balcerowicza. Żył tym polski internet. Blogerzy i najróżniejsze strony internetowe zarządzane przez hobbistów rozpisywały się w szczegółach o sprawie. Trwała burzliwa dyskusja. Największe tygodniki milczały. Dopiero po całym kwartale (czyli po trzech miesiącach) zaczęły o sprawie pisać: “Newsweek”, “Polityka”, czy “Wprost”, ale pierwsze dwa pisma wzięły ówczesnego prezesa NBP w obronę i robiły wszystko, by ośmieszyć tych, co wysuwali jakiekolwiek zarzuty pod adresem Leszka Balcerowicza. W USA w ogóle taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, co ukazała właśnie ostatnia afera z Paulem Wolfowitzem.

    Gdy ostatnio zaczęło podważać bezstronność niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego o zarzutach i ich szczegółach można było dowiedzieć się z internetu, bądź niszowych tygodników, ale nie od “świętej trójcy”. O bardzo poważnych zarzutach wobec sędziego TK prof. Mirosława Wyrzykowskiego można było poczytać w “Gazecie Finansowej” i “Najwyższym CZAS-ie!” oraz w internecie, ale nie w największych tygodnikach. Podczas, gdy w USA, Francji, Wlk. Brytanii, czy Niemczech za przemilczenie tak poważnej sprawy właściciele i szefostwo największych mediów rozpoczęłoby “czystki” wśród swoich publicystów.

    Tego typu przykłady można wyliczać bez końca. Największe tygodniki w kraju przestały reagować na to co interesuje czytelników. Na to co rozpala ich umysły i powoduje chęć zabrania głosu w debacie, zajęcia stanowiska, wyrobienia poglądu i osądu problemu. Czytelnicy to co ich interesuje znajdują za to w internecie, który w żaden sposób nie ogranicza pola debaty. Nic więc dziwnego, iż coraz więcej czytelników zaczyna dostrzegać, iż miejscem, w którym poruszane są najciekawsze tematy, największe problemy, dogłębne analizy i merytoryczne dowody jest internet i niszowe czasopisma. Dlatego właśnie w ich stronę się zwracają, odwracając jednocześnie od “świętej trójcy”.
    Dlaczego największe tygodniki przestały odpowiadać na zapotrzebowanie swych czytelników? A kto powiedział, że zawsze na nie odpowiadały? Skąd przekonanie, że chodzi im o zaspokojenie upodobań czytelników, a nie o ich kształtowanie? Okazuje się, że największe czasopisma nagle przestają mieć wpływ na to co wiedzą i myślą ludzie. A właśnie kształtować wiedzę i opinie - to było ich zadanie. Teraz nie potrafią się odnaleźć w świecie, w którym wiedza leży już nie na wyciągnięcie ręki, lecz na odpalenie kompa."
    Za:

    http://www.kos.media.pl/?p=109#more-109

    Kiedyś czytałem Newsweeka ale od wymiany redakcji tygodnik ten stał się przeraźliwie nudny, jak jakaś Polityka czy Przegląd.. O Przekroju nie wspomnę- radziłbym zaprzestać wydawania tej gazety, nie ma to sensu. Mój znajomy, zadeklarowany ideowy lewicowiec stwierdził, że woli czytać...Najwyższy Czas albo Wprost bo jest dużo ciekawostek i nie są powtarzane tematy.. Gdy go spytałem dlaczego nie czyta już Polityki odpowiedział, że jest nudna, jakby pisano teksty na zasadzie-"pan przeczyta, pan osądzi, pan przyswoi i oceni..tak jak MY".. Wprost nieco się czasami zapętla w ujawnianiu różnych afer- początek jest niezły ale rozwinięcie tematu już słabsze.. W Przekroju znalazłem JEDEN ciekawy artykuł w ciągu pół roku!-> o blogerach smile Błąd tygodników polega na lansowaniu tematów, które są mało aktualne i pomijaniu tematów "żyjących". Może redakcje wychodzą z założenia, że ignorowanie Internetu i blogerów przyczyni się do ich..zamilknięcia? Błędne założenie.

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date22 May 0722:34artRozmowy z Sowietami

    "Nazajutrz po przybyciu, po nocy dość niespokojnej, zasnąłem dopiero nad ranem. Na dobrą sprawę należało mi się co najmniej trzy dni odpoczynku. Około godziny jedenastej przed południem sąsiad, który rąbał dla nas drzewo, przyszedł do domu z oznajmieniem, że politruk z placówki przyszedł i pyta, czy „pan doktor" jeszcze śpi i czy można wejść do domu. Trudno mi było zwlec się z łóżka, ale miarkowałem, że nas co najmniej zawiodą na placówkę, przeto z miejsca ogoliłem się i przygotowałem się jako tako do drogi. Politruk, młody człowiek w wieku około dwudziestu ośmiu lat, wraz z nieco starszym uzbrojonym podoficerem oczekiwali mnie w jadalni. Byli obaj poważni, nadęci. Przywitałem się swobodnie, wywołując tym pewne zakłopotanie. Należy przypomnieć, że politruki, czyli polityczni kierownicy armii, powstali z komisarzy politycznych, przydzielonych do armii i mieli nadzór polityczny, prawdę mówiąc polityczno-policyjny nad żołnierzami. W każdym niemal oddziale zaczynając od plutonu był oprócz dowódcy politruk. Z powodu dwoistości władzy, co, jak wiadomo, w czasie późniejszej wojny z Niemcami miało kłopotliwe, rzekomo nawet szkodliwe skutki, w rezultacie już w pierwszym okresie wojny rosyjsko-niemieckiej skasowano politruków. Nasz politruk o nazwisku ukraińskim, chociaż Ukrainiec, rozmawiał ze mną po rosyjsku. Był wytrenowany w rzemiośle policyjnym i służbisty. Jako funkcjonariusz podrzędny mówił z żalem że należało już wczoraj w nocy od razu szczerze, uczciwie i z zaufaniem zgłosić się na placówce, bo do Związku Sowieckiego należy mieć zaufanie i wszyscy obywatele mają zaufanie do sowieckiej władzy
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date22 May 0721:49artTu Brzoza...

     

    "Gangster Piotr W. pseudonim Generał w latach 2001 – 2002 siedział w katowickim areszcie w celi obok z Ryszardem Boguckim, obecnie podejrzanym o współudział w zabójstwie generała Papały. Bogucki nie wiedział wtedy, że jego kompan jest policyjnym agentem i przekazuje prokuraturze jego grypsy i listy. Znamy treść jego wyjaśnień z 7 września 2001 r.

    "Generał" powiedział śledczym, że według Boguckiego były trzy osoby, które tak naprawdę zleciły zabójstwo Papały: – Mówił o nich jako o ludziach będących na bardzo wysokich stanowiskach. Kim są te osoby? Tego oficjalnie nie wiadomo. Na razie Edward Mazur, polonijny biznesmen z Chicago, oraz Andrzej Zieliński ps. Słowik, jeden z hersztów gangu z Pruszkowa, są jedynymi podejrzanymi o zlecenie zabójstwa byłego szefa policji. – Bogucki nie wymieniał mi ich nazwisk, gdyż, jak twierdził, jest to lepsze dla mojego bezpieczeństwa i mojej rodziny – mówił „Generał“ prokuratorowi.

    Okazuje się, że Bogucki chciał szantażować swoją wiedzą tajemniczych zleceniodawców. – Powiedział, że w przyszłości będziemy mieli z nich ogromny zysk finansowy, albowiem te osoby pomogą nam w zarobieniu wielkich pieniędzy – wyjaśniał w 2001 r. Piotr W. Trzy lata później "Generał" powtórzył swoje wyjaśnienia już jako świadek koronny w śledztwie w sprawie zabójstwa gen. Papały.

    "Generał" w latach 2001 – 2002 musiał się w końcu dowiedzieć czegoś więcej od Boguckiego o nieznanych zleceniodawcach i Mazurze. Jego tajne, szczegółowe zeznania trafiły bowiem do amerykańskiego prokuratora Mitchella Marsa, który w imieniu Polski będzie dziś walczył przed sądem w Chicago o ekstradycję Mazura. – Nie informujemy o załącznikach do wniosku o ekstradycję – powiedział "Rz" Zbigniew Jaskólski, rzecznik warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, która prowadzi śledztwo w sprawie mordu na Papale.

    Czy Piotr W. jest wiarygodny? Potwierdził to sam Bogucki. "Gazeta Wyborcza" ujawniła rok temu, że złożył on skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na policję za to, że podsunęła mu swojego agenta, czyli właśnie "Generała". — Piotr W. wyciągał pewne informacje od mojego klienta i je wykorzystał w sprawie przeciwko niemu. To jeden z zarzutów złożonych w skardze do Trybunału — powiedziała Marta Smołka, adwokat Boguckiego."
    Za:
    http://www.rzeczpospolita.pl/news.rol?newsId=2266
    Ciekawe ilu ludzi z lewicy będzie w to zamieszanych a ile z prawicy? Entliczek, pentliczek..
     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date22 May 0700:19art"Ludowi" partyzanci

     

    (...)"Dopóki to było możliwe, oddział starał się unikać kontaktów z Niemcami, czasem jednak zdarzały się przygody, które powodowały czasowe rozpierzchanie się partyzantów: ... o świcie — wspomina ten sam towarzysz — jechała przez las jakaś chłopska furmanka. Echo rozniosło po lesie przerywany terkot jej kół i wtedy jeden z chłopców, rozbudzony ze snu, wrzasnął: Niemcy! Uciekajta chłopaki! — Zerwało się to bractwo spod krzaków i w nogi.

    Oddział jednak pozbierano i żeby go zdyscyplinować, postanowiono przeprowadzić jakąś akcję. Obmyślał ją tow. Bolesław Mołojec, mianowany pierwszym dowódcą GL wraz z tow. Zubrzyckim, dowódcą legendarnego oddziału, o którym mowa. Rzecz obmyślono politycznie: „Biorąc pod uwagę fakt, że chłopcy nie mieli nigdy do czynienia z bronią i wojaczką, oraz słabe uzbrojenie oddziału, pierwsza akcja musiała być łatwa i, jeżeli chcieliśmy wpoić wiarę w powodzenie — zwycięska".
    Aby akcja była zwycięska, należało uderzyć tam, gdzie wróg był najsłabszy. Uderzono więc 9 czerwca na leśniczówkę w Meszczach, gdzie mieszkał leśniczy z żoną i tylko jeden Niemiec, do tego „stary dziad". Akcja zakończyła się zwycięstwem, zdobyto 5 tys. gotówką, a Niemca wraz z żoną leśniczego zamknięto w chlewie ze świniami. „Zebraliśmy oddział — kończy autor relacji — i śpiewając «Dalej bracia do bułata» pomaszerowaliśmy w las zadowoleni z udanej akcji. Szczególnie przeżywali to ci członkowie oddziału, którzy byli tu w maju i powrócili z niczym".Należy przypuszczać, że oddział, który przybrał tymczasem imię hetmana Czarnieckiego, dokonałby jeszcze wielu bohaterskich akcji. Niestety, zupełnie przypadkiem napatoczyli się Niemcy.
    Szli sobie — pisze kronikarz Gwardii Ludowej — beztrosko, rozmawiali głośno i śmiali się na cały głos. Byłem i jestem przekonany, że gdyby z naszej strony nie padł strzał, nie zauważyliby nas i poszliby dalej szukać wiatru, tym razem w lesie. Każdy Niemiec myśli i rozumuje logicznie.
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date21 May 0721:41artMaszyna i śrubki

     
    "Opisując w 1920 Jedyne Państwo w powieści „My", Jewgienij Zamiatin zwrócił uwagę, że mieszkańcy państwa przyszłości mówią specjalnym językiem. Był to rosyjski — Zamiatin pisał po rosyjsku — a zarazem nie całkiem rosyjski. Słowa mogły oznaczać to, co chciało państwo. Zamiatin pierwszy odnotował w literaturze narodziny nowego, sowieckiego języka. W latach 20-tych i inni najbardziej przenikliwi pisarze zwrócili uwagę na to zjawisko: Zoszczenko, Płatonow, Bułhakow dostrzegli, że powstał nowy system, który Czesław Miłosz kilkadziesiąt lat później nazwał logokracją. Alain Besancon powiedział o nim: „W ustroju, w którym władza jest 'na końcu języka', stopień rozpowszechnienia mowy-trawy najściślej określa zakres władzy".
    Język jest główną i najpotężniejszą bronią państwa w jego pracy nad przeróbką człowieka. Stworzeniu nowego języka przyświecają dwa cele: zdobycie „środków wyrazu dla światopoglądu i myśli, które należy żywić..." i „uniemożliwienie innych sposobów myślenia". Nowy język jest więc równocześnie środkiem porozumiewania się i narzędziem represji.
    Sowiecki język tym się różni od innych, że słowa straciły w nim swój immanentny sens i stały się pustą skorupą, którą Najwyższa Instancja napełnia potrzebną jej treścią. Amalrika skazano raz za „oszczercze twierdzenie, że w ZSSR nie ma wolności słowa".   W danym przypadku istnienie „wolności słowa" wyraziło się wyrokiem kilku lat łagru.
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date20 May 0723:02artParada cudaków część następna czy kolejna...

    Cokolwiek skądinąd smile

     

    Dzielni potomkowie naszych ukochanych sąsiadów w wersji pacyfistycznej smile )


     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date20 May 0722:28artWywiA(W)dOwca Sekuła

    # 
    "Lustracja nie stanowi zagrożenia dla postkomunistycznej lewicy - twierdzili politycy SLD ważni w latach 90. Ale wkrótce po wejściu w życie ustawy z 1998 r. okazało się, że sytuacja nie jest tak jednoznaczna. Rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński po kolei kwestionował wiarygodność oświadczeń lustracyjnych przywódców sojuszu. Okazało się, że wielu z nich było powiązanych ze służbami specjalnymi PRL, szczególnie z wywiadem.

    To właśnie komuniści, a nie przedstawiciele zwalczanej opozycji, jeździli na stypendia naukowe, byli dyplomatami czy przedstawicielami central handlu zagranicznego, więc z oczywistych względów byli w kręgu zainteresowania wywiadu PRL. SLD usiłował więc "ratować swoich", nowelizując ustawę lustracyjną przez wyłączenie z niej wywiadu i kontrwywiadu. Bez powodzenia.
    Jedną z pierwszych osób, której oświadczenie lustracyjne zostało zakwestionowane przez sędziego Nizieńskiego, był Józef Oleksy. Świat po raz pierwszy usłyszał wówczas nazwę tajnej struktury Zarządu II Sztabu Generalnego WP - Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego. Podobne jednostki wojskowe istniały w Armii Czerwonej oraz innych armiach tzw. obozu socjalistycznego. Grupy wywiadu operacyjnego miały być przerzucane na Zachód tuż przed uderzeniem armii Układu Warszawskiego. Ich członkowie musieli być dobrze wyszkoleni, znać kraj, w którym mieli działać, a także być zaufani, by nie przejść na stronę przeciwnika jeszcze przed rozpoczęciem operacji. Kryterium lojalności było tu tak istotne, że AWO sięgnął po towarzyszy z PZPR. Wśród nich po Ireneusza Sekułę, kolegę Józefa Oleksego.


     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date20 May 0720:53artWykoleić czas

     
    "Informacje z przyszłości nie są czymś nieznanym. Określa się je mianem przeczuć. A jak nazwać wieści z wczoraj?
    Kiedy agent ubezpieczeniowy i radioamator Gordon Cosgrave pewnego sobotniego poranka w czerwcu 1936 roku przechwycił pierwsze z całej serii tajemnicze sygnały radiowe, nie wiedział, że katastrofa, która nastąpiła dawno temu, pozbawi go snu, dobrego imienia, a w końcu i pracy.
    Cosgrave żył swoim radiotechnicznym hobby. Dach jego domu, w położonej na południe od Tamizy londyńskiej dzielnicy Woolwich, naszpikowany był antenami, podobnie jak i ogród. Cosgrave z biegiem lat zainwestował ponad 200 funtów w wysokiej jakości urządzenia. Przy jego pięciofuntowych tygodniowych zarobkach była to pokaźna suma.
    Tego dnia wczesnym rankiem Cosgrave przystrzygł trawnik, a potem poszedł do sypialni, aby nawiązać łączność z zaprzyjaźnionym radioamatorem z Nowej Szkocji. Na wykorzystywanej częstotliwości wszystko inne zagłuszał jednak niezwykle silny sygnał Morse'a. Wiadomość pochodziła z liniowca o nazwie Carpathia i brzmiała: „Jesteśmy w odległości 70 mil morskich i zatrzymuje nas lód, ale poruszamy się z maksymalną prędkością".
    Została podana pozycja, przemieszana z sygnałami SOS. Te ostatnie musiały pochodzić z innego statku, który znajdował się w niebezpieczeństwie. Nazwy z powodu silnych zakłóceń statycznych Cosgrave nie mógł odcyfrować.

     

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date20 May 0718:01artKącik satyry antyczerwonej

    Przeróbka Roty, specjalnie dla "czerwonych" czy "różowatych" obrońców demokracji. W końcu sporo ich ostatnio wypełzło..
    "Nie rzucim żłobu, skąd nasz ród.
    Rozkoszne nam pomyje.
    My PPR-u wierny lud,
    Potężne mamy ryje.
    I chcemy Polski aż po Bug.
    Tak nam dopomóż wróg.
    Tak nam dopomóż wróg.

    Będzie z nas każdy kradł i rył

    Byleby napaść brzucha.

    Chociażby cały chlew nam zgnił, Moskwy będziemy słuchać.

    Będziemy dąć w semicki róg, Tak nam dopomóż wróg.

    Tak nam dopomóż wróg.
    Wśród szczęku broni, huku dział,
    Pośród wojennej grozy,
    Opętał nas moskiewski szał
    By Polsce dać kołchozy.
    By szedł komunizm w każdy próg.
    Tak nam dopomóż wróg.
    Tak nam dopomóż wróg.
    Cóż, że nam każdy plunie w twarz,
    Żeśmy zdradzili ducha.
    Choć w mordę bije Moskal nas,
    My go będziemy słuchać.
    I będzie Polska aż po Bug.
    Tak nam dopomóż wróg.
    Tak nam dopomóż wróg."


     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date19 May 0718:48artLwów 1939- próba generalna PRL-u

     

    Kuźnia serwilizmu i przykład skurwienia... 

    "Największą karierę — jak w rosyjskich bajkach o trzech braciach — zrobił oczywiście najgłupszy: Stefan Jędrychowski. Po powtórnym wkroczeniu Sowietów — 15 czerwca 1940 — został deputowanym do „Sejmu Ludowego" Litwy i wraz z tą niesławną instytucją przyłączał Litwę do ZSRR; potem trafi do ZPP i LWP, rzecz jasna, jako politruk. Za wieloletni serwilizm zostanie nagrodzony stanowiskiem w PRL — będzie kilkakrotnie ministrem, a nawet wicepremierem.

    •  Bardziej złożone będą losy młodszego o lat dziesięć Leopolda Tyrmanda, który zostanie nie tylko współredaktorem Prawdy Kom-somołskiej (organu litewskiego Komsomołu), ale także naczelnym Prawdy Pionierskiej, przeznaczonej do indoktrynowania najmłodszych. Będzie wysługiwał się gorliwie — i to tak (142 felietony w stałej rubryce „Na kanwie dnia" w Prawdzie Komsomolkiej to tylko część dorobku!), że aż wzbudzi to podejrzenia. No bo albo wariat, albo szpicel na czele tak ważnego wychowawczo organu!? Podobno w czerwcu 1941 roku Tyrmand będzie nawet aresztowany przez NKWD i — wedle nie sprawdzonych opinii — zostanie uwolniony przez Niemców z pociągu mającego go wywieźć w głąb Rosji. Niewykluczone jednak, iż był to zwykły sowiecki pociąg ewakuacyjny dla zaufanych aparatczyków, a Tyrmand, który chciał nim zwiać, po prostu miał pecha i został „wyzwolony" przez Niemców. Po zorientowaniu się, iż na Litwie Niemcy również będą prześladowali Żydów, Tyrmand wpada na koncept godny Zagłoby: zgłasza się na roboty do Rzeszy, gdzie — udając Francuza — przetrwa okupację. Po wojnie zostanie znów dziennikarzem (od Rzeczypospolitej po Tygodnik Powszechny); rozgłos zdobędzie powieścią pt. Zły, a w 1965 roku wyjedzie na stypendium do Paryża i pozostanie na Zachodzie.

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date19 May 0718:16artKukiełki Stalina

     

    Nawet nie tyle kukiełki ale niewolnicy...

    "Niedługo po ogłoszeniu dekretu KRN o reformie rolnej w Polsce, Bierut wraz z Osóbką-Morawskim i Rola-Żymierskim spotkał się w Moskwie ze Stalinem i innymi kierownikami KPZR i Związku Radzieckiego. Była to oficjalna wizyta państwowa, lecz nie pamiętam, czy została podana do publicznej wiadomości. W tamtych czasach nawet oficjalne wizyty polskie w ZSRR nie zawsze były ogłaszane. Zgodnie z praktykowanym przez Stalina zwyczajem, po zakończeniu rozmów oficjalnych, trwających zwykle od godziny 20.00 do 24.00, Bierut i towarzyszący mu członkowie delegacji zostali zaproszeni na kolację do prywatnej rezydencji Stalina pod Moskwą. Oprócz Stalina w kolacji uczestniczyli także Mołotow, Beria i Mikojan, a być może jeszcze ktoś z kierownictwa KPZR. Takie przyjęcia były zwykle okazją do zdrowej wypitki i kończyły się zawsze dopiero mniej więcej o godzinie 6.00 rano. Przyjęcie, o którym mówię, miało charakter niezwykły, wyjątkowy. Relacjonuję je według sprawozdania złożonego przez Bieruta bezpośrednio po powrocie z Moskwy na posiedzeniu Biura Politycznego KC PPR w Lublinie. 

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date18 May 0720:14artNowe ruchy i obozy

     
    Ostatnio namnożyło się różnych inicjatyw, ruchów, partii, parad czy platform. Jest o czym pisać ale gdy się wgłębiamy, jakoś tak miałko i nudno... Niby coś nowego a jednak stare potwory wystają zza kostiumów. Aby pomóc fascynatom udzielę kilku rad- no co, warto wiedzieć jak budować obóz...Pozwoli to na lepszy przepływ elektoratu i napływ nowych członków wink
    No to lecimy:
    "Wybór miejsca na obóz i zbudowanie dobrego schronienia to umiejętności niezbędne do przetrwania. W części tej przedstawiono wiele technik budowy schronień z dostępnych materiałów, od najprostszej osłony przeciwwiatrowej po budowle, które można zajmować dłuższy czas.
    Trzeba będzie zrobić palenisko i wybrać właściwy rodzaj jego konstrukcji. Paleniska o podwójnej funkcji pieca do ogrzewania i gotowania zostały opisane szczegółowo. Porady dotyczące przygotowywania pożywienia, gotowania i konserwacji żywności zapewnią, że jedzenie będzie bezpieczne i nie będzie się marnować. Organizacja życia w obozie i higiena są tak samo ważne dla zdrowia i nastroju samotnego rozbitka, jak i większej ich grupy.
    Umiejętność wykonywania narzędzi, wyposażenia obozowego, odzieży, lin i sieci przyczynia się do usprawnienia warunków życia, a znajomość węzłów ma wiele zastosowań.
    Schronienie jest konieczne, by dać cień, zabezpieczyć przed wiatrem oraz deszczem i zapewnić ciepło. Sen i odpowiedni odpoczynek są niezbędne. Czas oraz wysiłek włożone w to, by schronienie było wygodne, sprawią, że zapewnienie sobie wytchnienia będzie łatwiejsze. Jeżeli jesteście ofiarami katastrofy samolotowej lub pojazd odmówił wam posłuszeństwa, to można się w nich schronić lub wziąć z nich materiały do budowy schronienia. Jednak, gdy jest pożar lub istnieje niebezpieczeństwo, że wybuchną zbiorniki paliwa, z ratowaniem dobytku poczekajcie, aż ogień się wypali.
    Jeżeli bez posiadania wyposażenia staliście się ofiarami wypadku, zostaliście wskutek nagłej mgły lub zapadnięcia ciemności unieruchomieni w nieznanym terenie, gdzie posuwanie się jest niebezpieczne, albo zmęczenie lub obrażenia nie pozwalają wam iść dalej, możecie być zmuszeni zastosować to, co zdołacie znaleźć na tę noc lub do czasu, gdy będziecie mogli lepiej rozejrzeć się w okolicy. W takim przypadku z radością powitacie praktycznie każdą osłonę od wiatru, deszczu i zimna. Jeżeli posuwanie się w dół zbocza górskiego wydaje się zbyt niebezpieczne, to zejście z grani w bok nawet na niewielką odległość pozwoli na usunięcie się z kierunku działania wiatru. Jeżeli nie ma jaskini czy szczeliny skalnej, która mogłaby stanowić schronienie, trzeba wykorzystać jakieś obniżenie terenu i ewentualnie podwyższyć jego ściany stosem kamieni. Trzeba tylko uważać, żeby takie konstrukcje były stabilne. Można użyć plecaka do ulepszenia osłony i trzeba ułożyć się po stronie zawietrznej.
    Jeżeli jest jeszcze jasno, nie macie obrażeń, które ograniczałyby waszą sprawność fizyczną, oraz drogi nie przegradza strome urwisko czy inna przeszkoda, wtedy warto poszukać w pobliżu lepszych miejsc. Na obóz, w którym będziecie przebywać dłużej, powinniście znaleźć bezpieczne miejsce z wygodnym dostępem do rzeczy najpotrzebniejszych dla życia.
    Gdzie założyć obóz?
    Jeżeli jesteście na dużej wysokości w odkrytym terenie, to żeby znaleźć miejsce bardziej osłonięte trzeba zejść niżej, natomiast w terenie położonym nisko i wilgotnym będziecie musieli wspiąć się wyżej, żeby znaleźć jakieś miejsce dostatecznie suche, Trzeba szukać miejsca osłoniętego od wiatru lub wzniesienia gruntu, które nie będzie zalane i gdzie nie grozą lawiny ani spadanie kamieni. Powietrze gorące unosi się a zimne opada, a wiec na dnie dolin często będą występować obszary zimniejszego powietrza, gdzie przy chłodniejszej pogodzie mogą pojawiać się mgły i szron. W okolicach, gdzie jest dużo opadów, tarasy ciągnące się w poprzek zbocza będą często wilgotniejsze niż bardziej stromy grunt znajdujący się zarówno wyżej, jak i pod nimi, gdyż woda zbiera się na tarasach, zanim spłynie niżej.
    Najlepiej jest założyć obóz blisko wody z jednoczesnym dostępem do obfitego źródła drewna. Jednak zlokalizowanie obozu zbyt blisko wody może prowadzić do kłopotów z owadami, a szmer płynącej wody może zagłuszać inne dźwięki, mogące sygnalizować niebezpieczeństwo, lub odgłosy zbliżania się grup poszukiwawczych bądź ratowników.
    Na brzegach rzek trzeba szukać znaków wskazujących na najwyższy poziom wody: w terenach górskich strumyki mogą bardzo szybko stać się rwącymi rzekami; woda może przybierać z prędkością aż 5 m na godzinę! Nawet na nizinach trzeba trzymać się z daleka od koryt starych cieków wodnych niezależnie od tego, jak bardzo są wyschnięte. Silne opady w pobliskich wzgórzach mogą łatwo spowodować gwałtowne spłynięcie wód, które przybiera postać krótkotrwałej lokalnej powodzi pojawiającej się bez ostrzeżenia. Wybiera się teren w miarę płaski, wolny od kamieni i umożliwiający wyłożenie znaków sygnalizacyjnych, które będą łatwo zauważalne dla ratowników.
    Sprawdźcie, czy u góry na drzewach nie ma gniazd pszczół lub szerszeni oraz uschniętych gałęzi, które mogłyby spaść na was w czasie kolejnej burzy czy wichru. Trzymajcie się z daleka od samotnych drzew, które często są celem uderzeń piorunów, a w terenie lesistym trzymajcie się krawędzi lasu, skąd można dobrze widzieć, co się dzieje wokoło. Nie obozujcie na ścieżkach, którymi poruszają się zwierzęta - nie chcecie mieć takich nieproszonych gości, jak stado biegnące do wodopoju, które może stratować wasz biwak. Warto za to pozostać w pobliżu szlaków ludzkich.

    MIEJSCA NIENADAJĄCE SIĘ POD OBÓZ
    1.  Wierzchołki wzniesień wystawione na wiatr (trzeba zejść niżej i szukać schronienia po stronie zawietrznej). 

    2.  Dno doliny i głębokie obniżenia terenu - mogą być mokre oraz w przypadku bezchmurnej nocy może się tam pojawić szron.
     
    3.  Tarasowało ukształtowane zbocza wzniesień, gdyż grunt jest tam wilgotniejszy.

    4.  Górskie odnogi, prowadzące w dół ku wodzie, często będące ścieżkami, którymi zwierzęta udają się do wodopoju."

    Za: J. Wiseman, SAS. Szkoła przetrwania, Warszawa 2001, s. 242- 245. wink

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date18 May 0719:36artNowa polityka? Yes, sir

     

    "Aby móc wystartować w planowanych na 10 czerwca wyborach parlamentarnych, studentka marketingu Tanja Derveaux zrobiła sobie rok przerwy w nauce. "Jestem czołową kandydatką partii NEE do Senatu Belgii. W odpowiedzi na powszechny popyt obiecuję seks oralny każdemu, kto poprosi o to na tej stronie" - pisze na stronie internetowej mającej siedzibę w Antwerpii partii NEE ("Nie" wink .

    - Oczywiście nie mam zamiaru tego robić - zapewnia ze śmiechem w rozmowie z "Rz". - Ta kampania to żart. Parodia niemożliwych do spełnienia obietnic, jakimi belgijscy politycy zarzucają wyborców. Chcemy pokazać, że polityka przypomina coraz bardziej show. Powinno w niej chodzić o ludzi, a chodzi o pieniądze - dodaje.

    Jej partyjny kolega Dachier Boumaaza opowiada nam, jak wpadli na skandalizujący pomysł. - Przed wyborami dwie największe partie Belgii obiecały stworzenie jedna 200 tysięcy, druga 260 tysięcy nowych miejsc pracy. Zażartowaliśmy, że my stworzymy 400 tysięcy. Ogłosiliśmy to w Internecie, bo nie mamy środków na reklamowanie się na billboardach w całej Belgii.

    Internetowe plakaty wyborcze nagiej lub półnagiej dziewczyny ze skrzydłami anioła zrobiły furorę. Jak twierdzi Boumaaza, NEE dostała tysiące e-maili z całego świata. To internauci zaproponowali, że zamiast miejsc pracy (jobs) Tanja mogłaby obiecywać seks oralny (blowjobs). Tak się stało, aleby uczynić obietnicę bardziej realną, studentka zredukowała liczbę potencjalnych beneficjentów do 40 tysięcy. Parodiując programy polityczne belgijskich polityków, tłumaczy w Internecie, jak zamierza zrealizować swój plan. Jeśli będzie się spotykać z 80 wyborcami dziennie i każdemu poświęci pięć minut, zajmie jej to 500 dni. Żonatym i nieśmiałym proponuje wirtualny seks w Second Life.

    - Już zapisało się ponad 100 tysięcy osób - mówi "Rz" Boumaaza. - Nie spodziewaliśmy się takiej popularności. Żadna partia w świecie nie ma równie często odwiedzanych stron jak nasze - dodaje. Z danych statystycznych portalu Alexa.com wynika, że NEE pokonała Biały Dom i brytyjską Partię Pracy.

    Czy kandydatka nie boi się, że i ona rozczaruje wyborców? - Nie będzie seksu, ale każdy dostanie coś śmiesznego e-mailem - obiecuje Derveaux. - Co? Proszę się zgłosić, to pani zobaczy - mówi.

    Tanja Derveaux kandyduje do Senatu z pierwszego miejsca listy NEE powstałej jesienią ubiegłego roku przed wyborami do władz miejskich. Partyjka zdobyła w Antwerpii 1,5 procent głosów. Od tego czasu zyskała na popularności."

    Za:

    http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070518/swiat/swiat_a_3.html

    Seks psze pana się najlepiej sprzedaje... SMS- sensacja->seks->muzyka, czyli POPłuczyny.  Pomysł wart naśladowców w Polsce. Proponuję Samoobronę. Członkowie i członkinie tejże zacnej partii mają niezbędne przygotowania, zarówno fizyczne- chłopy jak dęby! jak i mentalne- owies, kurwiki itd.. smile

    http://www.nee-antwerpen.be/

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date17 May 0722:49artMundo sovietici

    "W stalinowskim ZSRR być literatem oznaczało należeć do grupy najbardziej uprzywilejowanej. Oznaczało też – z nader rzadkimi wyjątkami – wykonywanie drugiego zawodu: donosiciela. „Tajemnica śmierci Maryny Cwietajewej” Irmy Kudrowej to tylko jedna z wielu książek (choć może najbardziej szokująca), które to dokumentują.
    Oczywiście, dotyczyło to większości ludzi kultury – no i sporej liczby innych zawodów, jak choćby przywrócony po 1960 r. zawód adwokata. Ten wzór naśladowano w krajach satelickich. Luna Brystygierowa w rozmowie z Henrykiem Piechuchem stwierdziła wprost, że nie mógł drukować ten, kto nie miał zaufania „organów”. Po 1956 r. to się nieco zmieniło, ale niepokorni mogli mieć nadzieję tylko na śladowy nakład – i to po paru, a czasem parunastu latach oczekiwania."
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date17 May 0722:20artZamachy, walki frakcyjne, władza...

    W. Gomułka w swoich wspomnieniach fragment tekstu poświęca tajemniczemu wypadkowi samochodowemu... Jest to o tyle frapujące, ponieważ Gomułka bardzo konkretnie opisuje wydarzenia, ze szczegółami ułatwiającymi identyfikację, jednak bez zbędników..Aby porównać- o swoim stanie zdrowia wspomina kilkakrotnie- rana postrzałowa nogi z 1932- policjant go "ustrzelił". Niemniej nie rozwodzi się zbytnio nad tym. Być może to przypadek, być może coś więcej.
    W książce Oni Torańskiej (m. in. Berman) aluzyjnie wspomina się o "niesnaskach" pomiędzy przybyłymi ze Wschodu a tzw. krajowcami, gdzie prym wiódł W. Gomułka. Decydenci pochodzenia żydowskiego dość nieufnie podchodzili do Gomułki (pomimo faktu żony Żydówki), co później miało efekt w postaci sprawy "odchylenia prawicowo- nacjonalistycznego". Czy opisany wypadek był próbą zastraszenia Gomułki? Ostrzeżeniem? Oceńcie sami:
    "W ramach akcji przygotowawczej do utworzenia rządu tymczasowego, w uzgodnieniu z Biurem Politycznym, na początku trzeciej dekady listopada (1944-Unicorn) udałem się z Lublina na Pragę celem obsłużenia konferencji praskiej organizacji PPR oraz zwołanego w tym celu wiecu ludności. Miałem wtedy do swej dyspozycji wojskowy samochód polowy marki Willis, dobry do jazdy po różnych bezdrożach, lecz całkowicie otwarty, posiadający tylko brezentowy dach. Podróż takim pojazdem w zimny listopadowy dzień nie należała do przyjemności. Toteż chętnie przyjąłem propozycję generała A. Zawadzkiego, żebym pojechał na Pragę krytym samochodem osobowym, który mi dostarczy wraz z kierowcą — żołnierzem pracującym w wojskowych warsztatach samochodowych w Lublinie.
    W tym czasie wybierał się na Pragę również Ignacy Loga-Sowinski, mając zamiar wyjechać z Lublina takim samym, jak ja miałem, willisem. Gdy z kolei ja mu zaproponowałem wspólną podróż „luksusowym samochodem" zaoferowanym mi przez Zawadzkiego, chętnie na to przystał, jednakże polecił swojemu kierowcy, aby po naszym odjeździe pojechał za nami willisem na Pragę, gdzie samochód ten będzie mu potrzebny. Razem z nami udawała się na Pragę również moja żona Zosia.
    W podróż wyruszyliśmy chyba między godziną 10.00 a 11.00 rano. Na umówionym miejscu oczekiwała na nas czarna, mocno sfatygowana poniemiecka emka, a przy kierownicy siedział dziarsko wyglądający młody żołnierz. Oprócz teczek i jakiejś torby nie mieliśmy innego bagażu. Tylko Loga-Sowiński miał pod płaszczem zawieszoną na karku pepeszę. Zosia zajęła w samochodzie miejsce po lewej stronie z tyłu za kierowcą, ja usiadłem obok niej, Ignaś usadowił się z przodu obok kierowcy. W takiej konstelacji wyruszyliśmy w drogę.
    Samochód był mały, obliczony na cztery osoby łącznie z kierowcą. Miał jednak czworo drzwi, wszystkie z odsuwanymi szybami. Do połowy odsunięta była tylko szyba w drzwiach obok kierowcy, pozostałe zamknięto. Swoją teczkę położyłem między nogami, tak samo ulokowała Zosia swoją torbę. W pewnym momencie poczułem jakiś chłód ciągnący od tyłu, miejsce zaś, na którym siedziałem, jakby się pode mną uginało. Sięgnąłem ręką do tyłu i poczułem, że dłoń moja zapada się w jakąś dziurę, która wychodzi gdzieś na zewnątrz samochodu. Okazało się, że zajmowane przeze mnie i przez Zosię siedzenie nie łączyło się z oparciem na całej szerokości samochodu, a tylko trzymało się po obu bokach. W środku zaś pod ciężarem ciała robiła się dziura, przez którą przedostawało się zimne powietrze. Ilustruje to wymownie stan tego wehikułu.

    Ale nie tylko samochód był już wyeksploatowanym wrakiem, lecz w dodatku i jego kierowca nie miał należytych kwalifikacji. Jak dowiedziałem się później, nie był on zawodowym kierowcą, a tylko jako robotnik remontowego warsztatu samochodowego zasiadał niekiedy za kierownicą. Nie miał więc niezbędnej wprawy w prowadzeniu wozu. Zauważyłem to już w drodze, kiedy wymijanym na szosie furmankom wygrażał pięścią przez okno za rzekomo nieprawidłową jazdę. Bagatelizowałem to jednak i składałem na karb jego animuszu, zbytniej żywotności. W takim stanie rzeczy dojechaliśmy do Garwolina.
    Niedaleko za tym miasteczkiem, przecinając szosę, płynęła rzeczka, której nazwy już nie pamiętam. Wznoszący się nad tą rzeczką solidny most, mający żelazne przęsła, został przez Niemców wysadzony w powietrze przed zdobyciem Garwolina przez Armię Czerwoną. Saperzy zbudowali więc prowizoryczny drewniany most, przez który przejeżdżały wszystkie wojskowe i cywilne pojazdy, no i także furmanki chłopskie. O ile sam most wytrzymywał nawet ciężar czołgu, o tyle jego drewniane poręcze były słabe, obliczone tylko na zabezpieczenie człowieka przed wpadnięciem do rzeczki. W rzeczce tej leżały żelazne przęsła zerwanego mostu w pozycji skośnej do lustra wody. W miejscu tym rzeczka była niezbyt głęboka.
    W momencie kiedy nasz samochód wjechał na most, stały na nim dwie chłopskie furmanki ustawione w kierunkach przeciwstawnych, których właściciele, siedząc na wozach, rozmawiali między sobą. Kierowca naszego samochodu zupełnie się zdezorientował. Nie wiedział, co robić. Przyhamował, lecz prowadził samochód na wystający dyszel chłopskiej furmanki. „Co ty robisz, nadziejesz się na dyszel!" —krzyknął do niego Loga-Sowinski. Zdezorientowany kierowca, chcąc uniknąć zderzenia z furmanką, skręcił samochód na prawo i uderzył w drewnianą barierę mostu, niemal pośrodku rzeczki, z której wystawały skośnie leżące przęsła. W momencie uderzenia drewniana poręcz mostu pękła, samochód zatrzymał się na sekundę, jakby zastanawiał się co robić, po czym runął z parumetrowej wysokości do rzeczki, kładąc się prawym bokiem na wpół zatopionym, leżącym skośnie żelaznym przęśle mostu.
    Wszystko to trwało parę sekund. Usłyszałem krzyk Zosi. Prawa część leżącego bokiem samochodu napełniła się wodą. Poczułem, że zalała mnie niemal aż po piersi. Na szczęście lewe drzwi, przy których siedziała Zosia, zdołałem otworzyć. Przy mojej pomocy wygramoliła się na zewnątrz, na lewy, nie zatopiony bok samochodu. W ślad za nią wyszedłem ja, nie zapominając zabrać z sobą teczki i jej torby. Drugie drzwi, przy których siedział kierowca, nie dały się otworzyć. Ignaś przedostał się więc do tylnej części wozu i tą samą drogą wyszedł na zewnątrz. Ostatni, z dużym guzem na czole od uderzenia głową w kierownicę, wyszedł z rozbitego samochodu kierowca. Po wystających z wody przęsłach, służących nam za kładkę, podeszliśmy wszyscy blisko brzegu, po czym brodząc w zimnej wodzie wydostaliśmy się na brzeg rzeczki. Dopomógł nam w tym jakiś major Armii Czerwonej, który stojąc na moście był świadkiem tego wydarzenia. Ułatwiając nam wydostanie się z wody, z podziwem mówił do nas: „Wy wtoroj raz radilis" (Urodziliście się po raz drugi). Trudno mu było uwierzyć, że z wypadku tego wyszliśmy wszyscy bez większych obrażeń.
    Oprócz kierowcy widoczne obrażenia odniosła tylko Zosia w postaci dużych siniaków pod oczami. Powstały one wskutek uderzenia twarzą w środkową obudowę samochodu służącą za oparcie osobom zajmującym miejsca na przodzie. Ja odczuwałem dotkliwie ból dużego palca u prawej nogi, z którego wskutek stłuczenia i wewnętrznego wylewu krwi zszedł mi później paznokieć. Ignaś ucierpiał najbardziej od swojej ukrytej pod płaszczem pepeszy, tłukąc sobie o nią żebra i mięśnie brzucha, na szczęście niegroźnie. Wszyscy mieliśmy przemoczoną dolną odzież, lecz najbardziej ja, gdyż najgłębiej zatopiła się ta część samochodu, gdzie siedziałem.
    Teraz dopiero okazało się, jak roztropnie postąpił Ignaś, polecając w Lublinie swemu kierowcy, aby pojechał za nami willisem. Na szczęście nie przyszło nam na niego długo oczekiwać na szosie. Problem dotarcia do Warszawy mieliśmy zatem rozwiązany. Ale w takim stanie, w jakim byliśmy, nie uśmiechała się nam dalsza podróż w zimny, listopadowy dzień, w dodatku otwartym willisem. Można było narazić się na złapanie zapalenia płuc czy innej choroby. Zdecydowaliśmy przeto, że przed wyruszeniem do Warszawy musimy się choć trochę przesuszyć, zmienić przynajmniej kalesony oraz skarpetki, wylać z obuwia chlupiącą wodę.
    Paręset metrów od szosy znajdowała się jakaś wieś. Polecając kierowcy, by zaczekał na nasz powrót, Zosia, Ignaś i ja udaliśmy się w jej kierunku. Upatrzyliśmy sobie nieźle wyglądającą zagrodę chłopską i po przedstawieniu się właścicielom mieszkania wyjaśniliśmy im w czym rzecz, co nas do nich sprowadziło. Prośbę naszą potraktowali przychylnie. Z kalesonami nie było kłopotu. Gospodarz mniej więcej w moim wieku (ówczesnym) wypożyczył je nam. Zamiast skarpet, których chłop nie używał, otrzymaliśmy od niego onuce. Były nawet praktyczniejsze, chroniły bowiem lepiej stopę w mokrym obuwiu. Ale ze spodniami było gorzej. Ich wysuszenie zabrałoby zbyt wiele czasu. Toteż wyżęliśmy je tylko z wody, gospodyni zaprasowała i obsuszyła je nieco żelazkiem nagrzewanym węglem drzewnym, po czym na pół mokre wciągnęliśmy je na siebie. Dosuszyły się na naszych ciałach. Za usługę gospodarze nie chcieli przyjąć żadnego wynagrodzenia. Pozostawiliśmy im przeto naszą przemoczoną bieliznę, a później już z Warszawy z podziękowaniem odesłaliśmy im wszystko, co nam wypożyczyli.
    To niezwykłe, pełne potencjalnego tragizmu wydarzenie, tak szczęśliwie dla nas zakończone, pociągnęło za sobą jedynie śmierć wehikułu użyczonego nam, a raczej mnie przez generała Zawadzkiego na podróż do Warszawy. Po wydobyciu go z wody — co nastąpiło następnego dnia — nie nadawał się już w ogóle do remontu. Wymontowano z niego tylko silnik, wrak zaś wyrzucono na szmelc. Oczywiście nie obwiniałem Zawadzkiego o jakąś złą wolę, ale powiedziałem mu, że chyba w całym sztabie Wojska Polskiego nie było bardziej zdezelowanego samochodu i gorszego kierowcy niż ten, który go prowadził."
    Za:  W. Gomułka, Pamiętniki, t. 2, Warszawa 1994,  s. 496- 499.
    Ps. Odnośnie zamachów:
    http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/kalendarium/article.htm?id=248961 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date17 May 0712:33artCo łączy gazety i blogi?

     
    "David Vaina, badacz projektu doskonalenia dziennikarstwa Uniwersytetu Południowej Kalifornii (University of Southern California) przeprowadził analizę różnic i podobieństw blogów internetowych i gazet. Badanie zostało przeprowadzone w ostatnim tygodniu marca 2007 r., na przykładzie tematu wojny w Iraku oraz źródeł, na które powoływano się na obu platformach. Przeanalizowano teksty w pięciu dużych amerykańskich gazetach i sześciu popularnych blogach w poszukiwaniu odpowiedzi na następujące pytania:

    - która platforma korzysta z większej ilości źródeł?
    - która platforma oferuje większą różnorodność źródeł?
    - jakie źródło dominuje na danej platformie?

    Spostrzeżenia:
    Blogi internetowe powoływały się na większą ilość źródeł, o większej różnorodności. W blogach, w jednym poście powoływano się średnio na 9 źródeł, w przypadku tekstów prasowych, średnia ta była niższa i wyniosła 6 źródeł. Blogi internetowe okazały się pod względem cytowanych źródeł bliższe gazetom niż dotychczas sądzono. Zarówno blogi, jak i gazety chętnie korzystały z tradycyjnych waszyngtońskich źródeł (polityków i specjalistów). W porównaniu do gazet, blogi jednak rzadziej powoływały się na źródła irackie.
    I może jako odpowiedź na pytanie, co media tradycyjne myślą o blogosferze, jest fakt, że jedynie 2% tekstów w gazecie skorzystało z blogów jako źródła informacji. Co raczej nie dziwi, blogerzy powoływali się na inne blogi niemal w tym samym stopniu, co na teksty w gazetach.

    W powszechnej debacie wciąż brak przekonania, że blogi stanowią istotną formę dziennikarstwa. Wspomniane powyżej badania udowadniają, jak rzetelną pracę dziennikarską może wykonywać autor bloga. Oczywiście, problem weryfikacji źródeł informacji pozostaje nierozwiązany, trudno jest zweryfikować każdy zacytowany w tekście głos. Część z nich jednak powtarza się w innych mediach, wzmacniając zaufanie dla materiałów ukazujących się w blogosferze. Część z badanych blogów udowodniła, że ich funkcja może być równie istotna co funkcja gazet, oferując jednocześnie bardziej syntetyczną, pełną niuansów informację, trudną do znalezienia gdziekolwiek indziej w sieci."
    Za:
    http://www.em-jak-media.blogspot.com/
    Kto tu jest więc amatorem a kto zawodowcem?  
    http://www.ojr.org/ojr/stories/070423_vaina/ 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date16 May 0723:53artWielki językoznawca a homofobia

     

    Język to podstawa rewolucji...

    "17 lat temu, z dnia na dzień, na mocy decyzji pewnego gremium wyzdrowiały rzesze ludzi. Kilkanaście lat później wszyscy ci, którzy nie traktują z należytym entuzjazmem owych administracyjnych wyzdrowieńców, są coraz częściej traktowani wręcz jako osoby z zaburzeniami psychicznymi.
    Oto 17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oficjalnie uznała, że homoseksualizm nie jest schorzeniem psychicznym. Teraz - jak dowiedziałem się z broszury sygnowanej przez toruńskie Porozumienie Lesbijek - „część amerykańskich psychologów, prawników i kryminologów postuluje, żeby na listę chorób i zaburzeń psychicznych, z której wykreślono homoseksualizm, wpisać rasizm i homofobię jako zaburzenia urojeniowe, paranoidalne".
    W ciągu kilkunastu następujących po decyzji WHO lat okazało się, że rozstrzygnięcie to było dopiero pierwszym krokiem w publicznym apoteozowaniu homosiactwa przez lewactwo. Przypadkiem akurat około roku 1989 czy 1990 definitywnie zbankrutował socjalizm demoludowy i światowa lewica do swoich ideologicznych rydwanów w miejsce robotników wprzęgła homosiaków. WHO - nolens volens - stała się organizacją, której decyzja stała się jedną z istotnych cezur w historii światowego lewactwa. Kiedyś towarzysze z zapałem tropili, gromili i potępiali wrogów ludu i kułaków. Dzisiaj zasada jest podobna z tą różnicą, że rolę wrogów ludu, kułaków i innych sługusów imperializmu pełnią ludzie zwani homofobami. Oni to są przeszkodą w budowaniu nowego, wspaniałego świata (a u nas V „tęczowej" RP).

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date16 May 0722:05artV RP? Oby nie :)

     
    "Jeśli wygrają, najpierw spróbują zemsty i odwetu. Potem ustanowią medal pamięci zmarłej tragicznie posłanki Barbary Blidy i wręczą go tym wszystkim, których dzisiaj ludzie Ziobro i Wassermanna wsadzają za korupcję za kraty. Ale oni przecież - jeśli na serio brać całą tę narastającą histerię - wszyscy niewinni, właściwi budowniczowie demokracji, animatorzy pracy organicznej.
    A potem zaczną własną budowę. To ma być V RP. Już kilka miesięcy temu, o czym pisałem na łamach „Gazety Polskiej", sztandarowy tygodnik postkomunistów „Polityka" z wiecznie żywym Danielem Passentem na czele uznał, że to se ne vrati. Nawet po odzyskaniu władzy przez władców III RP nie ma szans na odbudowę III Rzeczypospolitej. Trzeba będzie więc, konkludowali autorzy, zbudować Piątą.
    Będzie to przede wszystkim państwo tak uczciwe, że nawet nam się to dzisiaj nie śni. W szybkim tempie Polska pójdzie w górę w rankingach postrzegania korupcji. Trzeba będzie zwalniać niemających nic do roboty prokuratorów, zwłaszcza tych docenianych przez poprzednią ekipę. Zagraniczne media z uznaniem odnotują, że w Polsce coraz mniej afer korupcyjnych. Ten piękny cel zostanie na dodatek osiągnięty tanim kosztem i bez żadnych nakładów. Jednym właściwie ruchem. Korupcję w Polsce po prostu przestanie się ścigać!
    Żadnych kajdanek, żadnego szczucia i podsłuchów. Ani jednej kamery - nieważne czy na zewnątrz budynku czy w środku. Żadnych rewizji i zatrzymań. Oczywiście, nie będzie też mowy o żadnych komisjach śledczych. Dynamiczni policjanci wylądują na bruku. Takie typy ludzkie będą opisywane w muzeum wynaturzeń ponurej epoki polskiego maccartyzmu, w muzeum urządzonym w gmachu po zlikwidowanym Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Tam też znajdą się policyjne kominiarki - zdaniem liderów nowej władzy - symbole IV RP.

    W ten sam sposób rozwiąże się zresztą problem kłamstw lustracyjnych, rektorów stających na czele antylustracyjnych buntów, potem okazujących się byłymi tajnymi współpracownikami i dylematów moralnych Bronisława Geremka - lustracji także się zaniecha.

    Archiwa, a jakże, będą otwarte. Jednak na wniosek środowisk naukowych zgłaszana jako jednozdaniowa ustawa o otwarciu zgromadzonych materiałów dla wszystkich chętnych zostanie uzupełniona o jeszcze jedno zdanie; dostęp do akt wymaga zgody prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. To w trosce o rzetelność badań. I nowy szef IPN Marek Ungier będzie robił wszystko, by tej rzetelności nie zagrażał ani pośpiech badaczy, ani zbyt szeroki zakres prac. Na początek, przez pierwszą dekadę, historycy dostaną więc zgodę na grzebanie w latach 50. Pozostałe okresy PRL będą niestety musiały poczekać.

    Na szczęście media nie będą już takie histeryczne, jak są w IV RP. Żadnego wulgarnego ścigania się na newsy, żadnego grzebania w życiorysach. Koniec z polemikami, publicystycznymi fechtunkami i próbami tworzenia mediów niezależnych w rodzaju „Gazety Polskiej". Prywatni a jakże, kolporterzy prasy szybko zresztą dojdą do wniosku, że demokracja nie oznacza prawa do głoszenia każdej opinii i poczynią odpowiednie ruchy. Na rynku telewizyjnym też nie trzeba będzie za wiele zmieniać, bo on na szczęście nigdy nie wymknął się spod kontroli. I nawet - co zaskoczy wielu - prezes Telewizji Polskiej, człowiek nad wyraz ugodowy, pozostanie ten sam.

    Ale to będzie naprawdę wyjątek. W takim MSZ na przykład, korporacja profesora Geremka - zaprzeczająca przez lata, że w ogóle istnieje - ujawni się nagle i w dodatku w pełnej krasie. Kto wie zresztą, czy sam profesor, męczennik za czasów agentów, nie zajmie się przywracaniem pozycji międzynarodowej Polsce.
    Kanclerze Niemiec znowu zaczną więc omijać Warszawę i nie będą już, jak Angela Merkel, dopieszczać stawiających twardo swoje interesy polskich władz. W celu uniknięcia jakichkolwiek zadrażnień z Moskwą, Polska złoży samokrytykę i dobrowolnie wycofa z rosyjskiego rynku także polskie ziemniaki. Osiągnięte w ten sposób ocieplenie w relacjach z Rosją ułatwi odbudowanie pozycji wewnątrz Unii Europejskiej. To zaś osiągnie się poprzez oddanie Amerykanom ich tarczy rakietowej i rezygnację z gwarancji Waszyngtonu dla Polski, a także poprzez przekazanie Niemcom w zarząd polskich głosów w UE. W ten sposób zakończy się era obrony Nicei aż do śmierci. Polska wróci na salony, stare kraje Wspólnoty natychmiast dostrzegą poprawę przestrzegania praw człowieka. Zwłaszcza że nowy szef rządu i prezydent z dumą pojadą na pierwszej platformie warszawskiej parady równości.
    Co jednak najwspanialsze, od tego dnia Polska przestanie być krajem upokarzanym przez świat. Nikt nigdy nie zawróci już samolotu premiera rządu Rzeczypospolitej nie tylko znad Iraku, ale z żadnego innego kraju. Może dlatego, że nikt już nas nie będzie zauważał?
    Zauważona będzie za to zmiana stylu sprawowania władzy. Tym razem zwycięzcy wyborów dotrzymają obietnic i wyprowadzą się z gmachów rządowych do hoteli. Przesiądą się do taksówek i zlikwidują biurokrację. Niektórzy malkontenci będą wprawdzie narzekali, że w ten sposób zlikwidowano polskie państwo, ale zostaną oni uznani za nacjonalistów niezdolnych do wyrzeczenia się rezydencji w Łańsku. Krytykantów jednak, jak już analizowaliśmy, nie będzie zbyt wielu.
    Jedność wymaga spokoju i zaprzestania antydemokratycznych sporów, jednak, by konferencje prasowe nie były zbyt nudne, ich organizacją zajmie się Janusz Palikot wraz z żoną. Oprócz penisów i pistoletów, wprowadzi cały szereg równie atrakcyjnych gadżetów: pejczy. szubienic, dmuchanych lal. Projekcje scen gwałtu po pewnym czasie przestaną zwracać uwagę, poseł sięgnie więc po sceny morderstw. Z czasem, wraz z postępem uczuć do lewicy, zajmie się też krucyfiksami. A wszystko za darmo! W ramach taniego państwa. Będzie ono możliwe nie tylko dzięki tak heroicznym czynom, jak sprzedaż gmachu Kancelarii Premiera i woluntaryzm Palikota, ale przede wszystkim dzięki radykalnemu obniżeniu podatków. Pochwały zagranicznej prasy zbiegną się wprawdzie z doniesieniami o zamieszkach wywołanych przez biedotę, ale organizatorzy tych warcholskich czynów zostaną zgodnie potępieni.
    Zresztą, już wkrótce ruszy sprawa, która przykryje wszystkie inne wydarzenia - proces ekipy Kaczyńskich. Niecierpliwie oczekiwani będą zwłaszcza zaproszeni eksperci z rosyjskiego wywiadu, którzy wyjaśnią sądowi i Polakom, jaką krzywdę zrobiliśmy sobie, likwidując Wojskowe Służby Informacyjne i jakimi fachowcami, całkowicie bez skazy, są osoby przeszkolone przez GRU i KGB. Odtworzenie zdewastowanych WSI będzie trudne, ale Rosjanie zaoferują pomoc, uda się więc przynajmniej częściowo. Równocześnie zostanie ogłoszony raport z weryfikacji i likwidacji ekipy Macierewicza, powierzony tym samym fachowcom, którzy w 1992 r. tak sprawnie badali prace Wydziału Studiów. Ale to będzie ostatni wyrazisty akt nowej władzy. Potem zapanuje zgoda i cisza. Trupia.
    Już na serio - żadnej Piątej nie zbudują, tak jak nie zbudowali Trzeciej. Państwo powstałe po 1989 r. było bowiem tylko w niewielkiej części świadomie realizowanym projektem pozytywnym. W ogromnej mierze jego tworzenie polegało na kooptacji nowych środowisk do starych układów, na zgrabnym nazywaniu starych, postpeerelowskich instytucji nowymi słowami. Najczęściej zaś po prostu skreślano PRL i dodawano RP Tak powstała hybryda, w której Lew Rywin został bogiem.
    Dziś jednak nie będzie to możliwe. A dążący do władzy nie mają nawet i tamtej woli zmian, nie mają nawet tych umiejętności. Niesie ich prymitywny, głośny antykaczyzm i brak programu. Tam naprawdę nie ma niczego poza chęcią zemsty, a w efekcie osłabienia z takim trudem wzmacnianego państwa. I to jest dla Polski zła wiadomość.
    Niezależnie od poglądów, pewne sprawy powinny być wspólne. A ci, którzy w imię niechęci do obecnej władzy zamykają dzisiaj oczy na pustkę programową opozycji, czynią szkodę nie tylko krajowi, ale i tym partiom. Zwolnione od jakichkolwiek wymagań nie zrobią niczego, by przygotować się do władzy. W efekcie zbudują nie V RP, ale kolejną karykaturę demokratycznego europejskiego państwa."
    Za: Niezależna Gazeta Polska, nr 5/2007, s. 16- 17. 
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date15 May 0722:50artKajkosz!

     
    Czyli okrzyk bojowy naszych dzielnych wojów smile A właściwie pisanina na temat blogerów. Dlaczego ów osławiony anonim ma być gorszy od kogoś pisującego pod nazwiskiem {no tak PISujący i wszystko jasne) smile ? Czy nadal żyjemy w kraju gdzie autorytetem można zabić praktycznie każdą dyskusję? Niestety tak.. Szczególnie jeżeli ktoś na takie sztuczki erystyczno- medialne nie jest przygotowany. W mottach u góry widnieje u mnie napis, że prawda jest tak cenna, że powinna być strzeżona przez strażników kłamstw... Kim jest strażnik kłamstw? To osoba, która zna mechanizmy manipulacji, wie jak je stosować ale nie w celu przeforsowania swoich poglądów lecz ukazania faktów. Gołych czy nie, z komentarzem lub bez ale faktów. Zazwyczaj demaskuje ona pewne zastałe mity, poglądy tudzież stereotypy.. Może ale nie musi wybiórczo wałkować temat- jak każdy historyk- w końcu każdy ma jakieś sympatie polityczne smile Ważnym elementem strażnikowania wink jest pobudzanie do myślenia- dla niektórych jest to bolesne, dla innych zbawienne.
    Ludzie z mentalnością homo sovieticusa- wiek również jest ważny ale nie decydujący..- uznają, że anonim to wróg ludu, postępu i jakiś niecny agent nasłany aby ich pognębić- zapewne z poręki ohydnych kaczystów biggrin Jak widzimy zarzucając komuś wiarę w teorię spisku- Żydzi, masoni, układ, komuniści, esbecy itd sami tego typu teorię wyznają smile Dodatkowo wszyscy wiedzą, że Internet wcale nie jest anonimowy. Gdyby ktoś się uparł może w trymiga rozszyfrować i osławioną Katarynę czy innych tak nienawistnych dla zawodowych pismaków, blogerów. Dlaczego oni tak nienawidzą anonimy? Oprócz wyznawania swoistej religii spiskowej, braku wiary w ludzi- a mienią się humanistami, liberałami, wolnomyślicielami czy Europejczykami. Im dalej od krytycznego myślenia tym więcej truizmów, bzdetów czy subtelnie sączonej propagandy lub przekłamań. Tu artystą w fachu staje się Azrael biggrin   Wszystko fajnie się czyta ale jest bez sensu.. No i z reguły zbyt długo o tym nie myślę. A powinienem się zgodzić, oburzyć, wk** czy roześmiać albo zasmucić. Nic z tych rzeczy, Płytkość jest wprost proporcjonalna do blogrolla gdzie zazwyczaj są tuzy-nigdy nieczytane.
    Większość anonimów może się ujawnić ale po co? Aby zaspokoić jakieś dziwne chucie dziadka rodem z PRL-u? A może po to aby klęknąć i powiedzieć- Jawohl mein Fuhrer jam niegodny/a dyskusji z Tobą- jam prosty spawacz/ elektryk/ nauczyciel.. Monopol na prawdę został przełamany i tym pożal się Boże drugorzędnym publicystom drgają ze złości powieki.. Kasa, misiu, kasa..
    Nie dosyć, że piszą anonimowo, to jeszcze za darmochę! Chamstwo... Gdy dodamy do tego nieznajmość realiów Internetu i lenistwo- wystarczy popatrzeć na "musowe" blogi dziennikarskie- otrzymamy wynik: koniec świata "autorytetów moralno- dziennikarskich". 
    Anonimowość teoretycznie nie powinna przeszkadzać w dyskusji ale w praktyce jest czymś czego niedawni propagandziści nie mogą przełknąć. Fakty czy słowa są te same, obojętnie czy piszę jako Unicorn czy Piotruś Pań smile
    Anonima nie można skutecznie dziabnąć argumentem, że ma brzydkie buty, krzywe zęby czy działa w ruchu oazowym albo kiedyś był kibolem smile Można jedynie próbować dźgać go ikoną autorytetu czy "antysemityzmem"- Galba o tym doskonale wie..Gębę trudno przyprawić komuś kto z założenia jej nie ma biggrin
    Anonimy mogą pisać co chcą, gdzie chcą i kiedy chcą. Oczywiście duża część ale nie przesadna, to być może zwykły ściek czy bełkot ale.. w realu mamy podobną sytuację- wytresowani dziennikarze pilnie deklamujący wyuczone kwestie lub smęcący jakieś gluty o demokracji, prawach człowieka, Paczykistanie czy peerelu.. Zazwyczaj zawodowego dziennikarza nikt nie raczy sprawdzić- poza GW, tu jest niewątpliwa radość demaskowania tych prymitywnych manipulacji biggrin Blogerzy są dociekliwi jak ostre brzytwy- dopadną, przeczeszą, wyniuchają i rozdmuchają dalej smile
    Zresztą kto nas wpuści na jakąś konferencję gdy nie jesteśmy dziennikarzami?
    Bloger też człowiek i dziennikarz. Pisze? Pisze. Analizuje? Analizuje. Przetwarza i wyszukuje informacje? Przetwarza i wyszukuje. Podaje źródła? Zazwyczaj podaje smile Wpływa na innych i kształtuje opinię? Teraz już tak.. Itd.. 
    Reasumując- awersja do anonimów bierze się z wad w psychice ludzkiej. Ktoś kto wychował się w linii jednej słusznej partii i monopolu informacji NIGDY tego nie zrozumie.. Ktoś kto pracuje w nowoczesnej pralni mózgów i swoistej policji myśli- np. młodzi dziennikarze GW- lustrujący lustratorów również tego za Chiny nie pojmie- nomen omen..
    Zasada bawiąc- uczyć sprawdza się tutaj idealnie. Altruizm pełną gębą. No, może też lans w pewnych przypadkach.. 
    Aż chciałoby się rzec- Odp*** się od anonimowych blogerów nieudacznicy! 
    Jeżeli komuś przeszkadzają "internetowe maski" to niech da dobry przykład i powie- w realnym świecie jestem sobą. Nie używam masek.. 
    Ps. Ktoś kto odmawia anonimom dyskusji zachowuje się jak cenzor..A jednak w niektórych drzemią zapędy totalitarne.. 
     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date15 May 0722:11artTradycja zobowiązuje

     
    "Niemiecka skrajna lewica nie od dzisiaj przygotowuje się do protestów przeciwko zapowiedzianemu na początek czerwca szczytowi G8 w nadbałtyckim kurorcie Heiligendamm. Dwa lata temu lewacy podpalili agencję reklamową w Hamburgu. Potem było kilkadziesiąt akcji na budynki rządowe w całych Niemczech, restaurację McDonald’s w Berlinie i posterunki policji."


     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date15 May 0719:29artMichnikolandia

     
    Na Czerskiej wielkie oburzenie, rejwach i tłuczenie szklanek! Toż to hucpa! Niejaki Kaczyński premier śmiał obrazić główny autorytet moralny tudzież naczelnego naczelnej lipy w kraju smile A. Michnika ksywa- Michtrix. Po oczach bije tytuł:
    "W Programie Pierwszym Polskiego Radia Jarosław Kaczyński postawił pod znakiem zapytania walkę Adama Michnika o niepodległą Polskę."
    Kaczyński nie powiedział żadnej nowości, zadał pytanie czy Michnik walczył o Puławy czy Natolin- dwie strony tej samej monety, różniące się jedynie pragmatyzmem, kontaktami na świecie i..narodowością czy bardziej pochodzeniem. Z niepodległością miało to tyle wspólnego co Jaskiernia ze sprawiedliwością wink
    Oczywiście GW nie byłaby sobą gdyby nie zarzuciła nas komentarzami wielu sław. Na pierwszy ogień poszedł Stasiński, urabiając gębę antysemity Kaczyńskiemu:
    "Myśl Jarosława Kaczyńskiego nie jest nowa. Dokładnie to samo głosili w 1968 r. moczarowcy. Mianowicie, że takim ludziom jak Michnik nie chodziło o nic innego tylko o przywrócenie stalinowców do władzy. Pogratulować premierowi Kaczyńskiemu tak znakomitych inspiratorów."
    Nudne jest już to ograne stwierdzenie i szukanie wszędzie "tradycyjnego polskiego antysemityzmu.
    Oczywiście- jak nie Gomułka to stalinowcy, totalne przemieszanie pojęć, zważywszy na sympatie i tradycje rodzinne pracowników GW..W końcu na "antysemityźmie" można nieźle pograć w Europie czyż nie KPPowcy i KORowcy?
    Za:

    http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4133159.html

    Niektórym nawet oczywiste fakty przeszkadzają. Dla nich i dla czytelników GW kilka cytatów.

     J. Dobraczyński:

    -  "Być może. Ale wiedziałem, kto podnosi sztandar „Solidarności" najwyżej. Byli to ludzie, którzy nie mieli nic wspólnego ani z religią, ani z patriotyzmem, ani z moralnością życia osobistego. Dam przykład. Pewien filmowiec zabraniał przez lata wychowywać swoje dziecko po katolicku. Ten sam człowiek w 1981 roku wywalił olbrzymi artykuł o tym, że był prześladowany, ponieważ ... religijnie wychowywał córkę! Jeżeli tacy ludzie stawali na czele tego ruchu, to nie mógł on budzić zaufania. Zresztą zapłaciłem za swoją postawę ciężko, gdyż w 1981 roku rozrzucono moje książki już złożone do druku."
    i
    Dlaczego nie należał Pan do „Solidarności"?
    -  Nie ufałem „Solidarności" nawet w momentach, kiedy rzucano hasła bardzo mi bliskie. Ciągle widziałem ludzi z KOR-u, którzy wszystkim kierowali. Znałem ich od lat. Zawsze miałem ich za wrogów wszystkiego co polskie i katolickie."
    Za:
    A. Kępiński, Z. Kilar, Kto jest kim w Polsce inaczej, t. 1, Warszawa 1985, s. 91- 92.
    Inny ciekawy cytat, J. Urbana, z tej samej książki:
    "Jeżeli chodzi o owe „bibuły" to robią one wrażenie wytworów obsesji właściwej ludziom nie umiejącym przyjmować racjonalnych objaśnień zjawisk, które ich otaczają, i szukających jakiegoś mistycznego wszech-źródła zła. Nie podzielam poglądu osób, które zwalczają takie obsesje, uznając je za zjawisko poważne i groźne. Osoby te popadają w kontrobsesje i uważają, że Polska zawali się z tego powodu, iż ktoś kiedyś kolportował maszynopis zawierający twierdzenie, że Cyrankiewicz nazywa się Cymerman i tajnie prowadzi bank w Szwajcarii oraz fermę koszernych lisów pod Warszawą. Z drugiej zaś strony czysto uniwersalistyczna wizja socjalizmu, abstrahująca od narodowej specyfiki, miała u nas w latach 1943-1955 szczególnie silne oparcie w komunistach pochodzenia żydowskiego i to był realny problem pobudzający odpowiednie emocje.
    - Ale te pisemka są czytane, powielane, ich treści nie sq dementowane.
    - Rzeczywiście powodują one szkody. O sprawie żydowskiej tylko raz wypowiedziałem się serio, kiedy była ona na czasie, a to w 1968 roku w „Polityce" w tekście pt. „Rodzaj rasizmu". Starałem się racjonalizować w nim problem syjonizmu i zaakcentować moją zdecydowaną wrogość wobec tego kierunku. Syjonizm klasyfikowałem jako skrajną odmianę szowinizmu i kończyłem ten tekst pointą, że szowinizm jest najgorszą chorobą, na którą może zapaść każdy naród. Akcent położony był na słowo „każdy". Nie uważam bowiem, by tolerancja była rzeczywistą cnotą polskiego społeczeństwa.
    Za: Ibidem, s. 394. A jednak coś w tym jest, pomimo, że Urban nie uznaje się za Żyda- lecz za liberalnego ateistę... 
    -----------------
    Lista członków KPP:

    http://www.kompol.type.pl/test2/articles.php?lng=pl&pg=182

    Niech mottem będą słowa Włodkowica przytoczone przez gen. S. Skalskiego:

    "Bądźcie gościnni, bądźcie tolerancyjni, siadajmy przy jednym stole z Żydami, z Saracenami, z Poganami. Dawajcie dobry przykład ale jeśli goście nadużywają  gościnności i tolerancji, chcą zamienić gospodarza w niewolnika, należy się ich pozbyć." 

    http://img107.imageshack.us/img107/2342/a1yj4.jpg

    http://img107.imageshack.us/img107/3153/a2uj0.jpg

    http://img217.imageshack.us/img217/554/a3dq8.jpg 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date14 May 0721:08artSyndrom ofiary?

     

    Fascynacja rolą ofiary czy przeciwnikiem- katem? A może swoisty syndrom sztokholmski...

    "W roku 1965 wybrał pan pracę w CIA kosztem wykładania na Harvardzie. Szukał pan przygody?

    – To była wielka, niezwykła okazja. Zakładałem w CIA Centrum Analizy Osobowości i Zachowań Politycznych. Robiliśmy tam profile osobowościowe światowych przywódców dla prezydenta, sekretarza obrony i sekretarza stanu. Korzystali z nich na spotkaniach międzynarodowych najwyższego stopnia i w czasie kryzysów. To była wielka przygoda, tworzenie nowej gałęzi wywiadu.
     
    Stworzyliście profil generała Jaruzelskiego w czasie stanu wojennego w Polsce?

    Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Te profile nawet dzisiaj są tajne, co świadczy między innymi o tym, jak bardzo były użyteczne. W chwilach kryzysu osobowość przywódcy zaczyna odgrywać wielką rolę. Tak było choćby podczas kryzysu gospodarczego i politycznego w Niemczech po I wojnie światowej. Wtedy pojawił się Hitler. Gdyby pojawił się ktoś inny, sprawy mogły pójść w zupełnie innym kierunku. CIA na ogół nie wyrzuca pieniędzy w błoto. Profile psychologiczne przywódców szaleńców bardzo się agencji przydają."

    "Nie wiemy, jak wyglądał profil W. Jaruzelskiego sporządzony dla CIA przez Jerrolda Posta. Ale z metodologii pracy psychologa wynika, że musiał uwzględniać następujące fakty z życia generała: pochodzenie z zamożnej rodziny ziemiańskiej, dużą religijność w młodości, służbę w walczącym pod sowieckim dowództwem Wojsku Polskim, mimo, że jego ojciec zginął w ZSRR, a on sam był w długoletniej niewoli na Syberii- co pozwoliło mu wrócić do kraju i budować komunizm. Prawdopodobnie Post, tworząc profil Jaruzelskiego uwzględnił zjawisko fascynacji ofiary swoim prześladowcą."

    Za: Przekroj.pl 

    Ten wątek podnosi H. Piecuch w książce- Pożoga. W. Jaruzelski tego nigdy nie powie, Warszawa 1996, s. 67.

    "Mieliśmy w Polsce wielu pierwszych sekretarzy i znanych generałów, którzy pięknie przemawiali, tylko bić się o Polskę nie potrafili. Mam tu na uwadze słowne boje z Moskwą.

    -  To prawda. Bierut był absolutnie dyspozycyjny w stosunku do Moskwy. Zawdzięczając wszystko Stalinowi, był mu wierny do śmierci. Gomułka miał różne okresy. Początkowo zaczął fikać w Moskwie. Nie było zgody między krajowymi a importowanymi z Kremla komunistami. Dzieliły sprawy narodowe. Wiesław wylądował w odosobnieniu. Odsiedział swoje i znowu próbował. Był jedynym w krajach realnego socjalizmu przywódcą, któremu po upadku udało się powrócić na fotel pierwszego. Coś tam w końcu wywalczył. Nie wiadomo jednak, czy ulgi Moskwy w postępowaniu z Polską wynikały z osobistych bojów Wiesława, czy też były rezultatem szerszych zmian zachodzących w systemie. To nadal był feudalizm, ale Nikita S. Chruszczow usiłował go nieco oświecić. Gdy na Kremlu spostrzeżono, że sprawy poszły za daleko, wycofano się z łagodniejszego kursu. W ten sposób spaliła na panewce szansa polskiej drogi do socjalizmu, która w październiku pięćdziesiątego szóstego porwała miliony.

    Gierek był wybitnie układny w stosunku do kierownictwa radzieckiego, choć starał się maskować swoje czyny (a obecnie zaprzecza faktom). Jaki był Jaruzelski, wszyscy widzą. Bardzo ładnie trzymał ,,ruki pa szwam", co szalenie podobało się towarzyszom radzieckim. Leonida Breżniewa bał się panicznie. Jurij Andropow traktował go jak drugorzędnego polityka. Konstantina U. Czernienkę mało obchodziły sprawy polskie, to był chory człowiek."

     Identyfikacja z agresorem to odruch obronny ale...degenerujący psychikę i osobowość. Pierwszy krok do psychozy- w końcu Jaruzelski panicznie bał się Breżniewa..

    Wnioski- wypalony psychicznie facet łatwy do manipulacji- BMW..Dwa główne typy po 1944-złamani lub wypaleni; ideowcy.. 

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date14 May 0719:48artDlaczego Michnik chce ujawnienia teczek?

     

     "Sami swoi"- Jurczyk, Wałęsa, Jaruzelski..

    Ostatnio słynny stał się komentarz Oberredaktora dotyczący teczek:

    "Nie widzę innego wyjścia: musimy upublicznić teczki, żeby nie żyć we władzy teczek, którymi się gra, których zawartości "wyciekają"; których się ostentacyjnie używa w grze politycznej .

    Zawsze byłem zdania, że spektakl publicznego grzebania w ubeckich raportach i donosach - zwany elegancko lustracją - jest procederem nierozumnym i niemoralnym. Ceną zdemaskowania pewnej liczby agentów - choć nie było wśród nich nikogo, kto zajmowałby najwyższe stanowiska w państwie - jest krzywda wielu uczciwych ludzi. Lustracja prowadzi do upowszechnienia klimatu podejrzliwości i strachu.


     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date13 May 0722:43artZakazana historia i zakazane liczby

     

    Baliszewski próbuje rozprawić się z kilkoma mitami:

    "W pojałtańskim świecie o pewnych prawdach historii i o pewnych ludziach historii nie wolno było mówić. Zdawałoby się, że w osiemnastym roku niepodległości polska historia nie zna już pojęcia "białe plamy". Że nowe, niepodległe podręczniki szkolne spisane są samą prawdą i samą sprawiedliwością. Tak dobrze nie jest.


    Biała plama
    Rodziny ofiar katyńskich pamięć swych najbliższych, zamordowanych przez Rosjan w 1940 r., mogły czcić jedynie w kościołach i jedynie w konspiracji. Każdy, kto publicznie odważył się głosić prawdę o Katyniu, musiał się liczyć z najpoważniejszymi skutkami - nawet śmiercią. Jak powszechnie wiadomo, bezpieka jeszcze w latach 80. rejestrowała wszystkich, którzy manifestowali swą prawdziwą pamięć o zbrodni na polskich oficerach. Jak powszechnie wiadomo, jeszcze w latach 80. rejestrowano wszystkich uczestników tzw. mszy za ojczyznę i nagrywano kazania.
    Żołnierze Piłsudskiego, żołnierze września, powstańcy warszawscy, żołnierze Armii Krajowej czy Polskich Sił Zbrojnych, bohaterowie spod Kocka, Monte Cassino czy Falaise mogli jedynie w milczeniu obserwować ówczesne defilady zwycięzców z Armii i Gwardii Ludowej, zwycięzców z PPR i PZPR, żołnierzy spod Lenino, rzekomych wyzwolicieli Warszawy i Gdańska. Ich własna historia przez dziesiątki lat musiała pozostawać białą plamą.

    Kłopotliwe pytanie
    Istnieje takie pytanie najnowszej historii, przy którym nawet poważni badacze wolą zachować anonimowość. Pytanie - jak przekonują - groźne, niebezpieczne, demaskatorskie. Co więcej, jest to pytanie kompromitujące dla Polski i dla polskiej historii. Jak bowiem może nie kompromitować fakt, że ponad 60 lat po wojnie nie wiemy, ilu Polaków zginęło podczas wojny. Wszystkie cywilizowane państwa mają swoje spisy poległych. Miliony nazwisk. Wobec bezmiaru zbrodni Holocaustu, przy której nikt nie notował nazwisk milionów ofiar, Żydzi - zdawałoby się - zgłoszą swą bezradność, ale nawet oni zdołali miasto po miasteczku, wieś po wsi, odtworzyć listę swych strat.
    Polacy nie znają odpowiedzi na pytanie, ilu ich zginęło. Ściśle rzecz biorąc, znają. Tyle że wziętą z kapelusza. Tę zna każdy polski maturzysta: 6,028 mln zabitych i poległych. Każdego dnia wojny 2,9 tys. osób. Na każde 1000 osób zginęło 220. W USA dla porównania na każdy 1000 obywateli przypadało 1,4 poległego. Wiadomo więc, ilu zginęło, nie wiadomo tylko, skąd Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów wzięło w styczniu 1947 r. tę liczbę. Skąd akurat 6 milionów? Kiedy w lutym 1946 r. podliczono wyniki pierwszego powojennego spisu ludności, doliczono się 23,93 mln obywateli (w tym 2 mln Niemców na tzw. ziemiach przyłączonych). A więc doliczono się ledwie 24 mln obywateli. Jeśli zważyć, że w 1939 r. Polska liczyła 35 mln ludności, to okaże się, że brakuje 11 mln. W rzeczywistości po wojnie zabrakło więc nie 17 proc., jak to obliczono, lecz 35 proc. przedwojennej ludności Polski.

    Oczywiście, o czym wiadomo każdemu Polakowi, powojenna Polska była o niemal 20 proc. mniejsza terytorialnie od Polski przedwrześniowej (389 tys. km? wobec 312 tys. km?). Oczywiście, zdarzyły się ogromne wędrówki ludów. Z Polski po wojnie przemieszczono około 536 tys. Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. Do Polski repatriowano prawie 2 mln osób zza Buga. Polskę opuściło, czy to uchodząc przed sowieckim frontem, czy to już po wojnie, 3 mln Niemców. Historia nie ma jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z ogromną katastrofą demograficzną i że w dziejach najnowszych, jak zapisał prof. Jerzy Eisler, nie ma drugiego przykładu państwa, w którym w ciągu sześciu lat liczba ludności zmniejszyłaby się o 35 proc.


     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date13 May 0713:32artEuropejska solidarność, agentura i Mitteleuropa

    Niektórzy sądzą, że powinniśmy brać kolejne lekcje z pokory i "solidarności europejskiej":

    "Dwaj wysocy rangą przedstawiciele poprzednich niemieckich rządów na łamach "Welt am Sonntag" odradzają prezydentowi USA George'owi W Bushowi wizytę na początku czerwca w Warszawie, by nie prowokować Rosji.

    Rozmowy z polskim rządem o systemie obrony antyrakietowej w przeddzień szczytu G8 w Heiligendamm utrudnią raczej rozmowy przywódców najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosji - uważają były ambasador Niemiec w Polsce Frank Elbe oraz były szef departamentu planowania w ministerstwie obrony Ulrich Weisser.

    Bush ma złożyć wizytę w Warszawie bezpośrednio przed spotkaniem w Heiligendamm 6-8 czerwca.

    Za "kardynalny błąd" amerykańskich władz obaj autorzy uznali brak "poufnych konsultacji" z prezydentem Władimirem Putinem w sprawie tarczy.

    Waszyngton zna przecież "wrażliwość" Rosjan w kwestii przesuwania wojskowych struktur w kierunku rosyjskich granic - piszą Elbe i Weisser. Ich zdaniem, powszechna zgoda co do tego, że struktury NATO nie zostaną rozszerzone w kierunku ZSRR, istniała już w 1990 roku w czasie negocjacji w sprawie zjednoczenia Niemiec. Rosja pogodziła się z rozszerzeniem NATO tylko dlatego, ponieważ panowała zgoda, że na terytorium nowych członków nie dojdzie do rozlokowania broni atomowej, ani też natowskich struktur - czytamy.

    Zdaniem autorów, NATO nie dotrzymało danych Rosji obietnic. W przeciwieństwie do Rosji, kraje NATO nie ratyfikowały dotychczas nowelizacji z 1999 r. traktatu o Ograniczeniu Sił Konwencjonalnych w Europie (CFE), posługując się "błahymi" argumentami. USA zapewniają co prawda, że tarcza nie jest skierowana przeciwko Rosji, lecz Warszawa oczekuje od USA przekazania rakiet, które mogą być użyte przeciwko Rosji - piszą Elbe i Weisser.

    Autorzy nazywają "naiwną i błędną oceną" stanowisko Amerykanów, iż mogą zawierać dwustronne porozumienia z poszczególnymi krajami sojuszu bez uwzględnienia interesów Europejczyków. "Europa nie jest przedsionkiem USA" - czytamy. Kraje europejskie należące do NATO i UE nie mają prawa do zawierania odrębnych porozumień z USA, jeśli dotyczą spraw dotyczących bezpieczeństwa całej Europy. Spór o tarczę jest "papierkiem lakmusowym" skuteczności wspólnej europejskiej polityki zagranicznej - uważają Elbe i Weisser.

    "Konieczne jest obecnie rozwiązanie w ramach NATO i otwarta rozmowa z Rosją" - piszą autorzy, dodając, że szczyt w Heiligendamm będzie dobrą okazją do rozmów. "Prezydent Bush nie powinien w przeddzień szczytu rozmawiać w polskim rządem w Warszawie o obronie antyrakietowej. To będzie raczej obciążeniem dla szczytu" - czytamy w konkluzji.

    Zawodowy dyplomata Elbe kierował w latach 1987-1992 gabinetem ministra spraw zagranicznych Hansa-Dietricha Genschera. Od roku 1999 przez cztery lata był ambasadorem w Polsce. Admirał Weisser stał na czele departamentu planowania ministerstwa obrony w rządzie Helmuta Kohla w latach 1992-1998."

    Za:

    http://www.wprost.pl/ar/?O=106399

    Pytanie główne- czy Niemcy już do cna zidiocieli z tym swoim lewackim- korzenie mającym w 1968- pacyfiźmie czy też może w grę wchodzi inna możliwość-> tak jak w przypadku "frakcji szpiegów" w Bundestagu, czym kiedyś chwalił się "Misza" Wolf...

    Oczywiście nie jest to żadne wtrącanie się w sprawy innych krajów, to po prostu "przyjacielskie rady" od serca.. 

    Naiwna i błędna jest sugestia, że jakakolwiek pokora wobec Rosji czy "współpraca" z nią może powstrzymać czy wyhamować zapędy neoimperialne. Wobec Rosji skuteczna jest tylko polityka kija przeplatana marchewką. Polityka marchewki bez kija może skończyć się tragicznie.

    W kontekście Euroarmii gdzie prym mają wieść Niemcy, oczywiście w "porozumieniu" z Rosją wszelkie umizgi pachną nam brzydko. Niemcy stały się kukiełką Putina- dążą do tego aby wypełnić stary plan- wyrzucenia Amerykanów z Europy.. Od jakiegoś czasu Niemcom mocno przeszkadza bardzo bliska współpraca Euroarmii z NATO. Bez tej współpracy żaden projekt armii europejskiej nie wypali- przedsmak "gotowości bojowej" już dali holenderscy żołnierze w Bośni..

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date12 May 0723:25artSprawa zabójstwa Bohdana Piaseckiego

     

    Zemsta? Prowokacja? Mord rytualny?

    1.  "W Polsce toczy się obecnie dyskusja o konieczności usuwania „białych plam" najnowszej historii kraju. Próbuje się we właściwym świetle przedstawić te fakty, które dotychczas przemilczano, omawiano tendencyjnie lub po prostu fałszowano. Sprawę, która jest tematem niniejszej monografii, trudno określić jako „białą plamę"; pozostaje ona do dziś nie wyjaśnioną „brudną plamą".
    2.  Ponad 30 lat temu w Warszawie miało miejsce wydarzenie, które wywołało wielkie zaskoczenie i oburzenie społeczeństwa polskiego. 22 stycznia 1957 roku porwany został w drodze do domu po zakończeniu lekcji szkolnych 16-letni Bohdan Piasecki, syn Bolesława Piaseckiego, znanego działacza politycznego. Zwłoki Bohdana znalezione zostały zupełnie przypadkowo prawie dwa lata później, 8 grudnia 1958 roku, w jednej z piwnic warszawskich. Sekcja zwłok przeprowadzona przez znanego specjalistę prof. Wiktora Grzywo-Dąbrowskiego wykazała, że chłopiec został najprawdopodobniej jeszcze w dniu porwania okrutnie zamordowany. Mordercy zadali cios sztyletem przez sweter i koszulę, po odchyleniu płaszcza i marynarki. Sztylet o szesnastocentymetrowej klindze został wbity w lewą stronę klatki piersiowej aż po rękojeść. Ponadto tępym narzędziem tak silnie uderzono Bohdana w głowę, że spowodowało to pęknięcie kości skroniowej oraz pęknięcie podstawy czaszki. Ciało, z podkurczonymi nogami, wciśnięto siłą do małej ubikacji znajdującej się w piwnicy domu nr 82a przy alei Świerczewskiego. Obok zwłok leżały książki i zeszyty oznaczone imieniem i nazwiskiem Bohdana.


     
     

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date12 May 0717:34artKiedy pękł Wałęsa

    Radzę uważnie czytać, także i między wierszami... Tekst powstał jako próba odpowiedzi na kilka pytań, w oparciu o
    http://www.medianet.com.pl/~naszapol/0519/0519rogi.php

    http://www.sw.org.pl/remuszko.html

     

    "(...)W tym czasie tłum dotarł już przed budynek komendy. Rzuca kamieniami, lecą szyby. Podano mi skądś tubę. Staję w oknie. Wyrzucam kask i kartę zegarową. Miałem je przy sobie, ponieważ było rano, a wyrzucając je, chciałem, żeby ludzie rozpoznali, że ja też jestem ze Stoczni. Zawołałem: — Stójcie! Tam było bardzo dużo moich kumpli. Liczyłem na to, że mnie poznają. Na moment udało mi się uciszyć ludzi. Powiadam, że milicja się zgadza wypuścić naszych i nie będzie z nami walczyć.
    Ponieważ nie znam zatrzymanych, proszę, żeby ktoś do mnie przyszedł i ich odebrał. Ludzie się ucieszyli, ale to trwało bardzo krótko. Cała obsługa milicyjna podeszła do okien i patrzy. Ale powtarzam, to trwało bardzo króciutko. Dowódca prawdopodobnie nie zdążył wydać rozkazu do tyłu. Milicja na dole z dwóch stron naciera na stoczniowców, wprost zamyka ten tłum, jakby w klamrę. Teraz z gromady ludzi padają pod moim adresem słowa: zdrajca, świnia. Sądzą, że ich oszukuję. No i nie trwało to sekundy, jak tysiące kamieni poleciało w okna. Milicjanci stojący w oknach są zaskoczeni. Są wśród nich ranni. Leje się krew. Byłem u góry i dlatego kamienie mnie nie dosięgnęły. Zrozumiałem, że tę akcję przegrałem. Teraz trzeba szybko stąd wyjść. Jakież tam było zamieszanie! Na podłodze zbite szyby, kamienie i ranni milicjanci. Zaczyna być groźnie. Muszę stąd koniecznie wyjść. Zaczynam się dusić, bo w pomieszczeniu eksplodowały petardy czy świece dymne rzucane przez milicjantów w tłum i odrzucane przez ludzi aż tu do budynku.
    Ludzie krzyczą, że ich oszukałem, że jestem szpiclem, szpiegiem, że ja mówię im o zgodzie na nasze żądanie, a tu milicjanci ich trują, okrążają. Zaczęła się walka. Milicja rzuca świece dymne. Ludzie łapią je i rzucają w okna, w których nie ma już szyb. Wszędzie pełno dymu. Duszę się. Nie mogę złapać powietrza. Jak się stąd wycofać? Za mną zamknięte drzwi. Przypomniałem sobie, że mam w kieszeni kombinerki. Otworzyłem nimi okno. Złapałem trochę świeżego powietrza. Powolutku, pomalutku z tubą w ręku wycofuję się z tego pokoju. Tam wciągają już rannych, ja schodzę na dół. Patrzę, są drzwi, a w nich wybita szyba."(...)
    Nie powiedziałem nic żonie, zresztą nikomu na ten temat nic nie opowiadałem. Prawdą jest, że rozmowy były. Powiedziałem wtedy — a jest to w protokołach — że jeśli nie dopuszczą do powstania autentycznych organizacji robotniczych zdolnych wyrażać i kontrolować rzeczywistość, dojdzie w niedługim czasie do większych jeszcze dramatów. I prawdą jest też, że z tego starcia nie wyszedłem zupełnie czysty. Postawili warunek: podpis! I wtedy podpisałem. W jedenaście lat później w stanie wojennym 1981 i 1982 roku była to praktyka proponowana powszechnie prawie wszystkim internowanym. Ale wiedziałem już jak to jest. Taki papier, podpisany przez wychodzącego na wolność, nazywano „lojalką".
    Grudzień rzeczywiście był żywiołem. Stał się jednak doświadczeniem moim osobistym, ale także i całej stoczniowej braci Gdańska, Gdyni i Szczecina. Było to doświadczenie siłowego rozwiązania konfliktu, gorycz klęski, a więc niespełnienie marzeń. Ale pozostała nadzieja. Gorycz tego doświadczenia noszę w sobie do dziś. Pozwoliło ono jednak zauważyć mechanizmy, motywy działań, jakieś prawidłowości, poznać ludzi. Zrodziło przekonanie, że muszą jeszcze przyjść następne rozwiązania, a raczej, że trzeba ich szukać, że trzeba ku nim zmierzać."
    Za: L. Wałęsa, Droga nadziei, Kraków 1990, s. 58- 66. 
    -------------------
     
     
     

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date11 May 0722:11artTransakcja epoki

     

    M. Rakowski:

    "Przystępując do obrad „Okrągłego Stołu" mieliśmy na uwadze cele doraźne i strategiczne. Te pierwsze zamykały się w relegalizacji „Solidarności", przygotowaniu przedterminowych wyborów do Sejmu, powołaniu drugiej Izby parlamentu, tj. Senatu, zespoleniu sił zarówno obozu rządzącego, jak i opozycji do przeprowadzenia radykalnej reformy gospodarczej i zbudowania wspólnej platformy wyborczej, ściślej - trwałej konstrukcji porozumienia narodowego. Wychodziliśmy z założenia, że te doraźne cele są-możliwe do osiągnięcia, jeśli będą połączone ze strategicznymi. Te drugie sprowadzały się do zbudowania układu politycznego, który miał otworzyć drogę do kompromisu historycznego z konstruktywną opozycją.

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date11 May 0712:02artRutkowski story

    "Józef Jędruch, śląski aferzysta, miał dawać łapówki politykom z prawa i z lewa. Ukrywając się za granicą, rozmawiał z adwokatem i doradcą Samoobrony, który miał dla niego ściągnąć długi. Rojącą się od znanych nazwisk taśmę z nagraniem ujawnił detektyw Krzysztof Rutkowski - pisze DZIENNIK.

    Krzysztof Rutkowski, który we wtorek wyszedł z aresztu, przekazał prokuraturze i dziennikarzom nagranie rozmowy, która ma pogrążyć wiele znanych osób. Dlaczego to zrobił? "Sam padłem ofiarą prowokacji, chciałem pokazać, jak łatwo każdy może być pomówiony" - powiedział DZIENNIKOWI Rutkowski, były poseł Samoobrony.

    Rzeczywiście, w nagranej w 2002 r. rozmowie Józefa Jędrucha z firmy Colloseum z adwokatem i doradcą Samoobrony Andrzejem Dolniakiem padają znane nazwiska - byłych premierów Jerzego Buzka i Leszka Millera, byłego szefa Kancelarii Sejmu Krzysztofa Czeszejko-Sochackiego, a nawet braci Kaczyńskich, Mariana Krzaklewskiego i Andrzeja Leppera. W nagraniu padają oskarżenia korupcyjne, jednak nie ma żadnego dowodu na branie łapówek. Jedyna konkretna kwota - 200 tys. zł - wymieniona jest przy nazwiskach byłego prokuratora Ryszarda Kucińskiego i Krzysztofa Czeszejko-Sochackiego, byłego szefa Kancelarii Sejmu.

     

    "Tylko mi powiedz, że nie bierzesz Kucińskiego, bo ci Kuciński jest potrzebny, wtedy do Kucińskiego pojedzie ktoś inny" - mówi Jędruch. A Dolniak, potwierdza: "Nie biorę Kucińskiego, bo Kuciński jest mi potrzebny. Bo ruszenie Kucińskiego to ruszenie Czeszejki, a ruszenie Czeszejki to ruszenie SLD, a ruszenie SLD to ruszenie Millera i wielkie kłopoty".

    Kuciński jest oburzony. "Kiedy pracowałem jeszcze w kancelarii adwokackiej Czeszejko-Sochackiego, reprezentowaliśmy spółkę Colloseum w sprawie karnej. Dostaliśmy od nich wynagrodzenie, ale było to zaksięgowane, a pieniądze trafiły oficjalnie do kancelarii" - mówi DZIENNIKOWI Kuciński.

    Kuciński powiedział nam też, że wcześniej w imieniu Jędrucha zgłaszał się do niego i Czeszejko-Sochackiego do Sejmu inny doradca Samoobrony po zwrot tych pieniędzy - Zbigniew Stonoga. "Oczywiście niczego nie dostał, a ja zeznawałem na ten temat w prokuraturze. Zresztą Stonoga miał całą listę znanych firm i osób, które rzekomo miały być wierzycielami Colloseum" - mówi Kuciński.

    W rozmowie większość nazwisk wymienianych jest przez Dolniaka. Jędruch jednak potwierdza, że wszystkim płacił. Adwokat przekonuje go, by odzyskiwać pieniądze: "No to chodź pierd... jednego z tych, którzy są w Sejmie i zacznie się reszta zastanawiać". Zachęca też, żeby Jędruch przyjechał do Polski (był wtedy prawdopodobnie w RPA i starał się o list żelazny).

    "Ciebie zastrzelą, jak ty tu nie przyjedziesz. Co ty jesteś, dziecko? Czy się filmów z Jamesem Bondem naoglądałeś za dużo" - mówił Dolniak.

    Rzeczywiście Jędruch w końcu do Polski trafił, ale nie dobrowolnie. W Izraelu, gdzie się ostatecznie ukrył, odnalazło go CBŚ. Po deportacji do kraju został aresztowany i do dziś siedzi za kratkami. Tuż przed zatrzymaniem obiecał śledczym zeznania na temat swoich związków ze światem polityki. W końcu niewiele powiedział. Istnieją jednak niezbite dowody, że Józef Jędruch zabiegał o przychylność polityków lewej i prawej strony. Wśród obdarowanych znajduje się były wiceminister przemysłu Andrzej Lipko, który miał otrzymać trzy auta. Przynajmniej 200 tys. zł aferzysta wpłacił na konto prywatnej fundacji charytatywnej Jerzego i Ludgardy Buzków."
    Za: Dziennik.pl
    Hm. Momentami podczas słuchania miałem wrażenie jakby to był teatr- w początkowej fazie rozmowy- bardzo dziwne reakcje...
    "Ruszenie Czeszejki to ruszenie SLD a ruszenie SLD to ruszenie Millera i wielkie kłopoty."
    "Miller powinien się cieszyć z tego, że jest premierem. Wziął od kogoś pieniądze, k***, ze Śląska."
     "Myśli, że to jest rozwiązanie, że przyjedzie jakiś frajer i p** takiemu klientowi jak Jędrych w łeb?"
    "To nie jest tak zabezpieczone jak należy, bo się ktoś pośpieszył i Jędrucha wygonił." 
     "Chodź up** jednego z tych, którzy obecnie są w Sejmie i zaczną się reszta zastanawiać. No chodź p** jednego, Kaczyńskiego, merytorycznie, prawnie. Chodź walniemy Piskorza [zapewne Piskorski P.-Unicorn] wink , chodź walniemy, ee, nie wiem, któregokolwiek innego k**, no na pewno nie Millera."
    -"No tego nie walniesz.." 
    [być może chodzi o Lecha Kaczyńskiego, który mógł być zagrożeniem dla Piskorskiego i tzw. układu warszawskiego] ->
    "Rutkowski zamierza jej też przekazać inne nagranie, dotyczące nacisków, jakie UOP miał wywierać na dziennikarza. Nie wykluczył, że zrobi to również w poniedziałek. Dotyczą nacisków, wywieranych przez UOP na redaktora naczelnego "Życia Warszawy" z 6 grudnia 2001 r. - funkcjonariusze robili naciski, że dobrze by było, aby ukazywały się artykuły kompromitujące Lecha Kaczyńskiego - dodał.
    Za: Wp.pl 
    "Wszyscy przyjmowali na konta prywatne."
    "Lepper też coś wziął"?
     "Wszyscy biorą". "Józek, Lepper fizycznie coś od ciebie wziął"? "Tak."
     "(...)Świątkowski Karol.." "No", "Kawał k*** która sprzedałaby cię w najmniej oczekiwanym momencie." [Świątkowski ten od PSE, PFRON, dawny likwidator SdRP i przechwytywacz Polisy?- Unicorn]
    "Jest dojazd totalny do Czeszejki, 200 tys, dojazd, obsługa." [czyżby chodziło o "furę i laski"- Unicorn] wink
    "Nie chcę mieć tego rodzaju wrogów bo on mi jest potrzebny w wielu innych dziedzinach..." [może w tych->
    Zdzisław Czeszejko-Sochacki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego zmarły w 2002 roku, współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Jak wynika z dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej, był zarejestrowany jako TW Lech - pisze współpracownik "Rzeczpospolitej" Piotr Pałka-Unicorn]
    Więcej:
    http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070511/opinie_a_1.html
    "No ale ode mnie wziął pieniądze Czeszejko czy Kuciński?" "Od ciebie wziął pieniądze Kuciński. Skontaktował się tam, no z tym, Rutkowskim."
     "Ty dajesz czas tym wszystkim którzy wzięli od ciebie siano. Wiem, że wziął Buzek, na prywatne konto, wiem, że dałeś coś tam Krzaklewskiemu. Z tego co wiem to chyba i Lepperowi, miał jakieś niewielkie pieniądze, wiem że i Kaczorom. No chyba wszystkim po kolei dawałeś. Tak czy nie?"
    [po dłuższym zastanowieniu]- "No chyba tak."
     "Małyska robi jakieś straszne rzeczy dla lewicy i jest nietykalny. Chroni go 40 osób. Lepiej niż prezydenta." [J. Małyska- ten od branży paliwowej- >Skotan, m. in. biopaliwa..-Unicorn]
     "Powiedz co się jeszcze zmieniło- u Gudzowatego szczególnie" "U Gudzowatego?- nie wiem,  co się zmieniło." "Siedzi chłopak na gazie dalej czy już go wyrzucili"? "Jeszcze troszkę".
    "Zastanawiam się, żeby pojechać do niego i stworzyć taką fuzję prywatną z nim. Bo jeden z naszych ludzików- wiemy o kim mówimy, jego też p**. P** go i nie na małe pieniądze."
     
     --------------------
    Wątek lewy wydaje się być tak samo ciekawy jak i prawy smile Jeśli nie bardziej ;] 

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date10 May 0723:45artZaciągnij się do obrony ludowej ojczyzny!

     

    Przejdź szybki kurs nagrywania i zostań towarzyszem bezpieczniakiem! Nie czekaj, ludowa ojczyzna Cię wzywa!


     

     

     

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date10 May 0723:16artŻulia i bikiniarze :)


    Podpis: Być może, iż tym razem piją naprawdę piwo. Bywa jednak i tak, że młodzieńcy raczą się alkoholem. Wódka przyniesiona ze sobą jest znacznie tańsza, a więc można jej wypić wiele, wiele więcej.

    Mały powrót do przeszłości. Artykuł ze Stolicy, nr 5/1957. smile

    "Każde niemal na świecie miasto ma swój nurt podskórny, niewidoczny gołym okiem, niezauważalny przez przybysza, a nawet przez wielu stałych mieszkańców. Na planach dzielnic i arterii miejskich widnieją zwykle linie komunikacyjne, dworce kolejowe, gmachy publiczne, hotele, teatry. Nie ma tam natomiast nigdy owych miejsc tak ważnych dla życia wielkich skupisk ludzkich — ośrodków spotkań osobników, których źródła dochodu i tryb bytowania są przedmiotem badań kryminologów i kryminalistów. Spróbujmy nanieść na plan Warszawy niektóre takie brakujące punkty. 


     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date10 May 0712:23artŻydzi w UB-hodowla elit

     

    Niejako uzupełnienie tego tekstu:

    http://gdanszczanin.blox.pl/2007/05/Hodowla-elit-Biale-karty-historii.html

    "Problem udziału osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie komunistycznego aparatu represji, w tym zwłaszcza w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego i jego terenowych organach, należy do szczególnie drażliwych i skomplikowanych obszarów badawczych. W toczącej się od kilkunastu już lat dyskusji na ten temat dominują skrajne, wzajemnie wykluczające się poglądy, a używane w nich argumenty rzadko wspierane są danymi statystycznymi, opartymi na analizie akt osobowych funkcjonariuszy UB. 
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date10 May 0700:02artDzień Zwycięstwa czyli gra trupami

     

     

    "Po zapowiedziach ministra Kazi­mierza Ujazdowskiego dotyczących likwidacji symbolów obcego panowa­nia posypały się komentarze dzien­nikarzy rosyjskich, że Polska bierze zły przykład z Estonii. A właściwie nie tylko zły. lecz również wstrętny, obrzydliwy, kiepski, fatalny, bo i tak można przetłumaczyć przymiot­nik skwierny. Hordy putinowskich hunwejbinów gotowe są dać kolej­ny popis działania „społeczeństwa obywatelskiego", tym razem przed Ambasadą Rzeczypospolitej.

    Istnieje znany antropologom po­gląd, który zakłada, że człowieka odróżnia od zwierząt zwyczaj grzebania zmarłych. Rzeczywi­ście, w wielu kulturach pozostawienie bez pochówku nawet zwłok wroga uważane jest za podłość. Legenda o Psim Polu nie stawia nas w dobrym świetle, na szczęście chyba żadnej bitwy tam nie było.
    Były za to krwawe walki w 1945 roku. We Wrocławiu dziesięć tysięcy czerwonoarmistów spoczywa na dwóch cmentarzach w południowej części miasta, z których jeden wita wjeżdża­jących do śląskiej stolicy wycelowany­mi na zachód lufami ustawionych na postumentach dział i czołgów. Polegli Niemcy z załogi Festung Breslau leżą natomiast Bóg wie gdzie, zdaje się, że w pewnej liczbie pod usypanymi z gruzów wzgórzami w różnych punk­tach nadodrzańskiego grodu, a więc w bezimiennych kurhanach.
    Może właściwe byłoby złożenie wreszcie szczątków żołnierzy obu walczących ze sobą armii na wspólnej nekropolii? Powiedzmy, centralnej, jednej na całą Polskę. Nie byłoby to przedsięwzięcie bez precedensu. W wschodnich Beskidach łatwo natknąć się na cmentarze żołnierzy poległych na początku I wojny światowej podczas krwawych bojów pod Gorlicami i w innych miejscach. Jeszcze przed rozpa­dem monarchii austro-węgierskiej jej władze zdążyły wznieść w Galicji kilkadziesiąt wojskowych nekropolii. Zbudowano je pod kierunkiem inży­nierów zazwyczaj odznaczających się niezłym smakiem architektonicznym i artystycznym. Na cmentarzach tych pochowano poległych obu walczą­cych  stron,  co  skłania  do  smutnej zadumy nad postępującym zdziczeniem obyczajów. Tym bardziej, że na obeliskach stanowiących z reguły centralne punkty tych miejsc wiecznego spoczynku umieszczono stosowne napisy, świadczące o godnym naśladowania szacunku dla przeciwnika:
    „Nie pytajcie, kto był przyjacielem, a kto wrogiem", „Walczyliśmy pierś w pierś, zmartwychwstaniemy ramię w ramię". „Obca wam była ta ziemia, a teraz was obejmuje i jest waszą matką", „Anioł śmierci przygarnął ich w niebie, wolnych od nienawiści".
    Cmentarz   w   Polsce,   na  którym legliby   obok   siebie   czerwonoarmiści i żołnierze Wehrmachtu oraz SS (albo bolszewicy i faszyści, albo hitlerowcy i stalinowcy, jak kto woli), jednym słowem ci, którzy okupowali nas w 1939 roku. dobitnie przypominałby o ideologicznej tożsamości komunizmu i narodowego socjalizmu. 
     
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date09 May 0718:49artTK, TK, TKM!

     
    "Trybunał wysłucha jedynie stanowisk stron - skarżących ustawę posłów SLD, Sejmu i prokuratora generalnego. Posiedzenie będzie trwało do wieczora. W czwartek TK przejdzie do fazy pytań; nie wiadomo, kiedy będzie wyrok w tej sprawie.

    Trybunał wcześniej odrzucił wniosek marszałka Sejmu Ludwika Dorna, by odroczyć rozprawę, ponieważ Sejm nie wypracował stanowiska w sprawie drugiego wniosku - Rzecznika Praw Obywatelskich. Oba wnioski miały być rozpatrywane łącznie, ale w środę Trybunał zdecydował rozpatrywać na razie tylko wniosek SLD. Wniosek RPO będzie zbadany w innym terminie.

    TK odrzucił też wnioski przedstawiciela Sejmu Arkadiusza Mularczyka - o wyłączenie ze składu orzekającego w tej sprawie sędziów Ewy Łętowskiej i Marka Mazurkiewicza, bo sędziowie ci - a także prezes TK Jerzy Stepień - wypowiadali się wcześniej na temat lustracji.
    Przewodniczący składu TK Janusz Niemcewicz poinformował, że Łętowska podpisała się pod listem w sprawie uchwały Sejmu dotyczącej tzw. listy Macierewicza, która została potem uznana za niekonstytucyjną przez TK, a ponadto Łętowska nie była wtedy sędzią TK i nie obowiązywała wówczas obecna konstytucja. Wypowiedź Marka Mazurkiewicza pochodzi również z 1992 r. i dotyczy tej samej kwestii - dodał Niemcewicz.
     


     

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date09 May 0712:18artObrzęd przejścia a IV RP

     
    Mity z reguły mają charakter kosmiczny. Nie przeczy to obecności elementów antropomorficznych ponieważ świat człowieka współzależy od większej całości. W mitach mamy przedstawienie jak z chaosu powstał porządek, w którym przenikają się prawa naturalne i społeczne. W społecznym kontekście mit stanowi opowieść quasihistoryczną i ostrzeżenie przed hołubionymi przez niektórych nieistniejącymi "złotymi wiekami". Aby bardziej scalić grupę rządzacy posługują się nie tylko mitami narodowymi- polityczno- kulturowymi interpretacjami historii ale i tzw. mitami przejścia- rites de passage. Obrzędy przejścia mogą być świadomym nawiązaniem do poprzednich czasów i inicjacją, wtajemniczeniem w inny, wyższy stopień rozwoju. Czy tzw. mitologia IV RP opiera się na obrzędzie przejścia? Myślę, że tak ponieważ zakłada symboliczne lub faktyczne wyłączenie jednostki bądź całych grup społecznych ze struktury społecznej na pewien czas- niektóre grupy wyłączana są na zawsze- lustracja. Jednostki poddawane są  pewnym próbom i kontaktom z demonicznymi siłami spoza społeczności- walka z układem, lustracja, odkomunizowanie wyglądu ulic, odkłamywanie historii, karanie winnych z poprzedniego systemu, koalicja z elementami niepożądanymi itd. 

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date08 May 0720:55artDedykacja dla Olejniczaka

    Przewodniczący SLD wiele razy deklarował się jako katolik, tolerancyjny katolik itd. Jak to się mieści w kontekście obrony byłych funkcjonariuszy SB, którzy tak gorliwie pracowali, nie wiem...

    Olejniczak ma ambitne plany i marzenia- chce postawić przed Trybunał Stanu ludzi, którzy chcą odebrać funkcjonariuszom SB zasłużone emerytury.. Oczywiście jeżeli dojdzie do władzy. Czy cynicznie zabrzmi- Broń Boże? wink

    "Jestem katolikiem - dodał.

    - Ale trzeba odróżnić sprawy kraju i religii. Oni mieszają wszystko i to w sposób skrajny. Nawet Kościół zaczyna się skarżyć..."

    Co ciekawe na swojej stronie w biografii nie za bardzo się tym faktem chwali...

    http://www.wojciecholejniczak.com.pl/szablon.php?zm=bio

    Wyjaśnia to w sposób następujący:

    "Jestem katolikiem, staram się o tym jednak publicznie nie mówić. Nie dlatego, że wstydzę się mojej religii, tylko dlatego, że nie chcę stawać w jednym rzędzie z tymi, którzy fakt swojej wiary wykorzystują w sposób cyniczny i instrumentalny. Jednak, kiedy mam jasno wyrazić swój pogląd w sprawie zmian prawnych dotyczących aborcji, uważam, że powinienem o tym powiedzieć. Uważam, że aborcja jest zła, że jest grzechem i jeszcze jakiś czas temu byłem gotów zgodzić się na obecny kształt ustawy. Dziś jednak zmieniłem poglądy."

    http://www.wojciecholejniczak.com.pl/szablon.php?zm=poz&id=362

    Dalej:

    "Jestem katolikiem, ale wiara to moja wewnętrzna sprawa i nie kłóci się ona z poparciem dla świeckości życia publicznego i jego liberalizacji, dlatego uważam, że jest potrzeba prawnej regulacji statusu osób pozostających w związkach partnerskich. W kwestii warszawskiej Parady Równości wypowiadałem się i uważam, że może się ona odbyć. Nie widzę w tej paradzie żadnego zagrożenia, a udawanie, że homofobia nie jest problemem, to klasyczne chowanie głowy w piasek."

    http://tnij.org/zvf

    13. 06. 2006. W „Gazecie Wyborczej” wywiad z Wojciechem Olejniczakiem pod tytułem: „Przepraszam za panią Senyszyn”. Olejniczak pytany, jak jako katolik odebrał słowa posłanki, mówi: „Jako katolik? To nieistotne w tym przypadku. Odebrałem źle, bo słowa Papieża nie powinny być używane w kontekście politycznym”.
    http://tnij.org/zvh

    Wierzącemu "katolikowi" Olejniczakowi dedykuję poniższe obrazki oraz dowcip:

    "Pewien parafianin tłumaczył księdzu:

    - Wie ksiądz, ja to jestem wierzący, ale nie praktykujący.

    Na to ksiądz:

    - Ja jestem nudystą, ale też nie praktykuję.

    - Przecież to bez sensu - zdziwił się parafianin.

    - No właśnie - odparł ksiądz."


     

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6988a1811020253b.html

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3436c92b787932c1.html

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dc58d86cc28ad371.html

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/af95f8dcf9648bfd.html

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date08 May 0711:47artLewicowe poszanowanie demokracji

     Nie ma jak demokracja w stabilnych społeczeństwach wink

    "W nocy w centrum Paryża kilkuset młodych ludzi protestowało przeciw prezydentowi- elektowi Nicolasowi Sarkozy'emu wybijając szyby, niszcząc pojazdy i budki telefoniczne. Doszło do starć z policją.

    W Paryżu grupa około 300-400 osób szła z Placu Bastylii, wykrzykując hasła sprzeciwu wobec prezydentowi, uszkadzając pojazdy i wybijając szyby w witrynach sklepowych. Policja aresztowała 35 osób.

    Podobne incydenty miały miejsce w innych miastach Francji. W Nantes około 400 protestujących zaatakowało samochody, zanim zostali rozproszeni przez policję gazem łzawiącym. Około 500 demonstrantów zebrało się w Lyonie, 800 - w Caen na północy Francji. Radio francuskie podało, że do podobnych zajść doszło jeszcze w innych miastach."

    Za: Rzeczpospolita.pl 

     

    Komentarz z bloga:

    "Podane liczby dotyczą kraju uznanego do niedawna przez wiele środowisk za wzór demokracji i ideał współczesnego państwa.

    Jednak mit Francji, jako europejskiego lidera mądrości i swobód obywatelskich właśnie runął.

     

    To, co się wydarzyło w ciągu dwu dni, przypomina trochę lewackie demonstracje z maja 1968 roku. Co prawda inne wtedy było podłoże oraz inne były oczekiwania, lecz metody takie same.

    Bandyckie napady, niszczenie mienia, niezrozumienie zasad demokracji – to się nie zmieniło. Ogólnie dominująca w Europie „poprawność polityczna” nie pozwala wielu środowiskom nazwać rzeczy o imieniu, tym bardziej, że wielu „zadymiarzy-przestępców” z tamtych lat obecnie piastuje istotne funkcje w PE (np. lider „zielonych” Cohn-Bendit).Trudno mieć pretensje do części protestujących. Szczególnie ci z przedmieść, to w większości ciemno i czarnoskórzy imigranci, nie potrafiący w realny sposób ocenić sytuacji i działający na zasadzie emocji – są nad wyraz podatni na manipulacje środowisk lewicowych.

    Prawdopodobnie, dla wielu z nich Pani Royal jest identyfikowana z plemiennym bożkiem lub czymś do tego podobnym.

    Jednym słowem coś im da, oczywiście za darmo, a Sarkozy chce jeszcze zabierać.

    Prawdą jest, że całą winę za zaistniałą sytuację ponosi francuska lewica.

    Zamiast uspokoić sytuację, tylko ją podgrzewała.

    Sama Pani Royal nie tak dawno groziła rozruchami w wypadku wygranej Sakozy’ego. Czy w tych zachowaniach mieści się idea demokracji, poszanowania człowieka, własności?

    Dla francuskiej lewicy demokracja to niekwestionowana dominacja tylko jednej opcji – socjalistycznej.

    W przeciwnym wypadku – wojna, bez reguł!

    Żywo przypomina to „nieomylność” i sposoby postępowania „naszej jedynej i zjednoczonej”. W ciemnych latach PRLu do „czarnej roboty” też używano prymitywny motłoch. Przywożono ich autobusami, dawano lagi, pały, na ręce opaski ORMO i dalej do boju! Tłuc, kogo popadnie i gdzie popadnie. Tak było kiedyś.

     Dziś wszystkie pouczania, instruowania nas oraz dobre rady płynące niegdyś ze strony Francuzów i frankofilów brzmią jak dobry żart.

    Okazuje się, że wcześniej zrozumieliśmy zasady obowiązujące w demokratycznym świecie, niż kraj szczycący się ustanowieniem tych praw. Jak widać ich lokomotywa jedzie do tyłu.

     Szczególnie śmiesznie na tle powyborczych wydarzeń wygląda niedawny lament niektórych parlamentarzystów z Brukseli, dotyczący polskiej lustracji i jej niezgodności z „demokratyczną wizją świata” (oczywiście wg eurolewaków). Czy demokracja, to demokratyczny akt prawny uchwalony zgonie z wymogami i procedurami czy bandyckie ekscesy na ulicach?W tej sytuacji jedyną radą jest wystawienie głowy z „Baraku w Brukseli” i szersze spojrzenie na Europę. Dotyczy to większości posłów (niestety wielu naszych też).Miejmy nadzieję, że sytuacja we Francji niebawem unormuje się, a Sarkozy pokieruje Francję we właściwym kierunku. Wielokrotnie udowodnił, że jest człowiekiem zdecydowanym, konsekwentnym i odpowiedzialnym. Niejeden polityczny egzamin zdał celująco.Takiego egzaminu, niestety Segolene Royal i cała francuska lewica nie zdali!"
    Za:

    http://yarrok.salon24.pl/14210,index.html

    Komentarz Rybińskiego idealnie pasuje do tej sytuacji:

    "We Francji zatriumfował Ciemnogród. Najczarniejszy dzień w historii Europy, jak słusznie zdiagnozował katastrofę na falach radia TOK FM Jacek Żakowski, przyniósł zwycięstwo we francuskich wyborach prezydenckich reprezentantowi najbardziej wstecznego, prawicowego nurtu francuskiej polityki,Nicolasowi Sarkozy'emu. To jest katastrofa. Francja stanie się państwem policyjnym. Uczciwych Francuzów dotkną represje i prześladowania. Łamane będą prawa człowieka. Zakwestionowane zostaną zdobycze socjalne i obniży się dramatycznie poziom życia bezrobotnych. Rewizjonizm historyczny doprowadzi do upadku autorytetów, szanowanych nieprzerwanie od 1968. Sarkozy będzie dzielił Francuzów i zniszczy jedność moralno- polityczną narodu. Już dziś miliony Francuzów szykują się do emigracji do krajów demokracji liberalnej. Francja stanie się pośmiewiskiem  Europy i świata. Nikczemny wzrost Sarkozy'ego, jego nieumiejętność poruszania się po salonach, a także nieznajomość języków obcych będą ośmieszać cały kraj. Odwoływanie się do wartości chrześcjańskich i do zasad gospodarki rynkowej zmarginalizuje Francję w UE i odizoluje ją od głównego nurtu postępu. Jego zapowiadana nowa polityka transatlantycka uczyni z Paryża osła trojańskiego amerykańskiego imperializmu..."

    biggrin  

    Za: Dziennik.pl

    Gdzieś jakby było, ni?  Gdyby wymienić nazwisko i kraj opis jak ulał pasuje do tego czym nas raczyli w przeszłości publicyści pokroju Żakowskiego i "zaniepokojone" autorytety... Raczyli, raczą i niestety nadal będą nam robić wodę z mózgu.. Mam nadzieję, że nie każdy się da na to nabrać wink  

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date07 May 0719:44artEmilcin story- ściema Dziennika

    Przykład jak można dyskredytować "nieznane" zjawiska...Smutne, że gazeta stosuje takie prymitywne sztuczki. Ale do rzeczy. Dzisiaj w Dzienniku na stronie 15 znalazł się krótki anons o festynie z nieziemskimi istotami pt. Mieszkańcy Emilcina uczcili lądowanie UFO.
    Rozumiem, że można nie wierzyć w różne rzeczy ale rzetelność obowiązuje. W przeciwnym wypadku stoczymy się do poziomu bruku czyli Gazety Wybiórczej wink A tak mamy przeinaczone fakty plus drwinę w stylu-"wierzysz w UFO? No co ty.." Nie bądź idiotą. Zapewne piszący/pisząca zna podstawowe prawo dziennikarskiej manipulacji mówiące, że mało kto zada sobie trud weryfikacji. Po woltach Krasowskiego odnośnie Europy i natrętnej promocji "myśli" Zizka mamy takie dziwadło..
    "Mieszkańcy Emilcina (Lubelskie) wesoło uczcili w sobotę  29. rocznicę lądowania w tej wsi UFO. 
    10 maja 1978 na polu pod Emilcinem jadący furmanką miejscowy rolnik Jan Wolski spotkał dwa małe zielone ludziki ubrane w obcisłe czarne kombinezony z kapturami. Miały ok. 1.5 m wzrostu i poruszały się w dziwny sposób, utrzymując nogi w rozkroku.
    Wskoczyły na furmankę, co Wolskiego nie zdziwiło, bo taki był miejscowy zwyczaj.- Myślałem, że to Chińczyki. Gadali w dziwnym języku. Coś jakby gruchanie gołębi lub chichot hieny- mówił Wolski, który potem, przez lata, do śmierci, uważany był za lokalnego rekordzistę w ilości wypitego alkoholu, o czym świadczyło nie tyle badanie alkomatem, co wizje.A widział on nie tylko ludziki, ale i pojazd, którym przybyli na Ziemię.
    -Duży był jak pół autobusu i biały. Po bokach miał po dwa kręgi, podobne do przetaków i jakby dwa słupy wirującej poświaty. Na środku ściany było wejście, z którego wyglądało jeszcze dwóch takich samych- relacjonował.
    Z czasem część mieszkańców Emilcina, że są na świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło więc i UFO na ich polach mogło się przydarzyć. A skoro tak, to warto ufundować pomnik ufoludków. Odsłonięto go w X 2005. W sobotę festynem przy pomniku uczcili 29. rocznicę lądowania UFO.Bo w ich wsi jest to ważne wydarzenie, nawet jeśli jego świadkiem była tylko jedna osoba." 
    A teraz odniosę się do pogrubionych stwierdzeń. Fakty:
    1. oskarżenie człowieka o alkoholizm. Napisano "uważany był"- powinno to dać do myślenia.
    2. napisano dalej, że nie ma dowodów na alkoholizm Wolskiego- "nie tyle badanie alkomatem, co wizje".
    3. jeżeli nie alkohol- ale może jednak itd- to na pewno świr, oszołom- "wizje".
    Cyniczne i perfidne, szczególnie jeżeli pomówiony nie może się bronić..Wstyd!
    4. Świadkiem zdarzenia NIE był sam Wolski. Tyle faktów i mitów. Szczegółowo przypadek Wolskiego przedstawił socjolog- a co strzelę ostrą amunicją autorytetową! Z. Blania- Bolnar w książce Obecność UFO t. 1, Warszawa 1988, s. 117- 178. 
    Świadkiem był również 6-letni Adam Popiołek, także mieszkaniec Emilcina.. Nie wspomniano także o wizycie we wnętrzu pojazdu. Znaleziono również ślady obuwia ufonautów- wydłużony kształ stóp. Socjologowie zbadali Wolskiego za pomocą różnych testów- np.na inteligencję, pamięć, podatność na sugestię, kłamstwo, motywy. Określono jego postawę oraz sposób spędzania wolnego czasu. 
    "Badany jest pełnoprawnym członkiem swojej grupy społecznej, bez najmniejszych śladów dewiacji czy patologii społecznej. Cieszy się bardzo dobrą opinią środowiska- uznawany jest powszechnie za osobę prawdomówną, odpowiedzialną, godną szacunku i zaufania. Nigdy wcześniej nie słyszano aby opowiadał niezwykłe historie, a tematyka, do której odnosi się jego relacja, jest mu obca." Z. Blania- Bolnar, Obecność UFO, t. 1, s. 145.
    Dalej: 
    Opinia psychiatry:
    "Jan Wolski jest osobnikiem dość prymitywnym, nie posiadającym podstawowego wykształcenia. Jego intelekt odpowiada przeciętnemu w środowisku. Linia życiowa badanego nie wskazuje na obecność u niego zaburzeń osobowościowych ze szczególną skłonnością do fantazjowania.
    Jan Wolski nie wykazuje zaburzenia myślenia, porwania wątków myślowych, rozkojarzenia. Psychika badanego wydaje się zwarta, nastrój wyrównany, adekwatny do sytuacji. Wypowiedzi nie noszą znamion sądów urojeniowych, mimo, że Jan Wolski wykazuje pełną wiarę w swoje wypowiedzi".
    Ibidem, s. 148. Warto dodać, że jego rodzina także wierzyła w relację.
    Wolski poddany był również badaniom słuchu, wzroku i neurologicznym.
    Co do wątku "wizji":
    "Badany jest osobą wierzącą i uczęszcza do kościoła. Sprawy religijne traktuje niesłychanie trzeźwo i racjonalnie. Próba zasugerowania mu istnienia związków między faktami religijnymi a jego przeżyciem- że były to diabły- została wyśmiana. Nigdy nie miewał objawień czy widzeń religijnych. Nie jest typem mistyka czy fanatyka wiary, choć idea Boga należy do trwałych składników jego światopoglądu." Ibidem, s. 147.
    Poproszono go o złożenie przysięgi na Boga, iż relacja jest prawdą. Wolski przysięgę złożył! 
    Odnośnie alkoholu:
    "Badany nie pije alkoholu i wg opinii mieszkańców wsi nigdy nie widziano go pijanego. Z okazji rozmaitych uroczystości rodzinnych wypija najwyżej dwa, trzy kieliszki, po wypiciu których zachowuje się normalnie, bez widocznego wpływu alkoholu. Nie pali, nie ma żadnych nałogów.W czasie pobytu badających na wsi nigdy nie padła propozycja wspólnego spożycia alkoholu ani ze strony badanego ani ze strony rodziny. Propozycja przedstawiona przez badających spotkała się z deazprobatą i grzeczną odmową."  Ibidem, s. 147.
    Szanowny autorze notki, na przyszłość zbadaj bliżej to, o czym piszesz...Rozumiem, że na UFO czy kryminałach "zna się każdy" ale jak widać wcale tak nie jest wink  
    Dla zainteresowanych->

    http://www.nautilus.org.pl/dwojka.php

    http://chodel.com/emilcin.htm

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date07 May 0715:09artSamoobrona III RP- art. z Wprost

    "To że mogą przyjść do każdego z nas, nie jest niczym szczególnym. Najgorsze, że na każdego z nas mogą coś znaleźć. Te zdania powtarza dziś wielu działaczy SLD. Barbara Blida była jedną z nich. Oni wiedzą, że mają wiele na sumieniu, nie wiedzą tylko, co wyjdzie na jaw, a czego nigdy nie ustalą organy ścigania. I nie wiedzą, czy komuś nie puszczą nerwy i nie zacznie sypać. Blida najwidoczniej nie zamierzała ryzykować i wolała popełnić samobójstwo. Tym bardziej że zarzucano jej przyjęcie łapówek o wartości co najmniej pół miliona złotych. To tacy ludzie są ojcami chrzestnymi III RP, państwa, które niczym góra lodowa w ogromnej części było zanurzone w szarej, a nawet czarnej strefie. A politycznym ojcem wszystkich ojców był Aleksander Kwaśniewski



    "Rządzący (...) nie rozumieją zasad demokracji, lekceważą zasady państwa prawa, dążą do jego upartyjnienia i ideologizacji. Próbują osłabić i zdezawuować istotne dla funkcjonowania demokratycznego państwa instytucje. (...) Społeczeństwo traktują nie jako zbiór obywateli, partnera dialogu, ale jako zawłaszczony obiekt swych rządów" - napisali sygnatariusze oświadczenia Ruchu na rzecz Demokracji. Nieformalnym liderem RRD mianowano Aleksandra Kwaśniewskiego. Jeśli przeanalizować dokonania rządów SLD, którym patronował były prezydent, najlepiej byłoby, gdyby RRD obronił Polaków przed powrotem Kwaśniewskiego i tamtych układów.
    Kwaśniewski patronuje kolejnym ćwiczebnym inicjatywom, by sprawdzić, na kogo może liczyć - nie tyle nawet w polityce, ile w obronie jego samego. I wciąga do tej obrony takich politycznych frustratów, jak Andrzej Olechowski, Władysław Frasyniuk czy Włodzimierz Cimoszewicz. Jedni idą za nim z naiwności, inni z wyrachowania albo przekonania, że jadą na tym samym wózku. Tymczasem fakty o rządzącym Polską układzie, któremu patronował Kwaśniewski, są porażające. Tylko przeciwko politykom SLD w ostatnich kilku latach prowadzono prawie dwieście prokuratorskich postępowań. Zarzuty, akty oskarżenia lub wyroki ma na koncie ponad pięćdziesięciu byłych SLD-owskich ministrów, wiceministrów, posłów, prezydentów miast, wojewodów i innych urzędników. Wśród podejrzanych jest też około dziesięciu byłych baronów (szefów wojewódzkich struktur) sojuszu.

    Mord założycielski
    Przypadek Barbary Blidy, a wcześniej afery starachowicka, Pęczaka, opolska czy ta związana z fabryką osocza pokazują, że ojcowie chrzestni III RP działali tak jak opisane przez prof. Andrzeja Zybertowicza Antyrozwojowe Grupy Interesów. Bardzo istotna dla spójności układu była zasada "mordu założycielskiego" - wspólne przestępstwo (na przykład afera korupcyjna) integrowało i zapewniało lojalność. O awansie decydowała tam zasada "umoczenia" - nie awansowały osoby, na które nie było haków. A haki gromadzono nie tylko na przeciwników, ale też na sojuszników i współpracowników. Działała też zasada "ciągłości układu i reprodukcji bezkarności" - osoba opuszczająca kluczowe stanowisko dbała o to, by następcy nie stanowili zagrożenia dla interesów poprzedników oraz ich politycznych klientów. Istotna była również zasada "lokalizacji odpowiedzialności" (wedle reguły mafiosa Tony'ego Soprano, że "pieniądze idą w górę, a gówno spływa na dół" wink .
    Bezpieczeństwo układu zapewniała zasada "buforowania" - ryzykowne przedsięwzięcia brały na siebie osoby i instytucje pośredniczące między mocodawcą a kontrahentem. I w razie potrzeby te ogniwa brały winę na siebie. Prof. Zybertowicz powołuje się na casus Orlenu. Były minister skarbu Wiesław Kaczmarek opowiadał, że nazwiska pożądanych członków rady nadzorczej Orlenu przekazał nie ówczesny prezydent Kwaśniewski, ale jego zaufany urzędnik Marek Ungier. Bezpieczeństwo układu zapewniała też zasada "kooptacji" - zamiast walczyć z przeciwnikiem, często bardziej się opłacało przeciągnąć go do własnego obozu. Przykładem niech będzie kooptacja wielu przedstawicieli solidarnościowych elit do rad nadzorczych czy zarządów spółek.
    Stabilizacji układu służyła zasada "karuzeli stanowisk" - osoba zarówno pożyteczna dla układu, jak i dla niego niebezpieczna (dysponująca hakami) wypadała z gry w ostateczności. Zwykle przesuwano ją na dalszy plan, ale zapewniając odpowiedni status materialny i towarzyski. Przykładem karuzeli stanowisk był kilka lat temu warszawski samorząd (tzw. układ warszawski). Urzędnicy zamieniali się tam miejscami, a awansując, kontrolowali to, co robili poprzednio. Z kolei dzięki zasadzie "rozprowadzania" członków układu umieszczano w takich miejscach, aby maksymalizować korzyści i minimalizować ryzyko.

    Ruch obrony przed Kwaśniewskim
    Poza Włochami trudno szukać w najnowszej historii Europy formacji bardziej uwikłanej w przestępcze związki niż polska postkomunistyczna lewica. Tangente - to w słowniku włoskiej mafii łapówka dla polityka. To na nich opierała się działalność kamorry. W Polsce przez wiele lat przekonywano, że u nas mafii nie ma, bo nie ma dowodów na związki gangsterów z politykami. Dopiero rządy SLD dostarczyły tych dowodów aż nadto. Dowiedzieliśmy się o istnieniu mafii paliwowej czy mafii w Ministerstwie Finansów. Usłyszeliśmy o tym, że polskie mafie świetnie prosperowały dzięki pomocy polityków, zwykle z SLD. Typowym przykładem jest afera w Ministerstwie Finansów. W ubiegłym roku policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali kilku wysokich urzędników tego resortu. Zarzucono im wydawanie za łapówki korzystnych decyzji podatkowych dla gangsterów i niektórych przedsiębiorców. Choć ta mafia działała przez wiele lat, w czasie rządów SLD nikt nie podjął nawet próby wyjaśnienia zagadki wielomilionowych umorzeń podatkowych. Nowy wątek tej afery dotyczy działań podejmowanych przez SLD-owskiego wiceministra finansów Wiesława Ciesielskiego. Jak dowiedział się "Wprost", prokuratura bada obecnie jego decyzje dotyczące doradców podatkowych. Wraz z kilkoma aresztowanymi już urzędnikami ministerstwa zasiadał on w Państwowej Komisji Egzaminacyjnej ds. Doradztwa Podatkowego. Do śledczych dotarły doniesienia, że wiele osób zostało dopuszczonych do intratnego zawodu doradcy podatkowego w zamian za łapówki.
    Jednym z beneficjentów mafijnego układu w resorcie finansów był poszukiwany dziś listem gończym były senator Henryk Stokłosa, któremu wielokrotnie umarzano podatki. Stokłosa mógł liczyć na pomoc nie tylko w Warszawie, lecz także w terenie. SLD-owski wojewoda poznański Andrzej Nowakowski tuż przed odejściem ze stanowiska w 2005 r. uchylił Stokłosie karę 326 tys. zł za nielegalne wydobycie żwiru.
    Świadkowie twierdzą, że dzięki pomocy polityków mogła też świetnie funkcjonować mafia paliwowa. W ubiegłym roku media (m.in. Radio Zet) doniosły, że baronowie paliwowi składają zeznania obciążające Jacka Piechotę, byłego ministra gospodarki. Miał on forsować korzystne dla mafiosów przepisy prawne. Piechota wszystkiemu zaprzecza, ale śledztwo w tej sprawie trwa.

    Baronowie
    We włoskiej mafii wiele do powiedzenia mieli capo mandamento, czyli zwierzchnicy okręgów. Analizując materiały prokuratorskie, można dojść do wniosku, że podobną rolę mogli odgrywać w Polsce niektórzy baronowie SLD. Były szef pomorskiego SLD jest oskarżony w aferze spółki Stella Maris. Były baron łódzkiego SLD Andrzej Pęczak to główny bohater jednej z największych w Polsce afer korupcyjnych. Były świętokrzyski baron Henryk Długosz to z kolei jeden ze skazanych w aferze starachowickiej. A były szef opolskiego SLD Jerzy Szteliga trafił do aresztu w związku z aferą przy ubezpieczaniu Elektrowni Opole. Ostatnio pojawiły się też informacje, że prokuratura sprawdza, czy były szef poznańskiego SLD Paweł Grześkowiak bezprawnie grał na giełdzie państwowymi pieniędzmi.
    Przez pewien czas liderką śląskiego SLD była Barbara Blida, była minister budownictwa, która zastrzeliła się podczas niedawnej akcji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w jej domu. Według zeznań śląskiej bizneswoman Barbary Kmiecik, Blida miała w zamian za łapówki lobbować w jej interesach. Według informacji "Wprost", Kmiecik opowiedziała też śledczym o swoich związkach z innymi znanymi politykami SLD - byłym wiceministrem gospodarki Andrzejem Szarawarskim, posłem Wacławem Martyniukiem i byłym ministrem w Kancelarii Prezydenta Stanisławem Cios-kiem. Miała też opowiedzieć o swojej znajomości z samym Aleksandrem Kwaśniewskim. Według śląskich mediów, córka Kwaśniewskiego spędziła nawet kilka lat temu wakacje w stadninie koni należącej do Barbary Kmiecik. Kwaśniewski zapewnia dziś, iż nie miał świadomości, że obiekt ten należał do Kmiecik.

    Siła strachu
    "Boję się o własne zdrowie i życie. Najpierw ktoś zniszczył samochód mojej gosposi, potem w aucie żony odpadło koło, aż wreszcie ktoś uszkodził opony w moim samochodzie" - ogłosił kilka tygodni temu na łamach "Wprost" Józef Oleksy. W nagranej rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym Oleksy najwięcej złego mówił o Aleksandrze Kwaśniewskim. Potem skruszony pokornie go przepraszał. Dlaczego? Analizując wydarzenia ostatnich lat, można zauważyć, że ci, którzy ośmielili się zadrzeć z Kwaśniewskim, wpadali w poważne tarapaty. Leszek Miller nigdy nie ukrywał "szorstkiej przyjaźni", jaka łączyła go z byłym prezydentem. W ostatnich miesiącach nastąpił wysyp informacji o korupcyjnych propozycjach, które były składane rzekomo w imieniu Leszka Millera. Łapówek w imieniu byłego premiera domagano się m.in. od Aleksandra Gudzowatego. Czy rzeczywiście pośredników wysyłał Miller? Jak zauważyła blogerka Kataryna, nazywana królową polskiego Internetu, Miller byłby skończonym idiotą i samobójcą, gdyby po doświadczeniach z afery Rywina wysyłał kolejnych pośredników po łapówki. Czy ktoś zorganizował przeciwko Millerowi serię prowokacji?
    Podobne intrygi dotyczyły też innego poróżnionego z Aleksandrem Kwaśniewskim byłego lidera SLD Wiesława Kaczmarka. W przeciwieństwie do wielu innych polityków SLD nie może on liczyć na zmowę milczenia partyjnych towarzyszy (we włoskiej mafii nazywaną omertą), bo jest uważany za zdrajcę. Dodajmy, jedynego ważnego zdrajcę. Co więcej, sam Kaczmarek w rozmowie z "Wprost" sugeruje, że kolejne zarzuty są stawiane mu "lawinowo", a prokuratura cierpi wręcz na nadmiar zeznających przeciwko niemu świadków.
    Jak się dowiedział "Wprost", Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła niedawno Kaczmarkowi zarzuty dotyczące przekształceń własnościowych toru wyścigów konnych na warszawskim Służewcu. - Zarzuty w tej sprawie też stawiają mi lawinowo. Ostatnio dowiedziałem się, że na poczet przyszłej kary prokuratura chce mi zająć samochód - mówi "Wprost" Wiesław Kaczmarek. W tej sprawie zarzuty postawiono jeszcze sześciu innym osobom, m.in. byłemu wiceministrowi skarbu Ireneuszowi Sitarskiemu. Według śledczych, w wyniku działalności grupy urzędników doszło do obniżenia wartości spółki Służewiec Tory Wyścigów Konnych, a w ostateczności do jej upadłości. Zdaniem prokuratury, mogło to być celowe działanie, by sprzedać "bezwartościową" spółkę prywatnemu inwestorowi. Państwo na tej działalności miało stracić 47 mln zł.

    Nieuchwytny patron
    Taśmy Oleksego-Gudzowatego stały się przedmiotem zainteresowania prokuratury. Oleksy mówił m.in., że Kwaśniewski nie jest w stanie wytłumaczyć się ze swojego majątku. Według naszych informacji, już wkrótce prokuratura przesłucha w tej sprawie byłego prezydenta. W obliczu zagrożenia Kwaśniewski postanowił pozamykać wszystkie polityczne fronty. Niedawno "Wprost" ujawnił, że były prezydent zaprosił na pojednawcze spotkanie Leszka Millera. Również Józef Oleksy chce wrócić na łono "familii". Na niedawnym pogrzebie Barbary Blidy stał w jednym rzędzie z członkami "sitwy", o której opowiadał Gudzowatemu. Wiesław Kaczmarek pozostanie więc praktycznie jedynym "niepogodzonym" z Kwaśniewskim, bo nie okazał skruchy.
    Mimo lawiny medialnych doniesień i kolejnych przesłuchań prokuratorom nie udało się postawić Aleksandrowi Kwaśniewskiemu żadnego poważnego zarzutu. Może stanąć przed sądem za błahe przewinienie. Według nieoficjalnych informacji, już za kilkanaście dni lubelska prokuratura może postawić Kwaśniewskiemu zarzut podawania nieprawdziwych informacji o wykształceniu. Na razie układ chroni swojego patrona. Jak długo jeszcze?"
    Za: Wprost.pl
    ----------------------
    Ze strony RRD- w końcu się ruszyli i dali głos wink

    "Ruch na rzecz Demokracji cieszy się ogromnym poparciem

    Już ponad 1400 osób przesłało drogą elektroniczną swoje poparcie dla naszego Ruchu, a liczba ta ciągle wzrasta. Do tego trzeba dodać ponad 100 osób, które zadeklarowały swoje poparcie „na papierze". To sporo, jak na tych kilka dni, które upłynęły od podania do publicznej wiadomości informacji o powstaniu naszego Ruchu. Niektórzy autorzy maili piszą po prostu „popieram", inni uzasadniają swe poparcie i oferują pomoc. Lektura tych listów skłania nas do napisania już dziś kilku słów komentarza.

    • Po pierwsze, dążymy do stworzenia i oficjalnego zarejestrowania stowarzyszenia, nie partii politycznej. Naszym celem nie jest uczestnictwo w walce o władzę, lecz w walce o jakość sprawowania władzy. Przekształcenie Ruchu w partię sugerowało kilku korespondentów, jednak zdecydowana większość inicjatorów i osób popierających Ruch nie odnalazłaby się w takiej organizacji. „Reprezentujemy różne orientacje polityczne", jak głosi pierwsze zdanie naszego oświadczenia programowego. Więc jak tu tworzyć partię? Ponieważ będziemy stowarzyszeniem, mogą należeć do niego bezpartyjni i członkowie partii. Stan obecnego dyskursu politycznego budzi głęboki niesmak. Dołożymy wszelkich starań, aby w naszych wypowiedziach - tak oficjalnych, jak i indywidualnych - był zachowany godny poziom kultury politycznej.

    • Po drugie, jeśli nie zamierzamy być w przyszłości partią polityczną, tym bardziej nie jesteśmy - jak twierdzą niektóre „lepiej wiedzące" media - „komitetem Aleksandra Kwaśniewskiego", choć bardzo cieszymy się z poparcia Pana Prezydenta. Radość nasza jest tym większa, że poparcia naszemu Ruchowi udziela również Pan Prezydent Lech Wałęsa stwierdzając, że jest to inicjatywa obywatelska potrzebna Polsce. Liczymy na poparcie wielu cieszących się szacunkiem osób niezależnie od ich orientacji politycznej. Jakie znaczenie mają te różnice, gdy chodzi o dobro Ojczyzny, naszego Wspólnego Domu?
    • Po trzecie, choć nie zamierzamy być partią polityczną, będziemy uważnie monitorować działania wszystkich partii. Wierzymy, że potrafimy wpłynąć pozytywnie na kulturę polityczną i język polityki. Partie muszą ze sobą konkurować, w walce o władzę nie wolno im jednak zapominać, że Polska to wszyscy Polacy, a nie tylko ich wyborcy, zaś cel bynajmniej nie uświęca środków.

    Inicjatorzy Ruchu na rzecz Demokracji

     

    Aleksandrowicz Jerzy Kraków
    Bachminski Krzysztof Kraków
    Bartminski Jerzy Lublin
    Bednarska Agnieszka Kraków
    Chwedenczuk Bohdan Warszawa
    Chwedenczuk Krystyna Warszawa
    Czapska Janina Kraków
    Czarnecki Piotr Kraków
    Czerniejewski Krystyn Oswiecim
    Cwiakalski Zbigniew Kraków
    Eilstein Helena Warszawa
    Fisiak Jacek Poznan
    Frasyniuk Wladyslaw Wroclaw
    Gawlik Jan Pawel Kraków
    Gasiorowski Piotr Poznan
    Gizbert-Studnicki Tomasz Kraków
    Gussman Edmund Gdynia
    Hartman Jan Kraków
    Jachimczak Laskowska Violetta Kraków
    Jasinski Krzysztof Kraków
    Jedynak Tadeusz Zory
    Jurczak Stefan Kraków
    Kaluszynska Elzbieta Olsztyn
    Konieczny Zygmunt Kraków
    Kowalski Janusz Kraków
    Kowalski Tomasz Kraków
    Kozlowski Jan Kraków
    Krasnopolska Anna Kraków
    Krzysztofiak Wojciech Szczecin
    Kubiak Hieronim Kraków
    Kubinska Olga Gdynia
    Kubinski Wojciech Gdynia
    Kutz Kazimierz Slask
    Laskowski Roman Kraków
    Laskowski Ryszard Kraków
    Laskowski Stanislaw Sopot
    Lis Bogdan Gdansk
    Majchrowski Jacek Kraków
    Mastej Jan Kraków
    Mazurkiewicz Antoni Warszawa
    Obirek Stanislaw Warszawa
    Paczkowska-Lagowska Elzbieta Kraków
    Pieszczachowicz Jan Kraków
    Pleszka Krzysztof Kraków
    Póltorak Ryszard Kraków
    Pusz Krzysztof Gdansk
    Romanowski Andrzej Kraków
    Sicinski Michal Kraków
    Slawek Tadeusz Goleszów
    Tokarski Ryszard Lublin
    Twardzik Waclaw Kraków
    Widacki Jan Kraków
    Wlodarski Miroslaw Kraków
    Wolenski Jan Kraków
    Wójcik Tomasz Kraków
    Zienkiewicz Dariusz Szczecin
    Zygmunt Piotr Kraków

    Za:

     http://www.rrd.org.pl/

    Same sławy, jednym słowem wink Jak zwykle życzę im niepowodzenia smile Don Olo? Zwróćcie uwagę na sformułowania...

    Ps. Ostatnie Wprost i okładka biggrin

     

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date06 May 0715:12artWywiad z esbekiem- odnośnie chichotu historii

    http://pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070504/WYWIAD/70503026

    "Wystawa (organizowana przez IPN) zostala otwarta wczoraj (3 maja). Dzisiaj (4 maja) o godz. 18 głowne wydanie magazynu "Zblizenia" nadalo informacje, której nie znalazlem w witrynie TVP Bydgoszcz, mowiaca o tym, ze jeden z esbekow, przedstawionych zdjeciem, in. danymi personalnymi i informacjami (wyrywkowymi) o przebiegu kariery w SB, jest szefem sp-ki "Autotrezor", ktorej pracownicy strzega Ratusza Staromiejskiego, a wiec - obecnie, tj. od 3 do 13 maja - takze owej wystawy, znajdujacej sie na dziedzincu ratuszowym. W owej informacji telewizyjnej wypowiedzieli sie do kamery trzej ludzie: 1/ inz. Waclaw Kuropatwa (tworca witryny <http://k.of.pl/>, gdzie jest sporo o b. podziemnym wyd-twie KWADRAT zalozonym przez

    Stanislawa Smigla w Toruniu w latach 80), ktory mowil o fakcie wykrycia tego zbiegu okolicznosci, 2/ inz. Stanislaw Smigiel (lider opozycji przedsierpniowej w Toruniu, wspolpracownik KSS "KOR" wink , ktory mowil o tym, ze ow esbek byl czlonkiem grupy znanej pod pod nieformalna nazwa OAS

    ("Organzacja Anty-Solidarnosc" wink , ktora wslawila sie dokonaniem tzw. porwan torunskich w I kwartale 1984 r., i 3/ prof. Andrzej Zybertowicz (socjolog z UMK, w przeszlosci dzialacz podziemia, represjonowany w stanie wojennym), ktory przypomnial, ze w branzy "security" byli esbecy nadal

    zajmuja kluczowe stanowiska.

    Dzisiaj (4 maja) dziennik "Gazeta Pomorska", obslugujacy mniej wiecej wojewodztwo kujawsko-pomorskie, wydawany w Bydgoszczy (do 1989 r. wl. byl organem KW PZPR w Bydgoszczy) zamiescil wywiad z bylym wysokim oficerem SB, ktorego nazwiska nie ujawniono. Facet nie mowi nic mowego w porownaniu z tym, co rozni inni esbecy, anonimowo albo nie, wypowiadali publicznie. Pewne cechy tresci wywiadu wskazuja, ze ten esbek moze byc z Torunia.

    Ogolna wymowa dosc mocno przypomina ten wywiad, ktorego udzielil b. esbek Henryk Misz na wiosne 1991 r. red. Wieslawie Kwiatkowskiej z "Tygodnika Gdanskiego" w zwiazku ze zblizajacym sie wtedy procesem o porwania torunskie. Oczywiscie, ow dzisiejszy wywiad nie dotyczy tych porwan, podobienstwo polega na pewnosci siebie i elokwencji obu mowiacych. (Misz w owym w/w procesie, w jesieni 1991 r., zostal skazany za "sprawstwo kierownicze"; rzeczywiscie byl szefem owej grupy, ktora sama siebie - na uzytek porwanego w marcu 1984 r. Antoniego Mezydly - nazwala OAS; postac Misza rowniez jest przedstawiona na w/w wystawie. "

    Link do wywiadu wyżej. Cały wywiad poniżej wink

    Za:  

    http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=1377

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date06 May 0714:39artInfiltracja

     
    Czasy się zmieniają a pan ciągle w komisjach, chce się rzec czytając artykuł z ostatniego Focusa-Historia. Czasy niby inne a metody podobne... Internet stał się idealnym medium walki ideologicznej. Trudno oceniać na ile akcja "obywatelskiego nieposłuszeństwa" w Internecie przeciwko kaczystowskim siepaczom wink jest wynikiem oddolnej inicjatywy internautów a na ile zaplanowaną akcją dezinformacyjno- propagandową.. Wysnujcie wnioski sami, czytając poniższy artykuł. Fachowcy z SB nadal egzystują w naszym społeczeństwie- jedni mają własne biznesy, inni zapomnieli o dawnej pracy ale istnieją też wolni strzelcy, mający czas i wiedzę aby stać na straży "wojny psychologicznej".
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date06 May 0712:34artBrzytwy z sitwy :)

    Szwajcarskie konta, zegarki i liftingi wink

    "Niedawno prasa doniosła o niefortunnej przygodzie jednego z harcowników „Naszości”, który wybrał się wraz z kolegami, piwem i domowej roboty aroniowym winem na Górę Przemysła w Poznaniu, żeby odpocząć na łonie przyrody. Biesiadę zakłócił policyjny patrol, a sprawa zakończyła się w sądzie grodzkim. Na nic zdał się happening z udziałem samego szefa Akcji, publicysty Gazety Polskiej Piotra Lisiewicza, przebranego za butelkę denaturatu – sędzina orzekła karę pieniężną.

    Poznański sąd kilkakrotnie miał zaszczyt gościć w swoich murach Piotra Lisiewicza i jego kolegów. W zeszłym roku obwiniony o wprowadzenie w błąd policji poprzez podawanie się za Lenina, lider „Naszości” usiłował wejść do sądu w szklanej trumnie. Tłumaczył, że jest zmumifikowanym wodzem rewolucji. Antyterroryści nie dopuścili do wniesienia trumny z Lisiewiczem do gmachu. - Artykuł 53. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia każdemu wolność sumienia i religii. W związku z tym mam prawo wierzyć, że jestem inkarnacją Włodzimierza Lenina. W tym twierdzeniu mogły mnie utwierdzić liczne wypowiedzi polskich polityków, mówiących kiedyś, że Towarzysz Lenin jest wiecznie żywy - tłumaczył na rozprawie Lisiewicz. - Rewolucja to nie przechadzka po Newskim Prospekcie. Spodziewałem się, że mogę trafić na ławę oskarżonych – dodał. - Wprawdzie obwiniony przedstawił się jako Lenin, ale jednocześnie dał policjantowi swój dowód osobisty – uznała sędzina i uniewinniła hucpiarza od zarzutu „wprowadzenia funkcjonariusza w błąd co do tożsamości własnej”. Mądra kobieta.

    Rok wcześniej siedmiu roznegliżowanych młodych ludzi z porożami na głowie zatrzymali policjanci za przeszkadzanie w legalnej manifestacji z okazji 1 maja. - Jesteśmy jeleniami, bo głosowaliśmy na SLD, a partia ta przyprawiła nam rogi początkowo małe, a obecnie już bardzo duże – wyjaśniał Piotr Lisiewicz. Protestujący skandowali hasła: „Na rykowisko, Łybacka na rykowisko” oraz „Każdy może mieć poroże”. Na rozprawie w sądzie grodzkim stawiło się czterech półnagich mężczyzn z listkami figowymi oraz w porożach z tektury na głowach. Przybyli z transparentem: „Cimoszewicz – żubrom jedzenie, jeleniom więzienie”. Określili zarzuty pod swoim adresem jako absurdalne. Ich zdaniem czteroletnie rządy lewicy zrobiły z wyborców jeleni i dlatego i na wiec SLD i do sądu przyszli tak przebrani. Zostali skazani na kary grzywny po 350 zł każdy.

    Minął rok i policja znowu zatrzymała działaczy „Naszości”, którzy – tym razem przebrani za diabły – ponownie zakłócali pierwszomajowy wiec poznańskiej lewicy. - Takie przebranie to spełnienie marzeń liderki wielkopolskiego SLD – tłumaczył Piotr Lisiewicz (Krystyna Łybacka rok wcześniej na widok jeleni powiedziała: „Idźcie do diabła!&rdquo wink . W odpowiedzi antylewicowi happenerzy przygotowali akcję pod hasłem „Nie udawajcie aniołków”. Śpiewali „Idźcie do diabła” oraz własną wersję Międzynarodówki: „Wyklęty powstań Miller z ziemi, powstańcie, których gnębi PiS”. Postawiono im zarzut zakłócania legalnego zgromadzenia. Zatrzymani happenerzy – sześć diabłów i jeden anioł – po przesłuchaniu zostali zwolnieni. Sprawa trafiła na wokandę, ale wyroku sądu niestety nie znam."
    Za:

    http://ivrp.pl/viewtopic.php?t=3292&sid=f3569633f1ae762ffc7407dbe11b41c4

    Z oficjalnej strony:

    Jakie są cele?

    - Generalnie Wolna Polska. Wolna Czeczenia. Antykomunizm. Przeciwdziałanie układom korupcyjnym. Spożywanie napoi pomocniczych. Pisanie poezji.

    Czy popiera konkretną partię?

    - Dominują poglądy prawicowe. Jednak zachowuje odpowiedni dystans do partii politycznych.

    Jaki jest stosunek Naszości do mniejszości seksualnych?

    - Z merytorycznego i artystycznego punktu widzenia, nie podobają się Marsze Równości, o Paradach nie wspominając. Warto przestrzegać pewnego minimalnego porządku moralnego: tak jak nie preferuje się małżeństw między siostrą i bratem, tak małżeństwo osób tej samej płci jest zasadniczym oksymoronem. 
    Z drugiej strony, wolność do zgromadzeń powinna być respektowana przez władze.
    Paradoks polega na tym, że władza bardziej propaguje idee homoseksualne, gdy zakazuje demonstrowania, niż gdy udziela zgodę na przeprowadzenie manifestacji.  
    Najlepszym wyjściem z sytuacji wydaje się być wzajemna nie inwazyjność państwa i gejów, czyli państwo nie ingeruje w życie gajowych malucha, a gajowi malucha nie domagają się specjalnych przywilejów, zwanych dla niepoznaki żelazkową równością.

    Kiedy i gdzie powstała Naszość?

    - Pod koniec lat ’80 XX wieku w Poznaniu. Odnowicielem Naszości w czasach nowożytnych jest Ys.

    Za:

    http://www.matuswamsieniepodoba.republika.pl/2005_11_27_faq_istota_naszosci.htm

    Znanym performerem Naszości jest P. Lisiewicz, publicysta Gazety Polskiej i Niezależnej Gazety Polskiej- ach te komentarze! smile

    http://www.youtube.com/watch?v=hAQRXGb4wgE

    Hasłem z Wikipedii:

    Parada onanistów w Poznaniu

    Happening był reakcją na Marsz Tolerancji, zorganizowany przez organizacje lewicowe w Poznaniu listopadzie 2005 roku. Naszość oficjalnie zgłosiła władzom Poznania chęć zorganizowania manifestacji z udziałem 400 tysięcy osób, a Piotr Lisiewicz w zgłoszeniu napisał, że 18 listopada2005 organizuje zgromadzenie o oficjalnej nazwie Marsz Onanistów. Celem manifestacji był protest przeciwko nietolerancji i dyskryminacji onanistów. Akcja odbyła się w przewidzianym terminie, ale wzięło w niej udział tylko kilkanaście osób. w

    Organizatorzy domagali się m.in. spełnienia następujących postulatów:

    • zwolnienia usług internetowych z podatku VAT,
    • reaktywacji kultowego pisma Sex Donosiciel,
    • zaprzestania dofinansowania przez państwo produkcji prezerwatyw, które jak wyjaśnił Lisiewicz, są bezużyteczne dla onanistów,
    • zrównania w terminologii medycznej aktu samogwałtu ze stosunkiem seksualnym,
    • prawa do adopcji dzieci przez onanistów,
    • sfinansowania przez władze "Kampanii Przeciwko Ignorancji", która miała uświadomić społeczeństwo, że onanizm jest taką samą orientacją seksualną jak inne.


    http://www.wprost.pl/ar/?O=105743

     

    Naszość jest gej jak pyta.pl wink  

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date06 May 0700:02artWidziane okiem kobiety- homoseksualna propaganda

    Kolejny tekst z cyklu supported by Luna Kelsie smile Lubię gdy mnie kobiety wspierają smile   Na żywo ale w studiu.

     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date05 May 0723:35artWpływ okularów profesorskich na jakość anonimizmów w necie

    Przyczynek do dyskusji nad anonimowością w sieci. Polskiej sieci wink

    Ostatnio wzywa się anonimowych blogerow do natychmiastowego okazania swojego ID. Dlaczego?

    1. Ponieważ pan profesor czuje się skrępowany gdy ma wyrażać myśli anonimowej gawiedzi, troi i dwoi mu się w oczach jak niedzielnemu kolarzowi po 10 km.. Zgodnie z demoludowym hasłem- kobiety na traktory, eee, znaczy "podobają się nam melodie, które znamy.." panowie profesorowie i ska lubią dyskutować z ludźmi, których znają. Tamci zaś nie przerwą toku myślenia, nie napiszą nic krytycznego i pójdą potem na wódkę.

    2. Zgodnie z zasadą, znowu z demoludów...- "widzę więc oceniam" profesorowie muszą widzieć, znać życiorys oraz wszelkie powiązania towarzyskie obiektu rozmowy. Pozwala to zawczasu przygotować niezbędne haki oraz zestaw tez + epitetów. Np. antysemici, ciemnogrodzianie, hołota itp. Pan profesor wychodząc zapewne ze słusznego założenia- człowiek człowiekowi wilkiem- ocenia, że wszyscy anonimowi, nawet piszący na temat i w pełni fachowo z niezbędną dawki ogłady kulturalnej, to...potencjalni bandyci, mordercy, potwory wręcz, którzy tylko się czają aby zażyć zapodającego światłe słowa profesora.. Pisze o tym Venissa:

    http://venivenissa.blogspot.com/2007/05/czy-za-anonimowymi-nickami-kryj-si.html

    3. Wiem, wiem znowu demoludy.. Co zrobić. Jaki profesor taka moralność wink Profesorstwo lubi dyskutować z ludźmi mającymi odpowiednie przygotowanie fachowe. Przecież profesor prawa nie będzie polemizował z górnikiem bądź jakimś tam pierwszym lepszym studentem politologii, ekonomii czy nawet dr filozofii. Wzywa więc się wszystkich w płomiennym apelu aby poddali się lustracji internetowo- blogowej! Skutecznie przy tym odwracając uwagę od siebie, głównej tezy i właściwie wszystkiego wink Przy okazji umiejętnie maskujemy własne niedobory moralne przerzucając wazonik ze śmierdzącą wodą na kogoś innego... Niech się łobuz tłumaczy wink   Widać to wyraźnie w próbach Azraela czy Sadurskiego..  Za pomocą ichniej lustracji próbują zdyskredytować wredną anonimową komentatorkę- idzie im kiepsko, tym bardziej, że robią jej reklamę smile Ciekawe co by się stało gdyby panowie dowiedzieli się, że np. Kataryna jest panią prof.? biggrin W tym kontekście swoje wykształcenie warto ujawniać na koniec aby zmiękczyć "autorytet". Dla wszystkich lustratorów- jestem zwykłym Unicornem. Mającym coś wspólnego z historią, socjologią, politologią, etnologią, Internetem i od niedawna- blogami biggrin

    4. Anonimowość komentarzy- nawet tych fachowych! skutecznie zakłóca postrzeganie świata i perspektywę. Dla kogoś zasiedziałego w klimacie rodem ze średniowiecznego zamczyska na Czerskiej przejście w realny- wirtualny świat i pobudka może być straszne. Dysonans poznawczy to zbyt słabe słowo.

    Wniosek- po co wiedza o anonimowych blogerach? Aby szukać na nich haka i dyskredytować... Galba może wam sporo opowiedzieć jak przyprawiono mu "gębę".

    Wniosek drugi jest wręcz przerażający- naszą "wyższą kadrę umysłową" i autorytety cechuje...lenistwo myślowe i zasklepienie w schematach.. 

    Niektórzy mają dziwne manie... Może to kwestia mentalności z innej epoki?  

    biggrin

     

    Poczytaj także u Minimala:

    http://minimal.salon24.pl/13891,index.html 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date05 May 0720:35artChichot historii

    "To chichot historii- mówią działacze opozycji z Torunia. Okazuje się, że pokazywanej w tym mieście wystawy z fotografiami funkcjonariuszy toruńskiej Służby Bezpieczeństwa pilnuje firma ochroniarska  należąca do byłego esbeka. A na dodatek w zbiorze eksponowanych przez IPN zdjęć jest też fotografia jego twarzy. Jak poinformowało wczoraj Radio RMF FM, Ryszarda Górnego rozpoznali zwiedzający wystawę w ratuszu działacze podziemia.

    Wprawdzie fotografia nie jest podpisana jego imieniem i nazwiskiem, ale nawet ochroniarze nieoficjalnie przyznawali w rozmowach z opozycjonistami, że rozpoznają swojego szefa. Bydgoski Instytut Pamięci Narodowej potwierdza, że na ekspozycji znajduje się fotografia Górnego. W latach 80.tych należał on do specjalnej grupy SB, która porywała toruńskich działaczy, torturowała ich i straszyła śmiercią." 

    Wiek po wieku następuje, niosąc języków gwar, szum historii wątków, kurz wyznań wiary i systemów szczątków...

     ----------------------------

    "Dziś, wg danych przytoczonych przez  Romaszewskiego, średnia emerytura generalska byłych esbeków to 7,5 tys. zł- Im większy stopień zawinienia funkcjonariusza, tym większa jego emerytura- ironizował senator. Za to przeciętna emerytura lub renta większości byłych opozycjonistów to 600- 700 zł."

    Za: Dziennik.pl

    Zainteresowani niech zajrzą na strony IPN-u:

    http://www.ipn.gov.pl/portal.php?serwis=pl&dzial=345&id=5004

    "Przeszłość nie umarła, jeszcze nawet nie minęła..." Posłuchaj->

    http://217.74.70.37/media/snd/117/117122.mp3

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date05 May 0714:39artMr Kalukina licencja na zabijanie...

     

    ...Blogerów dobrym słowem wink

    Pan Kalukin znany dotychczas z.. No właśnie, z czego? biggrin popełnił tekst na poziomie politruka. W końcu wszyscy funkcjonariusze GW to jedna rodzina. Dzisiaj zlecenie, dzisiaj wykonanie, dzisiaj wierszówka. Licencja na zabijanie jest, armaty wytoczone, jedziemy z koksem!

    Pan K.-może Józef K? wink by przyciągnąć wiernych czytelników Gazety Wybiórczej rozpoczął od widocznej wstawki z Kaczyńskimi. Rzuca się w oczy- może przeczytają:

    "Piotr Zaremba w "Fakcie" o "ostrej wojnie" Kaczyńskich z inteligencją: Te wszystkie "łże-elity", "wykształciuchy" nie są wcale socjotechnicznym zabiegiem. W każdym razie nie zawsze. One wynikają z pokusy ogłaszania swoich teorii całemu światu - nawet wbrew wymogom etykiety. Kaczyńscy, także i Dorn, uwielbiają głośno myśleć - nie bardzo zastanawiając się nad konsekwencjami swoich "społecznych analiz", które czasem zmieniają się w inwektywy, a w każdym razie łatwo je tak przedstawić."
    Mamy do czynienia z paroma sztuczkami: zestawienie Zaremby obok Kaczyńskiego- wiadomo "prawicowy publicysta" i piszący na zamówienie reżimu ;] A jednak tutaj myśli.. Patrzcie, patrzcie-myśli samodzielnie i..dowala Kaczorom. Cud! Ale nie dowala wystarczająco mocno..Niemniej przebłyski "zdrowienia umysłowego" a la Wybiórcza już są. No i ta gazeta- Fakt, wiadomo- to samo co Der Dziennik...
    Pan K. nie zaznaczył gdzie kończy się myśl Zaremby a gdzie zaczyna jego własna analiza smile Ktoś czytając może się zagubić panie manipulatorze Kalukin.
    Dalej:
    "Tak w ogóle panuje teraz moda na głośne myślenie. Głośno myślą nie tylko politycy, jeszcze bieglej opanowali tę sztukę komentatorzy, zwłaszcza ci z internetu. "Kataryna", najsłynniejsza blogerka IV RP, głośno zamyśliła się nad Wisławą Szymborską. A ściślej mówiąc, nad podpisem noblistki pod niedawnym "Apelem Trzeciomajowym" zatroskanych o stan demokracji w IV RP. Pomyślała raz, potem drugi i na blogu obwieściła efekty tych przemyśleń: Polityczna twarz Wisławy Szymborskiej jest bardzo nieciekawa, jej dotychczasowe polityczne przedsięwzięcia to wierszyki na cześć Stalina, udział w nagonce na księży, wierszyk antylustracyjny i dwa protesty w obronie III RP. Jako koronny dowód "kataryna" cytuje rezolucję krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich z 1953 r. potępiającą "zdrajców Ojczyzny" - sądzonych w pokazowym stalinowskim procesie księży z kurii krakowskiej. Wśród sygnatariuszy - nazwisko poetki. "
    Co nam będzie jakis anonim szkalował poetkę.. Panie Kalukin aż dziwne, że wspomniał pan o wierszykach- a jeśli wywalą pana z redakcji za to? Stalinizm itd.. Brr..

    "Głośno pomyśl, a nożyce się odezwą. W tej haniebnej roli wystąpił Wojciech Sadurski, profesor prawa z Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji."

    Typowy manewr- anonim vs szanowny profesor prawa itd itp.. Ple ple ple. Klękajcie przed autorytetem! Dodatkowo- jest NASZ.

    " Na swym blogu (www.salon24.pl) napisał o "bezlitosnych": Będą zatem wzywać do wytłumaczenia się i publicznej spowiedzi: Jacku Kuroń, wytłumacz się z walterowców! Ryszardzie Kapuściński, wytłumacz się ze swoich wczesnych artykułów w "Sztandarze Młodych". Wisławo Szymborska, przeproś raz jeszcze za wierszyk o Stalinie i podpisanie haniebnej uchwały z 1953 roku! [no właśnie-Unicorn] Ktoś mógł dziesięciokrotnie, stukrotnie, wykazać najwyższe męstwo w momentach próby, gdy tak niewielu innych stać było na to. Nic to, nasi Moraliści, którzy często nie mogą wykazać się ani specjalną dzielnością, ani talentem, ani dorobkiem, niczego nie wybaczą. (...) Wezwanie szczegółowe, do "kataryny". Jeśli przyjęłaś postawę Moralnego Sędziego i zabierasz się za roztrząsanie win Żywych i Umarłych, to jednak wypada, byś odsłoniła swą tożsamość i nie ukrywała się tchórzliwie pod pseudonimem."

    Jak oni śmią zakłócać wieczną ciszę NASZYCH autorytetów! I to jakieś anonimy...Pan Kalukin wie już coś, czego my nie wiemy. Salon24 jest już prawdziwym salonem. Dlaczego? Zwróćcie uwagę na  lapsus:  

    "Na swym blogu (www.salon24.pl) napisał o.." O ile pamiętam pod tym adresem nie wyskakuje pan autorytet moralny, profesor prawa, funkcjonariusz, zasłużony w bojach o demokrację, socjalizm-tfu, wróć.. Sadurski.. Czyżby Kalukin przewidział przyszłosć Salonu24?

    Blog Sadurskiego na Salonie jest tutaj:

    http://wojciechsadurski.salon24.pl/index.html

    Rafale Kalukin- zaplątał się pan w odmętach Internetu?

    "Płomienne wystąpienie profesora musiało sprowokować głośne myślenie internautów. Ledwo minęło dziesięć minut od wpisu Sadurskiego, a "tad9" już zdążył głośno pomyśleć, że Szymborska do końca życia nie uwolni się od tego, co robiła w latach 50 ."
    Oczywiście tendencyjne dobieranie wpisów- atakują autorytet chamy! Prostaki! Prawicowa "brunatna hołota" lub motłoch tudzież ludzie o mentalności wszechpolskiej jak puentują komentatorzy na blogu niejakiego Azraela... 

    "Nie minął kwadrans, a niejaki "galba" tak oto głośno pomyślał pod adresem Sadurskiego: Obawiam się, że jest pan bardziej anonimowy od Kataryny."

    Niejaki sugeruje lekceważenie i odczłowieczenie- typowe metody ubeckie rodem z epoki o której pan Kalukin wspomniał wcześniej. Imiona lub nicki pisze się z dużej litery...Nadużywanie słowa głośno, głośny, głośna świadczy o..jak myślicie o czym? No zastanówcie się chwilkę - o krzyku, wrzasku, jadzie nienawiści itd- wniosek- głośno myślą= wrzeszczą, ujadają to dzicz!  Do tego anonimowa dzicz prawicowa zapewne...

    "Ewka" potrzebowała na myślenie aż 20 minut. Nic dziwnego, że jej przemyślenia okazały się głębokie niczym Rów Mariański: [Szymborska] dostała Nobla, i co z tego Panie Sadurski? Czy to taka ostateczna świętość ten Nobel, że zmywa nawet najohydniejsze zbrodnie? Wstyd dla Nobla, że go dostają takie osoby, widać, ile jest wart." 
    Zaiste bardzo wyszukana ironia.. No właśnie co z tego, że dostała Nobla? Wie pan za co się go przyznaje? Nie za twórczość zazwyczaj- to nagroda polityczna i koteryjna. Znowu manipulacja- buraki i prostaki nie potrafią uszanować dorobku noblistki- niedokształceni pewnie..
    Wnioski dla "wykształciuchów" Wybiórczej nasuwają się same- to idioci, kretyni, nie szanują autorytetów..
    Rozumiem, że Kalukina mierzi, że niektórzy myślą. Nawet głośno. A kiedyś było tak fajnie- wszyscy spijali słowa- ein Volk, ein Oberredaktor, ein Idea! Stuk, stuk, stuk..
    A w tle łopocze flaga ZSRE. 
    I dumny hymn:
    http://tnij.org/zlg
    Ps. Ciekawe, że nikomu z blogerów nie wytknięto antysemityzmu ani "zoologicznego antykomunizmu".. Hm.. Opuszczacie się towarzysze!
    Komentarze forumowiczów z FF:

    "Panie Kalukin, kiedy Szymborska pisała swe poematy i podpisywała listy,trwało ludobojstwo Polaków w PRl.Zamilcz Pan.Młody jesteś."
    czy

    "Skoro gazownia spuszcza z łańcucha swego publicystę i każe mu wykpiwać zamilczaną dotąd polityczną blogosferę (tą prawdziwą, z "niejakim Galbą", a nie tą z Sadurskimi i Orlińskimi) to znaczy, że naprawdę już się zaniepokoiła tym, co się dzieje w internecie."
    albo
    "Zza tej idiotycznej puenty wyłania się zatem następująca wizja: nie jesteś Sadurskim, nie jesteś Kalukinem - nie masz prawa myśleć na głos! Nie masz prawa, bo tylko my je mamy, nam je oddano."
    Cytaty za Forum Frondy:
    http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=1028609
     
    I to by było na tyle. Głos do dyskusji nad anonimowością w necie->

    http://5wladza.blogspot.com/2007/05/kataryna-wygasza-ideologi-anonimowoci-w.html

    Czołem Łukaszu! Laughing

    Ps. 2. Wyjaśniła się niechęć Kalukina do blogerów. Próbował pisać blog ale mu nie wyszło wink

    http://rafalkalukin.blox.pl/html

    Szkoda, że nie można komentować tego "odkrywczego" artykułu...Smród pozostał. 

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date05 May 0700:17artLechu, Lechu pamiętamy...

    Lech Wałęsa zapowiedział publicznie, że pozwie do sądu każdego, kto będzie dowodził jego agenturalnej przeszłości. Dotychczas nie wytoczył jednak sprawy ani Antoniemu Macierewiczowi ani historykom z IPN, ani dziennikarzom, którzy kwestionują słuszność korzystnego dla byłego prezydenta sądowego werdyktu.
    Sala Sądu Okręgowego w Gdańsku. Po jednej stronie Lech Wałęsa – legenda „Solidarności” i późniejszy prezydent RP, po drugiej Krzysztof Wyszkowski – współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych, a później sekretarz redakcji „Tygodnika Solidarność”. Wałęsa występuje jako powód. Domaga się od swojego adwersarza publicznych przeprosin i kilkudziesięciu tysięcy złotych odszkodowania na cele charytatywne.
     
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date04 May 0722:53artFeminizm- pseudodoktryna czy postawa?

    W temacie feministycznym cd. W kontekście wpisu Luny Kelsie przedstawiam dość wiekowy tekst- cykl Klimaty SE smile

    "Ktoś kiedyś powiedział,że aby posiadać status "prawdziwej" feministki należy być lesbijką wink.gif
    Co sądzicie o feminiźmie, czy to tylko pseudodoktryna a może warta uwagi nowa myśl społeczno-polityczna?
    Postawy prowadzące do poprawienia roli jednej grupy społecznej czy ich równouprawnienia są znane od dawna w historii.. Nie mam nic osobiście do feministek bo uważam, że należy dopominać się o swoje biggrin.gif ale...właśnie, kwestią są metody jakie się przyjmuje w rewolucyjnej walce płci .
    Dodatkowo pod ruchy feministyczne podłączają się inne dodatkowe--alterglobalistów, homoseksualistów, lesbijek etc. Wszystko to powoduje, że przeciętny zjadacz chleba nie wie KIM są ci ludzie ani CZEGO chcą..

    Zresztą wiele feministek chyba uważa, że należy pielegnować pewne stereotypy..Tak jak męskich frustratów można wytłumaczyć małym członkiem i drogą do szkoły pod górkę, działalność pewnych feministek wpisuje się w kanon stwierdzenia:"Sfiksowałyście bo żeśta chłopa dawno nie miały.."

    Jako doktryna feminizm nie istnieje.. Wiele elementów jest sprzecznych, zresztą doktryna w której w imię równości płci gnębi się przeciwników mających inne zdanie jest moralnie i etycznie naganna..Pachnie totalitaryzmem... wink
    Szanowne walczące Panie! Nie tędy droga...

    http://www.searchengines.pl/phpbb203/index.php?showtopic=36545&hl=feminizm

    Widziane okiem analizatora Partii Kobiet:

    http://www.searchengines.pl/phpbb203/index.php?showtopic=80679&hl=feminizm

    biggrin  

     

    CatCategory: Klimat SE AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date04 May 0722:40artI znów te "feministki" - okiem kobiety- Luna Kelsie

    Tym razem tekst gościnny smile W wykonaniu Luny Kelsie.

    Przeglądam sobie strony w sieci, aż tu nagle wpada mi w kursor strona, na której kilkanaście tzw. feministek "spiskuje, skrzykuje ludzi, truje jadem i dźga ironią". http://stopfanatykom.blox.pl/ - Bez jaj. I chyba to całkiem niezły opis, chociaż coś słabo z dźganiem ironią.

    Jestem kobietą w dodatku mogę się nazwać feministką, aczkolwiek mam odmienne poglądy od "naczelnych" feministek pchających się do sławy, które w sumie nic nie robią poza spiskowaniem i truciem jadem. Zgodnie z ich poglądami feministka powinna być lesbijką ponieważ wszyscy faceci to idioci, którzy uważają kobietę za niższy poziom rozwoju człowieka.
     

    Przeczytaj cały artykuł: »»

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date04 May 0712:09artWielka RP w ujęciu encyklopedycznym

     

    Znacie? No to poczytajcie! Tendencyjnie dobrane hasła wink

    http://www.wielkarzeczpospolita.net/

    Mapa->

    http://img225.imageshack.us/img225/6997/mapabigmu2.jpg

    Aby wprowadzić w klimat Wielkiej RP należy przypomnieć parę faktów historycznych biggrin

    "Na początku lat 20. XXI wieku, Unia Europejska pogrążona w chaosie gospodarczym i społecznym zaczęła się rozpadać. W 2019 w wyniku narodowego referendum, sankcjonującego zamach stanu2018, władzę w Polsce przejął Naczelnik Państwa Polskiego. Pod jego rządami Rzeczpospolita stała się jednym z najbardziej rozwiniętych gospodarczo i militarnie państw świata. Rozwój Państwa znacznie przyspieszyło wprowadzenie w roku 2026 obowiązkowej bezpartyjność kandydatów we wszelkich wyborach, które jeszcze się odbywają (głównie lokalnych). Od tej pory głosy oddawane są nie na partie, a na konkretnych ludzi. z

    W 2034 miała miejsce tzw. Zemsta Narodu - Wojna Polska 2034 roku. Wskutek tej wojny Polskie Korpusy Inwazyjne zdobyły stolice Ukrainy, Białorusi i Litwy, a Wojsko Polskie ruszyło na odrodzony Związek Radziecki. W ciągu jednej nocy na skutek ataku jądrowego Moskwa i wszystkie ważniejsze rosyjskie miasta zostały zrównane z ziemią. W 2035, we Lwowie, Naczelnik Państwa Polskiego proklamował powstanie IV Rzeczypospolitej, znanej w świecie jako Wielka, Najjaśniejsza i Zwycięska.

    W ciągu kolejnych 20 lat istnienia IV RP odniosła liczne zwycięstwa militarne na całym świecie i wielokrotnie zwiększyła swój obszar stając się największym i najbardziej rozwiniętym państwem na kuli ziemskiej."

     

    --------------------

    prof. dr Andrzej Lepper (1953-????) - jeden z najważniejszych polityków okresu III RP, przewodniczący partii i związku zawodowego rolnictwa Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej, poseł i marszałek Sejmu, właściciel licznych doktoratów honoris causa nadanych przez uczelnie krajów dawnego ZSRR, wielokrotny przestępca, w latach 2005-2009 wiceprezes Rady Ministrów oraz minister rolnictwa i rozwoju wsi. Zyskał popularność, która umożliwiła mu wejście do Sejmu pod koniec XX wieku, poprzez rolnicze blokady dróg i skrajnie populistyczny program.

    Liczne afery z udziałem jego i jego partii oraz nietypowe zachowania sprawiły, że jest doskonale pamiętany nawet teraz. Powstało kilka filmów upamiętniających jego działalność, również nauka jego zniekształconym imieniem określiła kilka wielkości fizycznych.

    ---------------------

    Begerówki (wł. nagrody im. Renaty Beger) - nagrody przyznawane od 2048 roku za najgłupsze i najbardziej niedorzeczne inicjatywy polityczne.

    Nagrody te są tradycyjnie przyznawane na corocznej gali w Auli Zwycięstwa w Warszawie przez Wysoką Kapitułę Nagrody. Wśród laureatów dominują działacze partyjni z Macierzy, z którymi rywalizują zaciekle inni działacze z Prowincji Francuskiej. Wyróżniano m.in. projekt wprowadzenia podatku 45% dla najbogatszych, czy też pomysły reaktywacji Kas Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego(KRUS).

    ---------------------

     Bojówki Oazowe (BO) - paramilitarne skrzydło Radia Maryja Hard Rock Station 66,6 FM, zawiązane w latach 30-tych XXI wieku.

    W skład Bojówek wchodzą wyłącznie najbardziej zagorzali sataniści, regularnie uczestniczący w spotkaniach "Oazy zła", organizowanych cyklicznie przez ojców Lucyferian.

    BO złą sławę na skutek akcji Sponiewieraj babcię i Meczet w sąsiedztwie. W roku 2049 uznane za organizację nielegalną. Pomimo to kontynuują działalność w podziemiu.

    --------------------

    To moje ulubione hasło smile

    Boliwijskie Partyzantki - formacja militarna walcząca o niepodległość Prowincji Boliwia.

    W roku 2043 rząd Boliwii nawiązał bliższe stosunki dyplomatyczne z IV Rzeszą Niemiecką. Jak się niedługo później okazało był to ogromny błąd. Od tamtej pory w Boliwii systematycznie zwiększała się liczba nazistów. Dopiero 6 lutego 2053 roku władze Boliwii zwróciły się z oficjalną prośbą do Naczelnika Państwa Polskiego o pomoc. Żołnierze Polskich Korpusów Inwazyjnych wraz z boliwijskimi komandami partyzantek mieli pozbyć się natrętnych nazistów, co też uczynili.

    Niestety niedługo później powstał Sojusz Południowoatlantycki i boliwijskie partyzantki przeszły na jego stronę. Od tej poru nieustannie dają się we znaki polskim jednostkom militarnym, jak i dziennikarzom czy też zwykłym turystom.

    Cechą charakterystyczną Boliwijskiej Partyzantki jest umundurowanie topless, czasem zastępowane skąpym bikini.

    Uwaga tylko dla dorosłych! Zasłaniać oczy biggrin

     

    Demokracja - pojęcie z zakresu archeologii politycznej. Ustrój polityczny, oparty na trójpodziale władzy, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli, zazwyczaj jednak sprowadza się ona do woli mniejszości, która raczy uczestniczyć w wyborach, a jej decyzje doprowadzają do powolnego rozkładu państwa.

    Na terenie Wielkiej Rzeczypospolitej demokracja występuje wyłącznie w formie kopalnej - w kronikach z przełomu wieków. Nadal można jednak spotkać żywe okazy w kilku krajach wegetujących na obrzeżach WRP. Większość ich mieszkańców nosi jednak spódniczki z trawy i poluje z dzidą na to, co przeciętny obywatel polski kupuje w sklepie i polewa sosem o smaku "1000 wysp". Pozostali mają jeszcze gorzej - to Amerykanie.

    Obecnie w Wielkiej Rzeczypospolitej zastąpiona przez totalitaryzm oświecony. Działanie dawnej polskiej demokracji, na przykładzie III RP, przedstawia Madagaskar Reality Show.

    -------------------------

     Dolina Rozpusty - wybudowany na betonowym polu kompleks hoteli, motelików, parków i domów uciech wszelakich, położony ok.100 km na północ od Warszawy, na szlaku pielgrzymek ze Studzienicznej do Częstochowy.

    Dolina jest miejscem dla osób samotnych, imprezowiczów, ale także i dla par, które pragną znaleźć spokojny zakątek z dala od wszędobylskich oczu rodziców, sąsiadów i współmałżonków. Jest to miejsce, gdzie rządzi natura i jej odwieczne prawa, mająca poczytne miejsce w walce z bezdzietnością. Polityka prorodzinna zawsze znajdowała się tam na pierwszym miejscu.

    Zlikwidowania Doliny domagają się od lutego 2057 roku pielgrzymi, których szlak przebiega dokładnie przez nią. Podnoszą, że przechodząc prze nią narażeni są na odgłosy, przez które nie mogą się skupić. Pod ich naciskami władze podjęły decyzję o zamknięciu Doliny. Wzbudziło to liczne protesty, zarówno w kraju, jak i na świecie. Protesty w kraju są pierwszym sprzeciwem wobec władz od 20 lat.

    Na świecie najgłośniejsze protesty mają miejsce ze strony USA. Rząd tego państwa obawia się spadku przyrostu naturalnego, ponieważ Dolina jest celem licznych wycieczek Amerykanów. Rząd USA zagroził zerwaniem wszystkich umów dotyczących dofinansowywania kraju przez Wielką Rzeczpospolitą.

    Obecnie władze polskie zastanawiają sie nad zmianą decyzji likwidującej Dolinę.

    Grupa Udająca Władzę - organizacja przestępcza, działająca w latach 2051 - 2053 na terenach Ziem Północnych.

    Grupa jest przyczyną jednej z największych afer Wielkiej Rzeczypospolitej. Sztucznie zawyżała ceny zapałek na terenie Ziem Północnych, dochodziło nawet do tego, że miejscami były one wyższe o ok. 400% w stosunku do cen w innych prowincjach WRP. Rozbita została przez NIKT.

    Mózgiem całej operacji był Zenon Stokrotka, prezes lokalnej telewizji. Pomógł on Mietkowi Poczochranemu i Genowefie Jekiejboskiej w przejęciu lasów w Prowincji Chińskiej poprzez spółkę Dykta & Tektura Company. W radzie nadzorczej spółki obsadzili oni Remigiusza Okutaska, który był równocześnie dyrektorem w Zajarłce Inc., potentata na rynku zapałek. Z kolei szwagier

    Okutaska był nadzorcą Państwowego Przedsiębiorstwa Eksploatacji Złóż Siarki.

    Cała piątka została uznana za winnych zmowy cenowej, uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej oraz obrazy Państwa Polskiego i skazana na długoletnie kary pozbawienia wolności w kolonii lemingów na północy Kraju Krasnojarskiego.

    ----------------------------------

    Mężczyźni na Falach - organizacja, która powstała w lipcu 2003 roku w odpowiedzi na wizytę w Polsce statku Langenort, organizacji "Kobiety na falach". Celem "Mężczyzn na Falach" jest aktywne propagowanie idei tzw. "ojcostwa społecznego", polegającego na bezpłatnym, dobrowolnym i naturalnym zapładnianiu kobiet, które nie pragną się na stałe związywać z żadnym mężczyzną i potrzebują od nich jedynie nasienia.

    Organizacja została założona przez grupę kilku znajomych, którzy sami określają się jako "szowinistyczni samcy". Nabyli oni stary kuter rybacki MEH-51 "Trygław", na którym podróżowali latem 2003 i 2004 r. po polskich wodach przybrzeżnych. Po początkowych trudnościach, "Mężczyźni na Falach" odnieśli spektakularny sukces w czerwcu 2005 roku. Odwiedzili wówczas Hamburg, gdzie udało im się obsłużyć 1306 chętnych kobiet osiągając ponad 90 procentową skuteczność.

    Od tamtej pory załoga zyskała przydomek "Bogowie Seksu" i dorobiła się Wspaniałego Orderu Wybitnej Zasługi dla Ludzkości oraz promu oceanicznego "Trygław IV". Statkiem tym, w glorii chwały i oczekiwani przez kobiety na całym świecie, wypłynęli w kolejny rejs. Trwał on niemalże pół wieku i zakończył się w lipcu 2053 roku powrotem do Gdańska. Pobyt bohaterów w Gdańsku nie potrwał jednak długo i po koniecznych zabiegach rehabilitacyjnych, do których przeprowadzenia zgłosiły się tysiące kobiet z całej Macierzy, "Trygław IV" wyruszył w kolejny rejs.

    --------------------------------------

    Niezależni eksperci - powszechnie znane i szanowane na całym świecie środowisko opiniotwórczo-analityczne, posiadające na każdy możliwy temat komentarz obdarzony niezwykłą elokwencją. Wybitni fachowcy z praktycznie wszystkich dziedzin, charakteryzujący się ogromną wiedzą i niekwestionowaną niezależnością. Żaden z nich nie mieszka na WSI.

    Niezależni eksperci są często myleni z niezależnymi specjalistami, a także z Lożą Ekspertów, w skład której wchodzą wyłącznie eksperci zależni.

    Zdaniem niezależnych ekspertów obecność tego hasła w Wielkapedii nie wpłynie znacząco na ich niezależność.

    ---------------------------------------

    Operacja "Wodnik Szuwarek" - nazwa operacji meteo-inżynieryjno-wojskowej przeprowadzonej 13 sierpnia 2054 roku podczas I Wojny Totalnej.

    Wojskowe służby meteo rozpoczęły akcję przeciwko Sojuszowi Południowoatlantyckiemu serią wytworzonych przez siebie huraganów, burz i fal tsunami. Następnie rozmieściły wzdłuż uskoku tektonicznego na dnie Oceanu Atlantyckiego kilkanaście ładunków termojądrowych. Jednoczesna detonacja strategicznie rozmieszczonych głowic, wywołała gigantyczną falę o wysokości 50 metrów, zatapiającą całe wybrzeże Ameryki Południowej. W jednej chwili cała infrastruktura wojskowa państw SATO, znajdująca się na nadbrzeżu i, zależnie od ukształtowania terenu, w pasie do kilkudziesięciu kilometrów od niego, została zniszczona. Wysychanie zalanych obszarów trwało dwa miesiące.

    ----------------------------------------

    Pan Donald - największa na świecie sieć barów szybkiej obsługi. Założona została w 1940 roku, wówczas jeszcze jako McDonald's. Jednak w zmieniającej się rzeczywistości, jak wszystko co amerykańskie i francuskie, nie mogła nadążyć za galopującą gospodarką polską i została przejęta przez rdzennie polski kapitał.

    Obecnie sieć obejmuje cały glob, docierając do wszystkich miast, miasteczek i większych wsi. Spektakularnym sukcesem koncernu było wejście w 2053 roku ze swoją ofertą na orbitę okołoziemską i wszystkie te zakątki Polskiej Przestrzeni Kosmicznej, gdzie żyją żądni wrażeń smakowych obywatele WRP.

    Wraz ze zmianą nazwy i właściciela, radykalnym zmianom poddany został jadłospis sieci. Obecnie świat podbija serwowana w nich typowo polska kuchnia. Pozostawiono jednak w niektórych lokalach sentymentalny dział żywności amerykańskiej.

    --------------------------------------

    Pokój Polski - okres totalnej i absolutnej dominacji Wielkiej Rzeczypospolitej na całym globie, powiązany z gwarancją ogólnego dobrobytu i pokoju między narodami.

    Niezależni eksperci twierdzą, że do czynienia mamy z epoką Pax Polonica, która potrwa przez następne 3409 lat i 12 dni, po czym produkcja betonu przekroczy barierę 9 ton dziennie na obywatela i rozpocznie się nowa era Dominum Betonium.

    -------------------------------------

    Polskie Korpusy Inwazyjne - powołane do życia przez Sztab Generalny Polskich Sił Ekspedycyjnych w 2031 roku najbardziej elitarne jednostki polskiej armii. Żołnierze Korpusów z założeń twórców mieli stanowić awangardę militarną i przysporzyć Wielkiej Rzeczypospolitej chwały na wszystkich kontynentach. Legendarny już I Polski Korpus Inwazyjny okrył się sławą dzięki wspaniałemu zwycięstwu podczas Wojny Polskiej 2034 roku, kiedy to w ciągu zaledwie kilku godzin zdobył Lwów, a następnie Kijów. W miarę rozbudowy Wojska Polskiego i kolejnych wojen prowadzonych przez kraj, powoływano kolejne Korpusy Inwazyjne. Do 2052 roku istniały już cztery. Ich zadaniem był skuteczny, zmasowany atak na pozycje wroga, zabezpieczenie terenu i utrzymanie go do czasu wkroczenia właściwej armii.

    W maju 2052 roku, w obliczu III wojny światowej i wobec konieczności dalszej rozbudowy i restrukturyzacji sił zbrojnych Rzeczypospolitej, decyzją Naczelnika Państwa Polskiego utworzono kolejny, V Polski Korpus Inwazyjny, znany również jako Lwy Macierzy, który w późniejszym czasie wsławił się brawurowymi akcjami i niezliczonymi zwycięskimi starciami z siłami wroga na wszystkich kontynentach.

    -------------------------------------- 

     Rzeczpospolita Obojga Narodów - dawny sojusz skupiający Wielką Rzeczpospolitą, USA oraz Wielką Brytanię. Obecnie kontynuowany nieformalnie przez dwa pierwsze kraje.

    Podstawą sojuszu było wzajemne wspomaganie się gospodarczo i militarnie, jednak w ostatnich latach istnienia sojusz polegał głównie na wpompowywaniu przez Wielką Rzeczpospolitą strumieni pieniędzy w słabe gospodarki partnerów.

    Zawiązany został 27 lipca 2052 roku podczas konferencji pokojowej w Waszyngtonie między dyplomatami polskimi i amerykańskimi, a następnie ratyfikowany przez Naczelnika Państwa Polskiego i prezydenta USA. Wielka Brytania po cichu dołączyła później. Na pytanie, skąd w nazwie dwa narody, skoro państwa są trzy, a narodów dziesiątki, politycy odpowiadali ze swadą, że ta nazwa dobrze się kojarzy.

    Po wyzwoleniu Wielkiej Brytanii przez Wielką Rzeczpospolitą i przekształceniu jej w Polską Wspólnotę Brytyjską oraz wystąpieniu z sojuszu USA 30 września 2055, sojusz stracił rację bytu. Mimo to po uspokojeniu niestabilnej sytuacji wewnętrznej w WRP, związanej z zamieszkami po śmierci Naczelnika Państwa, współpraca między państwami polskim i amerykańskim została wznowiona.

    -------------------------------------------

    Unia Europejska - nieistniejąca już dzisiaj organizacja polityczna i gospodarcza, stworzona w 1957 roku jako Europejska Wspólnota Węgla i Stali zrzeszająca 6 krajów Europy zachodniej. Przez kolejne lata rozwijała się dość szybko przyłączając nowe kraje, w tym w 2004 roku Polskę.

    Pod koniec XX wieku w Unii zauważyć się dała tendencja do pełnej integracji, zarówno gospodarczej (przez wprowadzenie wspólnej waluty - euro), jak i politycznej (próby stworzenia wspólnej konstytucji).

    Drugie dziesięciolecie XXI wieku to poważny kryzys związany ze zbyt dużą liczbą członków (27), którzy nie byli w stanie się dogadać w wielu podstawowych kwestiach. Unia Europejska pogrążała się w chaosie reform i nie stanowiła już praktycznie żadnej siły organizacyjnej na starym kontynencie. Kolejno opuszczały ją Wielka Brytania (2021), Słowenia (2023), Holandia (2023), Polska (2024) i Belgia (2027). Po rejteradzie tej ostatniej dla komisarzy europejskich nastały ciężkie chwile, gdyż wobec niechęci nowych władz belgijskich do swej dawnej żywicielki, na gwałt należało szukać nowej siedziby, którą ostatecznie znaleziono w Paryżu.

    ---------------------------------------------

    Wszystkie hasła za Wielkąpedią wink

    http://www.buracka.webhost.pl/wielkapedia_beta/wiki/index.php/

    Ps. Zabawne ale jak obserwuję wydarzenia w Estonii, politykę zagraniczną Polski- mam wrażenie, że idea Wielkiej RP staje się [nie]pokojąco realna smile  

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 May 0721:19artMania?

    "W internecie, w jego części poświęconej komentarzom politycznym, przewala się właśnie dyskusja na temat, generalny – czy ktoś, kto w latach młodości popełnił błąd, podpisując się pod haniebnym listem – apelem w czasach stalinowskich – ma prawo do działalności społecznej, politycznej, do wypowiadania swoich opinii na sprawy bieżące Polaków.Chodzi o Wisławę Szymborską, oraz o jej podpis pod deklaracją w obronie demokracji, przy inicjatywie założycielskiej Ruchu na Rzecz Demokracji.
    Jednak z przenikliwych blogerek wyszukała w Internecie *, że noblistka w roku 1953(!) podpisała się pod wspólną rezolucją grupy członków krakowskiego oddziału ZKP, potępiającą duchownych skazanych w procesie księży z kurii krakowskiej.
    Były różne okresy w historii Polski, w różnych sytuacjach, pod różną presją ludzie różnie się zachowywali. Wielu, którzy zapisali się później wielkim literami w polskiej historii, kulturze, nauce – zawierzyło złej idei."
    Jest to fragment z najnowszego wpisu Azraela... Sprytny trick- nie reklamuje on w ten sposób bloga Kataryny, bo oczywiście o nią tu chodzi. Natomiast mnie nie krępuje "polityczna poprawność" i go zareklamuję wink * Taka szpileczka wink
    http://kataryna.blox.pl/2007/05/Wszystkie-apele-Wislawy-Szymborskiej.html
    Dziwna sprawa ponieważ ten tekst Azraela jest atakiem na Katarynę-hm.. nie wiem co mu zawiniła- poza anonimowością swoją i tekstami..Podobnież uznani  [lewicowi lub "realiści" dodajmy] blogerzy nie atakują personalnie innych- tak mówią przynajmniej..  Widać, że mam dobry wzór smile I dalej:
    "Ale tu chodzi o cos innego także. Blogerka ta wyciągnęła tem nieszczęsny lisy z podpisem Szymborskiej nie dla samego faktu – lecz dlatego, aby go zderzyć z deklaracją RRD. O innych, wspomnianych przeze mnie deklaracjach i listach – nasza blogerka – „zapomniała”. Wyciągnęła z przepastnych archiwów ten jeden list, nie patrząc, bo zapewne nie znając ich – na czasy, jakie wtedy panowały. Bo tu wcale nie chodziło o indywidualną postawę poetki, o to czy ona za swoje błędy już zapłaciła. Tu po prostu chodziło o to, aby zdyskredytować samą ideę ruchu, przez wskazanie – o, patrzcie, jeżeli NAWET NA NIĄ coś możemy znaleźć – to co dopiero z innymi.
    Blogerka dokonała podwójnego nadużycia – raz, że poddała ocenie moralnej, nieuzasadnionej to, co już dawno zostało osądzone i przez Szymborską odkupione – dwa, że użyła tego zabiegu do manipulacji politycznej, skrajnej, takiej w stylu właśnie stalinowsko – ubeckim. Bo takie instrumentalne manipulowanie materiałami, eksponowanie jednych rzeczy, a pomijanie innych – to właśnie była cecha tamtych czasów. Chcąc uderzyć w nową inicjatywę polityczną – użyła poetki jako narzędzia."
    Kilka pytań- może Azrael nam przedstawi specyfikę tamtych czasów skoro tak lubi komuś wypominać stalinowsko- ubecki rodowód postów? Skąd się to bierze? Być może z racji wieku, fascynacji tamtymi czasami lub- boję się posądzać-- znajomością czasów z pierwszej ręki jako aktywny "utrwalacz"? W jaki sposób Szymborska odkupiła- jakaż fascynująca terminologia- takie nawiązanie do religii...- swoje winy? Skoro zostało osądzone po co o tym pisać? Każdy ma prawo do osądów- dlaczego nieuzasadnione? Jakieś fakty, dowody...Cechą tamtych czasów było nie eksponowanie jednej rzeczy jak raczy pisać Azrael ale wiązanie jej z innymi- proponuję odświeżyć znajomość pewnych faktów historycznych. Wiem, że IPN jest brr no ale..
    Kolejny wątek religijny:
    "Przy dyskusji o lustracji, kilkakrotnie pisałem, że jestem jej fundamentalnym przeciwnikiem, a mój sprzeciw motywowany jest miedzy innymi tym, że Polak – katolik, jak rzadko kto – przebaczać nie potrafi, że miłosierdzia i zrozumienia – w nim za grosz… Jest tylko mściwość i zaślepienie. W imię moralności, oczywiście."
    Nadal sączymy jad. Z fundamentalnymi prawdami się przecież nie dyskutuje- człowiek prawy i nowoczesny nie może być zwolennikiem lustracji, czyż nie? biggrin Jako wolnomyśliciel- ostatnio broniony przez komentatorów w innych wpisie- "nie ma dowodów, że Azrael jest lewicowy" itd.- musi dołożyć tym wrednym katolom wink Niestety jestem Polakiem choć niekoniecznie katolikiem i co teraz? BTW- obrona Azraela jako żywo przypomina mi teksty- "nie ma teczek- nie ma dowodów.."

    "Blogerka stwierdziła, że robi to w imieniu prawdy, w jej obronie. Tylko, że ta prawda, fakty z przed pięćdziesięciu czterech lat – zostały użyte w ohydnej manipulacji." Nadużywanie epitetów ma sprawiać wrażenie, że sprawa Kataryny i jej posta została już osądzona.. To nędzna manipulatorka! Człek oświecony nie może się z nią zadawać.. wink

    Oczywiście należy to powiązać z kaczyzmem i mamy puentę:

    "Walka o „moralne odrodzenie państwa” w tak zwanej IV RP trwa – za wszelką cenę". Wygląda na to, że prawo do ocen moralnych ma tylko jedna strona...Ta właściwa, słuszna.. I kto tu manipuluje?

    http://azraelk.wordpress.com/2007/05/03/moralnosc-i-manipulacja/

    Komentarze:

    "ojeja..

    a ja jestem patriotkom i katoliczkom, a Kataryna jest mojom idolkom.

    niech wszystkie miasta wpisójom siem, kto jest za Katarynom, ktura dzielnie walczy z “komunistycznym nasieniem”!!!!! czy

    "Kataryna zdyskredytowała się sama. Azrael bardzo słusznie ocenił jej makawelizm."

    Wniosek- Azrael wrzuca ze swoją sitwą komentatorów na Galbę i Katarynę ponieważ:

    a. zazdrości popularności

    b. chce zająć miejsce "czytanego" blogera ale średnio mu idzie..

    c. szuka haka na Katarynę- jej "lustracja" mu nie wyszła..

    Wybierzcie odpowiednie wink

    * Mania-

    Maniazaburzenie psychiczne o charakterze zaburzeń afektywnych; zespół objawów, które można podzielić na cztery grupy:

    • emocjonalne: nastrój euforyczny, ekspansywny i podwyższony, często towarzyszy mu irytacja i drażliwość
    • poznawcze: wielkościowy charakter myśli (w skrajnych przypadkach są urojenia wielkościowe); gonitwa myśli, zawyżona samoocena
    • motywacyjne: nadmierne pobudzenie, nadaktywne zachowanie - np. gadatliwość
    • somatyczne: obniżona potrzeba snu - hiposomnia

    Mania samodzielnie występuje niezwykle rzadko (taka chroniczna forma manii nazywana jest chronicznym zaburzeniem hipomaniakalnym lub osobowością hipomaniakalną). Zwykle jednak mania pojawia się na przemian z epizodami depresyjnymi - wtedy mamy do czynienia z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym.

    Za: Wikipedia.

    Katarynofobia? 

     

     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 May 0719:44artWidmo geizmu krąży po Europie..

    Widmo krąży i kłuje jak tylko może. W dniu święta narodowego wcisnęli nam szpilę wink

    TVN24 ze zwierzęcą radością pokazało na pasku w czasie trwania uroczystości trzeciomajowych tekst depeszy. Jakiż to news! Znowu dowalono Kaczorom. Cała Polska się cieszy... itd. Prawdziwi patrioci z tych dziennikarzy albo raczej z najemników pismaczych. Prof. Hołda miał podobne odczucia:

    "Znakomity wyrok! Zwycięstwo ładu prawnego Polski."

    Reprezentował skarżących i wyrok Strasburga przywitał powyższym zdaniem.

    I dalej:

    "Polska wygrała"(ze śmiechem)

    Bardzo zadowolony, do ostatniego słowa się cieszył jak..."

    Proponuję zmienić flagę na tęczową Sealed

     

    Więcej o manipulacjach geistów poczytaj również tu- w kontekście tzw. raportu:

    http://www.searchengines.pl/phpbb203/index.php?showtopic=88621
    http://www.tvn24.pl/-1,1505156,wiadomosc.html
    Kim jest geista? Jest to człowiek, aktywista rzekomo reprezentujący uciśnionych gejów w Polsce- przykłady: R. Biedroń, S. Niemiec itd. Z reguły charakteryzuje się nikczemnym intelektem i posturą, bezczelnością, sprawnością w zdobywaniu grantów unijnych i kablowaniu na własny kraj. Innymi słowy- agent wpływu działający na szkodę kraju. Stosując manipulację oraz  terroryzm mentalno- słowny eskaluje konflikty społeczne lub je tworzy. Posługując się pojęciem tolerancja dąży do sterroryzowania innych w demokratycznej formie rządów. Innymi słowy- szermując prawami człowieka stanowi zagrożenie dla demokratycznego systemu rządów w Polsce. Typ szkodnika. Omijać z daleka.. Od zwykłych, przeciętnych homoseksualistów wyróżnia go także nienawiść do religii- jak praktycznie każdy typ lewactwa..Promując swoje zachowania seksualne geiści dążą do stworzenia cywilizacji nienawiści- pod płaszczykiem tolerancji i praw człowieka.Dla geistów- i większości lewactwa- tradycja, historia nie obowiązuje. Prawo i demokracja- jedynie wtedy gdy dotyczy ich "wolności".

    "19 maja ulicami Warszawy przejdą geje i lesbijki, by protestować przeciw łamaniu ich praw. Mają nadzieję, że władze im tego nie zabronią. Trybunał w Strasburgu uznał dziś, że zakaz przemarszu Parady Równości to łamanie praw człowieka.

    "Parada musi się odbyć, bo zgodnie z obowiązującym prawem władze nie mogą jej zakazać, zresztą dzisiejszy wyrok Trybunału w Strasburgu jest ukoronowaniem prawa do swobody zgromadzeń" - mówi Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości, organizatora Parady Równości."

    3XP- pozwolić, przemaszerować, p*** Niech sobie przechodzą nawet 15 razy... W końcu wszyscy o nich zapomną. Chociaż teraz pomyślałem, że niekoniecznie- będą prowokować i robić z siebie na siłę ofiary...Np. zaczną paradę spod pomnika, kościoła itd..

    A w Berlinie zakazano parady wink Kochaj bliźniego swego- nie zgadzaj się na grzechy jego biggrin  

    Jak słusznie zauważył forumowicz, to kwestia interpretacji, bo przeciez nie wzięto pod uwagę m.in. art.11 ust.2:

    Artykuł 11
    Wolność zgromadzania się i stowarzyszania się
    1. Każdy ma prawo do swobodnego, pokojowego zgromadzania się oraz do swobodnego stowarzyszania się, włącznie z prawem tworzenia związków zawodowych i przystępowania do nich dla ochrony swoich interesów.
    2. Wykonywanie tych praw nie może podlegać innym ograniczeniom niż te, które określa ustawa i które są konieczne w społeczeństwie demokratycznym z uwagi na interesy bezpieczeństwa państwowego lub publicznego, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwu, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób. Niniejszy przepis nie stanowi przeszkody w nakładaniu zgodnych z prawem ograniczeń w korzystaniu z tych praw przez członków sił zbrojnych, policji lub administracji państwowej.



    Artykuł 13 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności

    Prawo do skutecznego środka odwoławczego

    Każdy, czyje prawa i wolności zawarte w niniejszej Konwencji zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka odwoławczego do właściwego organu państwowego, także wówczas, gdy naruszenia dokonały osoby wykonujące swoje funkcje urzędowe.

    Artykuł 14
    Zakaz dyskryminacji
    Korzystanie z praw i wolności wymienionych w niniejszej Konwencji powinno być zapewnione bez dyskryminacji wynikającej z takich powodów, jak płeć, rasa, kolor skóry, język, religia, przekonania polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie bądź z jakichkolwiek innych przyczyn.
    --------
    Ostatnio było dość głośno o kocie, którym rzucono na paradzie w Krakowie...
    "Dlaczego i kiedy czarny kot stracił życie? Na to pytanie odpowiedzą specjaliści, którzy badają zwłoki zwierzęcia rzucone w sobotnią demonstrację narodowców w Krakowie. Od wyników sekcji zależy, czy dwaj zatrzymani za ten rzut studenci dostaną zarzuty.
    Jeżeli okaże się, że kot był żywy i stracił życie, gdy studenci nim rzucili, wtedy mężczyźni dostaną zarzuty znęcania się nad zwierzęciem i uśmiercenia go. Grożą za to dwa lata więzienia. Jeżeli rzucali martwym kotem, będą odpowiadać za... zaśmiecanie."
    Gdzie są ekologowie? wink
    Podobnież kot był zdechły, znaleziony w rowie..
    Ale-> Art 1. Ustawy o ochronie zwierząt z 1997:
    "Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą.
    Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę."
    Jeżeli kota zamęczono to mozna to odnieść pod:
    doświadczenie na zwierzęciu - rozumie się przez to wykorzystanie 
    zwierzęcia do celów naukowych lub dydaktycznych, mogące u niego
    spowodować uszkodzenia ciała lub inne zaburzenia zdrowotne, w tym
    ból, cierpienie, lęk, z wyjątkiem znakowania zwierząt lub
    okrutne traktowanie - rozumie się przez to wymienione w ustawie 
    przypadki znęcania się nad zwierzętami oraz inne postępowanie właściciela
    bądź innej osoby, prowadzące do skutków porównywalnych ze
    skutkami znęcania się, czy
    szczególne okrucieństwo zabijającego zwierzę - rozumie się przez to 
    przedsiębranie przez sprawcę działań charakteryzujących się drastycznością
    form i metod zadawania śmierci, a zwłaszcza zadawanie śmierci
    w sposób wyszukany lub powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie
    rozmiaru cierpień i czasu ich trwania,
    Jeżeli kot był konający lub ciężko chory to jest to znęcanie się nad zwierzęciem m.in. 
    poprzez "umyślne używanie do pracy lub w celach sportowych albo rozrywkowych
    zwierząt chorych, w tym rannych lub kulawych, albo zmuszanie
    ich do czynności mogących spowodować ból,
    Jeżeli kota znaleziono w rowie to oprocz zaśmiecania otoczenia możemy zauważyć, że 
    zgodnie z art. 22 Ustawy:
    Art. 22.
    1. Zabrania się wchodzenia w posiadanie zwierząt wolno żyjących (dzikich) w
    celu:
    1) preparowania zwłok zwierzęcych,
    2) tworzenia kolekcji.
    Art. 22. ust. 2 
    Minister Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa określi, w 
    drodze rozporządzenia, zasady pozyskiwania zwierząt przez preparatorów
    i kolekcjonerów,zasady ich kontrolowania oraz warunki, sposób i tryb wydawania
    zezwolenia, o którym mowa w ust. 1.

     Czy rzucający chcieli kota do kolekcji? Czy mieli zezwolenie na preparację?
    Art. 35.
    1. Kto zabija zwierzę z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art.
    34 ust. 1-4 albo znęca się nad nim w sposób określony w art. 6 ust. 2,
    podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo
    grzywny.
    2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa ze szczególnym okrucieństwem,
    podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo
    grzywny.
    http://ks.sejm.gov.pl/proc2/ustawy/392_u.htm
    Czy akt rzucenia kotem miał charakter obrzędowy? Jeżeli tak wchodzimy tutaj w śliską tematykę sekt i pararuchów religijnych.. Stanowić to może zagrożenie dla państwa.. biggrin  
     
    http://prawica.net/node/6970 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 May 0714:50artGdyby na Ziemi wylądowali obcy...

    Zastanówmy się nad ciekawą sytuacją. Otóż na Ziemi lądują kosmici/obcy. I co się dzieje?
    Nawet biorąc pod uwagę, że nie wtrącają się oni do naszych spraw oraz nie bardzo chcą nam dawać rady..Sytuacja inwazji jest dość nieprawdopodobna gdyż dysponując o wiele większym potencjałem zrobiliby to po cichu i bez zbędnych trudności..
    zostaje inna możliwość: wizyta oficjalna lub podróż z pogawędką lub...koń trojański wink
    Pytanie jest ciekawe bo ostatnio gdzieś na necie, na jakimś portalu poświęconym NASA i obcym cywilizacjom jakiś pan doktor założył hipotezę, że dojdzie do kontaktu w ciągu najbliższych 50-100 lat ale nie ze względu na naszą rozbudowę infrastruktury kosmicznej a..na zagrożenie jakie możemy czynić rozbudowa nowych, niebezpiecznych technologii na Ziemi blink.gif
    Wydaje mi się, że skutki byłyby bardzo poważne jeśli nie katastrofalne, dlatego, jakoś się nam nie chcą pojawić kosmici... dając dziwne czy lipne rady za pośrednictwem osób porwanych i innych nawiedzonych quasiproroków biggrin.gif
    Jakie mogłyby być skutki polityczne?
    Otóż wystarczy, że padnie jedno zdanie dotyczące idei rządzenia i idei organizacji politycznej na Ziemi...Co się dzieje? Lekki chaos..
    Życie społeczne-może rodzina nie jest odpowiednią komorką, państwo odpowiednią strukturą? A jakiekolwiek związki oparte na płciach nie bardzo możliwe gdyż mamy..klonowanie? wink.gif
    Co warunkuje utrzymanie ładu społecznego u nich? Jaka doktryna? Demokracja? Autokracja? A może..arystokracja i niewolnictwo->"szaraki" i "blondyni" tak znani z literatury ufologicznej..
    Dalej--skutki kulturowe? jaka Religia? Która religia? A moze żadna nie jest prawdziwa? Może wszystkie razem... ohmy.gif
    Być może obawa przed takim czarnym scenariuszem--totalnej anarchii, jest wydumana i chodzi tylko o standardowe poczucie władzy nad innymi.
    W literaturze zawsze pada pytanie: jeżeli UFO istnieje dlaczego nie wyląduje na trawniku przed Białym Domem, W Moskwie, Pekinie czy siedzibie ONZ?
    Sądzę, że obserwując naszą dziwnie pogmatwaną i w sumie prymitywną społeczność obcy, kimkolwiek byliby doszli do wniosku, że jawne lądowanie delikatnie mówiąc nie wyszłoby im na dobre..
    Co o tym sądzicie? Co zmieniłoby się w naszym życiu, pomijając oczywiste względy technologiczne o ile ktokolwiek z "braci w rozumie" chciałby nam udostępnić jakąś nawet prostą technologię..W końcu jesteśmy dość niszczycielskim gatunkiem.

    My nie bardzo mamy szansę aby obserwować inne cywilizacje jednak "oni" mają o wiele większe..

    ===============

    Pracownik kolei, Cesar Tulio Gallardo, siedział w wagonie na bocznicy i czytał gazetę, kiedy nagle radio przestało grać, a jego karbidowa lampa zgasła. Wyszedł na zewinątrz i zobaczył światła na niebie. Wrócił, zamykając za sobą drzwi. W tej samej chwili przez drzwi znajdujące się po drugiej stronie wagonu weszła istotacała otoczona światłem. Blask światła był tak silny, że kolejarz zasłonił oczy gazetą, lecz świetlista istota wyrwała mu ją z rąk i podarła na kawałki. Niesamowity gość chwycił następnie kanister z olejem, przelał jego zawartość do czegoś w rodzaju butelki, którą miał ze sobą, i oszedł tak nagle, jak się pojawił.
    (Sauce Viejo, Argentyna, 1963)

    Oto cywlizacje kosmiczne! Zamiast dać recepturę technologiczną, cenną radę, skasować głód i nędzę, czyli przyjść z pomocą słabiej rozwiniętemu, cywilizacje go okradają. Bogatym widać ciągle za mało. A w dodatku ta złosliwość wobec "brata w rozumie".
    Zabrać olej... ale żeby jeszcze drzeć gazetę? Są mozliwe różne kontakty, ale cywilizacji pozaziemskiej z kolejarzem za pośrednictwem kanistra oleju? Cywilizacje kosmiczne porozumiewają się za pomocą sygnałów radiowych, a nie kanistrwów olejem. Takiej nowelki nie przyjmie nawet wydawca ostatniego brukowca science fiction.

    O 11.00 w południe hodowca drobiu Joe Simonton znajdował się w mieszkaniu, gdy nagle usłyszał na zewnątrz dochodzący z gory niespotykany hałas. Zaciekawiony podszedł do okna i ujrzał srebrny obiekt, który pionowo opadał na jego podwórko. Wyszedł więc na dwór i zbliżył się do pojazdu, który tymczasem wylądował. Kiedy otworzyła się górna część włazu, zobaczył wewnątrz trzech ludzi o brązowej cerze. Jeden z nich wręczył mu dzban z dwiema rączkami i wykonał rych jakby pił, co zostało zrozumione przez farmera jako prośba o wodę. Napełnił więc naczynie i podał je proszącemu, a zaglądając do środka zobaczył, że jeden z ludzi jakby smażył coś w rodzaju placków na nie dającej płomienia kuchence. Kiedy farmer wskazał na placki, wręczono mu cztery sztuki. Następnie pojazd wystartował i w ciągu kilku sekund zniknął z oczu.
    (Eagle River, Stany Zjednoczone, 1961)

    Oto cywilizacje kosmiczne po raz drugi? Placki dostajemy miast pomocy w rozwiązywaniu bolących problemów, o wodę do picia proszą zamiast o ziemską myśl naukowo-techniczną. Pić im się zachciało...? Co, nie umieją sobie zrobić wody? Lokomocję międzygwiezdną uprawiają, ale kuchni nie mają zbyt wykwintnej, zwłaszcza, że placki smakowały jak tektura. Te placki usmażyli pewnie na oleju, który przed chwilą ulradli: skradli olej w Argentynie i ucieklu do Stanów, żeby nikt ich nie nakrył.

    Inny farmer, Gary Wilcox, zajmując się rozpylaniem sztucznego nawozu, udał się do jednej z dalej położonych częsci swojej farmy,prawie całkowicie zasłoniętej drzewami. Kiedy znalazł się na polu, zauwazyl jajowaty obiekt ze świecącego metalu przypominającego aluminium. Przyglądał się stojącemu na ziemi pojazdowi, kiedy nagle pojawiło się obok niego dwóch niewielkich wzrostem ludzi. Każdy z nich trzymał w ręku rodzaj tacy, na której znajdowały sięnajwyraźniej urwane z pola rośliny. Jeden z nich przemówił po angielsku informując, że pochodzą z Marsa, że nie ma powodu, by się lękał i że nie pierwszy raz rozmawiają z ludźmi. Farmer był przekonany, że ktoś stroi sobie z niego żarty. Zaczęła się rozmowa o prowadzeniu farmy i używaniu nawozów sztucznych, a jeden z gości powiedział, że tam, skąd pochodzą, żywność wytwarza się w atmosferze. Powiedzieli też farmerowi, że mogą przybywać na Ziemię tylko co dwa lata, a na koniec poprosili o trochę nawozu. Kiedy farmer poszedł spełnić ich prośbę, statek wystartował i szybko zniknął. Przyniesioną z farmy paczkę nawozów zostawił więc na miejscu spotkania, a na drugi dzień stwierdził, że zniknęła.
    (Tioga City, Stany Zjednoczone, 1964)

    Cywilizacja nieziemska a mówi po ziemsku? Czy to nie jest logicznie sprzeczne? Kto w ogóle wpadł na pomysł, że w świadectwach ufologicznych mogą się manifestować cywilizacje kosmiczne? Wiadomo jak cywilizacje się porozumiewają: gdzie lingua cosmica, gdzie trójkąt Pitagorasa, gdzie sygnalizowane matematyką pojęć fizycznych, gdzie kody binarne i ich deszyfracja? żeby jeszcze jakimś kosmicznym Morsem... ale tak od razu po angielsku? A w dodatku kłamią jak najęci. (Jesteśmy z Marsa). Raż, że w ogóle kłamią, a dwa, że kłamią prymitywnie. O cywilizacjach pozaziemskich wiemy mało, ale że nie ma Marsjan, to wiemy na pewno. Rózne też sygnały od cywilizacji przychodzą do głowy ziemskim specjalistom: radiowe, grwaitacyjne, laserowe, neutrionowe i mikrofalowe, ale żeby sygnały-kłamstwa? Na to nikt by nie wpadł. Jak widać wszystko jest możliwe i jeśli CETI odbierze kiedyś sygnał, to nie ma co się z góry cieszyć, bo przekaz moze być dziwny: "Nie ma czego szukać we wszechświecie. Cywilizacje kosmiczne nie istnieją". Podpis: "Cywilizacje kosmiczne".

    Za: http://tnij.org/zfp

    Laughing ET GO HOME!?

     

     

    CatCategory: Klimat SE AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 May 0714:36artSondaże

    Świątecznie i żartobliwie wink

     

    http://szczurczarny.salon24.pl/13618,index.html

    Niewiarygodna sprawa...

    "Zadaniem sondaży podawanych do wiadomości publicznej nie jest przedstawianie zdarzeń, ale ich kreowanie. Społeczeństwu podrzucane są schematy myślowe, które zaczynając funkcjonować, tworzą nową, zgodną z planami manipulatorów, rzeczywistość.

    Sondaże stały się nieodłącznym elementem kampanii wyborczych. Politycy, potrzebujący nieustannego zainteresowania ze strony społeczeństwa, zamawiają sondaże, by opracować szczegóły kampanii, dowiedzieć się, czego oczekują wyborcy i jak im się przypodobać oraz by mieć argument do walki z kontrkandydatami w postaci "głosu ludu". W telewizyjnych programach informacyjnych i na pierwszych stronach gazet dziennikarze snują przypuszczenia, kto wygra, a kto przegra wybory i dlaczego opinia publiczna tak zdecydowała. Zapominają przy tym, że to nie sondaże powinny być najważniejsze, lecz rzetelna informacja o dotychczasowych dokonaniach kandydatów i przedstawienie wpływu realizacji głoszonego przez nich programu na losy państwa.

    Cel prowadzonej kampanii medialnej jest jednak jednoznacznie określony. Wielokrotnie powtarzany wynik sondaży ma utrwalić się w pamięci odbiorców. Stawiane hipotezy zaczynają żyć własnym życiem, stając się samospełniającymi się przepowiedniami. W ten sposób odbywa się kreowanie osób i ugrupowań, które mają objąć władzę."

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 May 0713:45artMeandry manipulacji

    Ostatnio aktywny jest niejaki Azrael. Postanowiłem wpaść na jego bloga i pokomentować kilka spraw.

    Niestety zważywszy, że jego blog jest moderowany? Cenzurowany? Dobiera komentarze... Filtr antyspamowy... Zmuszony jestem pisać u siebie wink Moje odpowiedzi na blogu Azraela pojawiają się ze sporym opóźnieniem; przedostatni wpis "cofnął się" w czasie po zapytaniu Azraela na 5władzy.. Hm.. Nieładnie.

    http://azraelk.wordpress.com/2007/05/02/dlaczego-odszedlem-z-salonu-24/#more-834

    Wywiązała się tutaj dyskusja? o ile można tak to nazwać..Wymiana poglądów "słusznych" w wykonaniu krewnych i znajomych królika.  Następnie standardowe pouczanie->

    "Chyba mnie ominęło. Kiedyś próbowałem czytać coś w Salonie 24, ale widząć jad w postaci antysemickich, rasistowskich, seksistowskich i fanatycznych wpisów i komentarzy szybciutko uciekłem." A może brakło waści argumentów? Jak zwykle piszący te słowa nie zadał sobie trudu wyszukać takich komentarzy i wpisów.. Wniosek- ściema.
    Klasycznie nawiązujemy do faszyzmu- brunatny motłoch->
    "Ten ostatni stał się ostatnio co prawda ofiarą brunatnego motłochu, ale mam nadzieję, że nie przestanie pisać, bo inaczej niebawem monopol na rację będą mieli tylko kaczystowscy propagandziści pokroju Galby i Geralta." To naprawdę ograny chwyt. Towarzysze wzywam Was- wymyślcie coś lepszego.. Aha- proponuję poznać znaczenia słów- tym się różnią prawicowcy od lewicowców czy "realnie myślących"-> w kontekście tego:

    "Myślę, że jeżeli pp. Bogna i Igor Janke nie zrobią czegoś szybko z tym swoim, w założeniach, dobrym projektem – to zostanie z niego tylko pseudo prawicowe getto…" Wpis Azraela. Z czym polemizowałem:

    "Kiepska sztuczka->
    “tylko pseudo prawicowe getto…” getto kojarzy się ze zbrodniami ergo prawica=getto=zbrodnia."

    Uderz w stół a nożyce.. Odezwała? się niejaka Eora->

    "teza:
    miałkość intelektualna tuzów polskiej centrolewicy
    argumentacja:
    teksty są nudne i nie zachęcające nawet do komentarza
    wniosek:
    twardosc intelektualna tuzow polskiej prawicy polega na tym, ze potrafia zrobic sensacje z niczego, aby czytelnik sie nie znudzil i mogl sobie ew. bluznac w komentarzu."
    Dopiero po pewnym czasie pojawiła się moja odpowiedź..
    "Czy właśnie o tym myślisz Eora? Jak widzisz- lewica jest nudna nie tylko dlatego, że nie potrafi sklecić prostych tekstów albo są one pisane nowomową ale także dlatego, że mając się za lepszych od brr…prawicy  <img src= " /> używa ogranych inwektyw- faszyzm, ciemnogród, klerykalizm, tolerancja. Aż do..rzygu.
    “to co mamy - jest bardzo daleko od prawicy…” To samo można odnieść do tzw. lewicy..
    teza- lewicowe blogi są oazą spokoju i uczoności.
    argumentacja- pisze sama rodzina oraz “krewni i znajomi królika”. Czasami wpadają wredne pisiory i psują taki fajny klimat gotowania misia w sosie słodkokwaśnym..
    O uczoności świadczą nazwiska- im więcej agentów i propagandzistów z PRLu- tym lepiej."
    Wpadł naczelny webmaster kraju-którego za to cenię- o jego poglądach tudzież argumentacji słownej zamilczę->
    "Ja odszedłem w grudniu ubiegłego roku, tłumacząc to krótko:

    “Coraz mniej mi odpowiada atmosfera Salon24, a już zwłaszcza najazd ludzi o mentalności rodem z młodzieży wszechpolskiej."

    Oczywiście również bez ŻADNYCH argumentów na poparcie takiego osądu.. Przecież my- oświeceni nie potrzebujemy argumentów; one bronią się same.. Jak? Ot tak i autorytetem wink

    Wtrącił się Galba:

    "Popieram twoją decyzję! Od dawna uważam, że lewactwo powinno się dobrowolnie zamknąć w jakimś miejscu odosobnienia od normalnej części ludzkości. Sądzę, że zamykając się w gettcie zrobiłeś krok w dobrą stronę."

    Oczywiście natychmiast go zakrzyczano- kultura, ogłada itd.. Azrael i ska może nazywać bez dowodów kogoś pisiorem, brunatnym motłochem, szambem, ludzmi o mentalności rodem z młodzieży wszechpolskiej itd.- czyli bluzgać; natomiast inni- w domyśle "prawicowi propagandziści" nie mogą używać nawet neutralnych sformułowań czy epitetów- bo jest to zagrozenie dla ludzkości.  Żenada i hipokryzja.

    Ruszyła się Eora:

    "LOL przeciez ta sama tendencja wystepuje po “prawej” stronie! a moze masz jakies wybiorcza zdolnosc postrzegania rzeczywistosci? komuchy, czerwoni, przestepcy, ubecy, lewacy, stalinisci, pedaly, zdrajcy, itd. inwektywy z prawej strony sypia sie z rekawa bez zadnych podstaw."
    Odnośnie mojego stwierdzenia:

    “że mając się za lepszych od brr…prawicy używa ogranych inwektyw- faszyzm, ciemnogród, klerykalizm, tolerancja”.

    Problem polega na tym, że:

    1. w większości te "inwektywy" są prawdziwe.. To są faktycznie czerwoni, ubecy, przestępcy czy staliniści lub zdrajcy... Lub zdemaskują ich w niedalekiej przyszłości wink

    2. Tzw. prawicowi blogerzy i ludzie naprawdę myślący znają znaczenia słów- faszyzm, tolerancja itd. Lewica nie zna albo podporządkowuje ich znaczenia pod swoje paradygmaty i sofizmaty..

    Oczywiście zastosowano tutaj również stary trick lewicowy- pedały- zmieszano epitety oraz określenia sugerując czytelnikowi..homofobię wink Taka subtelna aluzja smile

    Eora była tak miła, że zestawiła moje słowa- jak rasowy propagandzista ze słowami Galby- zapewne miało to wzmocnić efekt wink

    "Unicorn: ““że mając się za lepszych od brr…prawicy używa ogranych inwektyw- faszyzm, ciemnogród, klerykalizm, tolerancja””

    Galba: “Od dawna uważam, że lewactwo powinno się dobrowolnie zamknąć w jakimś miejscu odosobnienia od normalnej części ludzkości.”

    Niestety nie ma to sensu, ponieważ jak zwykle nie odnosimy się do meritum- lewica nie zna znaczenia słów, metkuje bez...ŻADNYCH PODSTAW- jak sama wcześniej wspomniała..

    Eoro- widocznie masz jakieś wybiórcze postrzeganie rzeczywistości..

    Odpisałem ale nie wiem czy i kiedy mój wpis się pojawi wink

    Dyskusję zakończył jak na razie Garrett->

    "Naprawdę kon z rzedem dla tego kto pokaze mi kawałek:
    a)rozsadnej, racjonalnej, zawierajacej jasno sformułowane neocon’skie argumenty.
    b)pozbawionej przy tym jadu i personalnych wycieczek
    polemicznej dyskusji w wykonaniu wspomnanego tu pełnego taktu, wysokiej osobistej kultury tuza “prawej strony” blogosfery."
    Poczytaj 5władzę człowieku wink   Aha- autor zapewne nie zna neocons i ich pochodzenia politycznego... W przeciwnym wypadku nie pisałby takich dyrdymałów..Odwrócę nieco temat- proszę mi pokazać wysokich lotów dyskusję bez jadu i wycieczek oraz racjonalne argumenty tuza polskiej lewicy blogosferowej wink  
    Wniosek- ludzie o proweniencji lewicowej odeszli z Salonu24 ponieważ:
    1. są za leniwi aby pisać
    2. nie zamierzają szukać argumentów dla tłuszczy i motłochu- tłuszcza ma wierzyć wink jak w Boga osądom autorytetu- vide ostatnia zabawa słowna na Salonie24- Sadurski vs Kataryna..
    3. lewicowi czy "realistyczni"- jak się sami nazywają, blogerzy stosują projekcję- swoje wady rzucają na kogoś i przypisują wyimaginowane cechy- brunatni, faszyści, seksiści itd. Czyżby mieli problem z samookreśleniem?
    4. nie potrafią dotrzeć z przekazem do innych. 
    Wszystko to rodem ze słownika politycznej poprawności.. Adieux czerwoni bracia!  
    Ps. Pozdrawiam Galbę.
    Podobnież ciągle wpadam w filtr antyspamowy- manipulowanie wpisami jest niezmiernie interesujące, stwarza miły klimat dyskusji biggrin
    ------------
    Uaktualnienie: 
    Eora- "jakie nudne te twoje ogolniki. a masz w ogole cos konkretnego do powiedzenia, procz negatywnych stwierdzen o lewicy? czyzby ta “pseudo-prawica” Azraela zadzialala na ciebie jak plachta na byka?"

    "tak tak, Unicorn, juz udalo ci sie udowodnic, ze prawica jest lepsza, najlepsza. problem w tym, ze przynudzasz, bo ilez mozna udowadniac w kolko to samo."

    I tym pozytywnym aspektem zakończę tą dyskusję. 

    Wymagając od kogoś racjonalnej dyskusji nie stosujmy kiepskich chwytów erystycznych..

    Lub kiepskich aluzji ->

    "dodam jedynie, ze tylko krowa nie zmienia pogladow. najwyrazniej niektorzy wola nalezec do parzystokopytnych, przezuwajacych swoje mysli w nieskonczonosc i muczacych za kazdym razem kiedy otworza geby."

    “otoz to, dlaczego wiec w dowolnej dyskusji na temat polskiej polityki padaja slowa “komuch”, “ubek” wobec ludzi zupelnie nie zwiazanych z zadnymi oskarzeniami?”

    Otóż to, dlaczego więc w każdej dyskusji oprócz ubeka musi pojawić się moher czy faszysta- z drugiej strony?

    Pytanie- Po czym poznać prawdziwego lewicowca/realistę/wolnomyśliciela?
    Rzuca kotem i odwraca go ogonem wink
     
     
     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date02 May 0720:05artPostępy postępu-ściana

     

    Ściana strachu...Czy doszliśmy już do ściany za którą rozpościera się widok na obóz reedukacyjny? Jesteśmy blisko, coraz bliżej...Foot in mouth

    http://www.sunjournal.com/story/208385-3/LewistonAuburn/Hate_incident_in_city/

    "Dla nieznających języka angielskiego: uczeń został zawieszony w swoich prawach oraz będą podejmowane dalsze działania dyscyplinarne wobec niego, ponieważ jest podejrzany o popełnienie tak zwanego "przestępstwa nienawiści". Owo "przęstępstwo" polegało na tym, że...zostawił kanapkę z szynką wśród innych uczniów którzy byli muzułmanami."

    Za:

    http://antysocjal.blog.onet.pl/

    Czas najwyższy na policję myśli- MindPolice ;) Polityczna poprawność-termin wymyślony dla głupców przez głupców...Idę kupić markera na płyty bo zabronią- czarny jest!

    Nowa konstytucja EU w pigułce 10 punktów:
    1. Boga nie ma, jest tylko tolerancja i polityczna poprawność.
    2. Historia Europy zaczyna się od oświecenia i rewolucji francuskiej
    3. Wszyscy ludzie są równi, ale geje i lesbijki są równiejsi.
    4. Tolerancja tak, ale nie wobec chrześcijan i Żydów.[Wyrzuciłbym drugą nację, byłoby bardziej realnie..-Unicorn]
    5. Wszystkie religie są równe, ale islam jest równiejszy.
    6. Wolna konkurencja i przedsiębiorczość są ok, ale ktoś musi tym rządzić i wydawać koncesje.
    7. Europa socjalna broni słabszych, dlatego aborcja i eutanazja są dozwolone i zalecane.
    8. Wszystkie państwa są równe, ale Francja i Niemcy są równiejsze.
    9. Zabrania się używać słów "terrorysta islamski", "homoseksualista" i nakazuje używanie słownika politycznie poprawnej nowomowy.
    10. Autorzy konstytucji wyrażają sobie podziękowanie i nakazują jej jednomyślne przyjęcie (inaczej stracicie okazję, żeby siedzieć cicho) biggrin
    http://gss.abis.lodz.pl/~ftomek/noframes/szok_e.html

     

     

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date02 May 0714:51artGRU...-dokończenie

    Oznaczało to podporządkowanie wy­wiadu wojskowego Ministerstwu Spraw Zagranicznych i połączenie wywiadu wojskowego, cywilnego i dyplomacji sowieckiej w jedno. Dążono do tego, by ambasadorowie sowieccy pełnili za gra­nicą rolę tzw. głównych rezydentów. W praktyce doprowadziło to jednak do chaosu w pracy wywiadu.

    Struktury wojskowe usiłowały odzy­skać kontrolę nad wywiadem. Ministro­wi obrony N.A. Bułganinowi po sporach z W. Mołotowem udało się uniezależnić wywiad wojskowy pod koniec 1948 r. Od początku 1949 r. wydziały zdobywa­jące i analizujące informacje powróciły do kompetencji Sztabu Generalnego w składzie II Głównego Zarządu Wy­wiadu (GRU), którego naczelnikiem zo­stał sztabowy oficer gen. armii M.W. Zacharow.

    Komitet Informacji uległ dalszej dez­integracji, stopniowo od końca 1948 r., gdy minister MGB W.A. Abakumow z poparciem Berii odebrał kontrolę nad wywiadem cywilnym, aż do zlikwi­dowania Komitetu w 1953 r. W 1952 r. szefem GRU został kadrowy wywia­dowca gen.-płk M.A. Szalin, zastąpiony w sierpniu 1956 r. przez gen.-płk. S.M. Sztiemienkę, wcześniej naczelnika Sztabu Generalnego.

    GRU brało w tym czasie udział w operacjach m.in. podczas wojny w Korei. Pomimo wielu porażek sukce­sem okazało się jednak zdobycie amery­kańskiego sprzętu wojskowego - samo­lotów i czołgów dostarczonych do ZSRS, które stały się prototypami rozwiązań technicznych dla moderniza­cji wyposażenia Armii Sowieckiej.

    Kolejne zmiany były skutkiem rywa­lizacji o władzę między partyjnymi diadochami po śmierci Stalina. Na skutek walki między Chruszczowem a mini­strem obrony marszałkiem G.K. Żukowem szefem GRU ponownie został gen.-płk M.A. Szalin od październi­ka 1957 r., a od grudnia 1958 r. zastą­piony został przez człowieka Chruszczowa - osławionego gen. Iwana Aleksandrowicza Sierowa, zasłużonego w operacjach wielkiej czystki, sowietyzacji Polski, wcześniej oficera Smiersza i przewodniczącego KGB.

    W tym okresie, choć działalność GRU koncentrowała się na USA i kra­jach NATO, w praktyce miała charakter globalny, stając się jednym z głównych narzędzi rywalizacji z Zachodem w okresie zimnej wojny. GRU zdobywało plany operacji wojennych i uderzeń atomowych na wypadek wojny z ZSRS. Zajmowało się także kradzieżą technologii, nie tylko wojskowych.

    Jednym z głównych centrów operacji GRU wobec Europy Zachodniej był Wiedeń, gdzie w latach 1945- 1955 znajdowala się Centralna Grupa Wojsk Ar­mii Sowieckiej. Ważną bazą operacji GRU wobec państw NATO była też NRD. m.in. dzięki obecności także tutaj Grupy Wojsk Sowieckich. Wśród zwerbowanych agentów znaleźli się nawet członkowie parlamentu niemieckiego. [nabijano się później, że z agentów można by stworzyć całkiem pokaźną partię polityczną- Unicorn].Do działań wywiadowczych wykorzy­stywano m.in. zjawisko emigracji Niem­ców z NRD do RFN. Korzystano też w ramach nieudanej operacji "Reanima­cja" ze zwolnionych niemieckich jeńców wojennych, zwerbowanych wcześniej w łagrach. Aż do końca sowieckiej obec­ności w NRD przy zbieraniu informacji korzystano m.in. z odkupywanych... śmieci biurowych pochodzących ze szta­bów amerykańskich w RFN. Znaczne sukcesy osiągnięto w krajach skandy­nawskich, a także w Anglii. GRU obec­ne było też na wszystkich obszarach konfliktów od Bliskiego Wschodu po Azję Południowo-Wschodnią. A tak­że w próbie uczynienia z Kuby „niezata­pialnego lotniskowca" w ramach opera­cji „Anadyr", co doprowadziło w 1962 r. do kryzysu kubańskiego i groźby wojny jądrowej. Również przez GRU stworzo­no w okresie konfliktu kubańskiego nie­oficjalny kanał wymiany informacji z rządem amerykańskim, co pozwoliło zażegnać groźbę wojny jądrowej.

    Największe szkody dla GRU przynió­sły w tym czasie ucieczki i zdrady nie­których oficerów GRU, jak P. Popowa, który w latach 1953-1959 przekazywał dokumenty, które pozwoliły ujawnić ok. 400 agentów GRU, za co został w 1960 r. skazany i rozstrzelany. Był pierwszym z oficerów wywiadu wojsko­wego, który przeszedł na stronę Zacho­du, o którym pisano, że został żywcem spalony w krematorium GRU. Szczegól­nie rok 1967 był jednym z trudniejszych dla GRU - wówczas aresztowano w róż­nych krajach kilkudziesięciu agentów.

    Zdrada agenta GRU płk. Olega Pieńkowskiego w 1962 r. spowodowała od­wołanie szefa GRU Sierowa w 1963 r. i zdegradowanie go do stopnia gen.-mjr. (wkrótce popełnił samobójstwo). Zastą­pił go Piotr Iwanowicz Iwaszutin, do­świadczony były oficer kontrwywiadu, „z zaciągu stalinowskiego", który zrobił karierę w okresie wielkiej czystki.W czasie II wojny działał w kontrwy­wiadzie przy frontach południowych, a następnie na Bałkanach. Pod względem stażu w sowieckim imperium służb specjalnych mógł konkurować chyba tyl­ko z Erichem Mielke z enerdowskiej Stasi. Kierował GRU przez prawie następne ćwierć wieku (1963-1987). Dobrze go znający Czesław Kiszczak odnotował oryginalne koncepcje geopolityczne sze­fa GRU, zapowiadającego zjednoczenie Niemiec przy akceptacji Sowietów na wiele lat przed rokiem 1989.

    Za Iwaszutina zreorganizowano centra­lę GRU. Rozbudowano ją o oddziały zaj­mujące się wywiadem strategicznym, elektronicznym, agenturalnym, kosmicz­nym, przygotowywaniem „nielegałów", przechwytywaniem i deszyfrowaniem in­formacji, kierowaniem ataszatami wojsko­wymi etc. W odróżnieniu od KGB struk­tura i kompetencje GRU były głęboko utajnione. Najlepiej znana, dzięki ucieki­nierom, była organizacja z lat 70. XX w., gdy GRU składało się z kilkunastu zarzą­dów i służb pomocniczych. Część miała geograficzny podział zainteresowań, inne kompetencyjny, jak wywiad radioelektro­niczny czy satelitarny. Centrala nadzoro­wała zarządy wywiadu okręgów wojsko­wych i flot. Oficerów GRU kształcono w licznych szkołach wyższych, z których najważniejszą była Wojskowa Akademia Dyplomatyczna. „Nielegałów" szkolono w Akademii Sztabu Generalnego. Centra­la GRU - słynne „Akwarium" - znajdo­wała się przy Choroszewskim Prospekcie w Moskwie.

    Do działań w głównym kierunku - USA - wykorzystywano terytoria in­nych krajów, nie tylko Kuby, ale np. Meksyku, dokąd przyjeżdżało wielu oficerów amerykańskich, a także Japo­nii, gdzie znajdowały się amerykańskie bazy. Znane przypadki wskazują na dużą skuteczność i głębokie rozpoznanie struktur wojskowych lub pracujących na rzecz wojska w krajach Zachodu. Działano też w państwach neutralnych, np. w Szwajcarii, gdzie zwerbowano jednego z dowódców sił zbrojnych Szwajcarii, aresztowanego w 1975 r. W Japonii udało się zwerbować np. jed­nego z szefów japońskiego wywiadu wojskowego odpowiadającego za dzia­łania przeciwko Chinom, zresztą tajne­go członka partii komunistycznej, aresz­towanego w 1979 r.

    Od lat 60. do 80. GRU szczególnie koncentrowało się na szpiegostwie naukowo-technicznym, tak ważnym dla wyścigu zbrojeń. Działania w tym kie­runku koordynowała od 1963 r. Komisja Wojskowo-Przemysłowa, znana od cza­sów Gorbaczowa jako Główna Komisja Kompleksu Wojskowo-Przemysłowego. Informacje dla niej dostarczało głównie GRU i Zarząd „T" (wywiad naukowo-techniczny) KGB. Komitet zbierał za­potrzebowanie resortów związanych z przemysłem wojennym i przygotowy­wał na tej podstawie plan działań wy­wiadowczych na każdy rok, przekazy­wany do realizacji GRU i KGB.

    O skali tej działalności i kierunkach operacji wywiadu sowieckiego świadczą raporty z 1980 r. dla Politbiura KC KPZS. KGB dostarczył wówczas 42 proc. zamówionych informacji, GRU 30 proc., Ministerstwo Handlu Zagranicz­nego 5 proc., pozostałe resorty - 3 proc. Z czego 61 proc. informacji pochodziło ze źródeł amerykańskich (także spoza USA), 10,5 proc. z zachodnich Nie­miec, 8 proc. z Francji, 7,5 proc. z Wiel­kiej Brytanii, 3 proc. z Japonii. Zdobyte informacje posłużyły m.in. do realizacji projektów rakiet SS-20.

    W latach 70. rozbudowano też osła­wione oddziały Specnazu (specjalnogo naznaczenija) wykonujące najtrudniej­sze zadania zlecane przez GRU, choć w koordynacji z KGB. Do najsłynniej­szych akcji, prócz operacji w Czecho­słowacji w 1968 r., należało dokonanie przewrotu w Afganistanie i fizyczna li­kwidacja niewygodnego dla ZSRS rzą­du komunistycznego w Kabulu, zastą­pionego bezwzględnie wierną Moskwie ekipą w grudniu 1979 r. Ustalenia komi­sji włoskiego parlamentu wskazują też, że to prawdopodobnie GRU zorganizo­wało i przeprowadziło nieudany zamach na papieża Jana Pawła II w 1981 r.

    Jednak GRU prowadziło nie tylko wy­wiad agenturalny i akcje oddziałów spe­cjalnych. Od lat 60. nowym kierunkiem działań stał się globalny wywiad radio­wy, a później i kosmiczny, rozbudowane w latach 60. Stworzono też np. służbę wywiadu wybuchów jądrowych. Wy­wiadem radiowym i elektronicznym w GRU kierował w latach 70. VI Zarząd GRU i podporządkowane mu 4 wydzia­ły oraz szereg innych służb. W centrum zbierania informacji w Watutinkach pod Moskwą oraz w stacji w Klimowskie pod Moskwą gromadzono informa­cje radiowe i z satelitów oraz z 11 kom­pleksów strategicznego wywiadu elek­tronicznego w ZSRS i 4 zagranicznych centrów wywiadu radiowego i elektro­nicznego w Lourdes na Kubie, Camranh w Wietnamie, w Rangunie w Birmie i w Mongolii. Sama stacja w Lourdes, gdzie pracowało 2100 specjalistów, do­starczała 70 proc. całej informacji wywiadowczej na temat USA, pozwalała śledzić kontakty okrętów, amerykańskie satelity, programy NASA, a nawet roz­mowy telefoniczne w USA. Dla wywia­du radiowego pracowała też flota 62 okrętów wywiadu radiowego.

    Od końca lat 50. rozwijano wywiad kosmiczny. W połowie lat 70. umiesz­czano na orbicie 30-35 sputników rocz­nie. W latach 70. wykorzystywano też dla celów GRU załogowe stacje ko­smiczne - słynne „Saluty" - w we­wnętrznej terminologii nazywane „Ałmazami".

    Po przejęciu władzy nad państwem i partią przez Gorbaczowa wymieniono naczelnika GRU Iwaszutina, który otrzymał na odchodne gwiazdę Bohate­ra Związku Sowieckiego za swe osią­gnięcia. Zastąpił go w czerwcu 1987 r. niemający większego doświadczenia wywiadowczego gen.-płk W.M. Michajłow. Praktycznie GRU kierował wów­czas triumwirat zastępcy naczelnika GRU wiceadmirała LA. Bardiejewa, naczelnika oddziału politycznego gen.- lejtnanta W.I. Prochorowa, wcześniej pracującego w KC KPZS, i naczelnika zarządu kadr gen.-majora W.A. Iwanowa. Według oficjalnych raportów wzro­sła wówczas liczba agentury, choć coraz większy nacisk położono na zdobywanie informacji z jawnych źródeł - książek, gazet. [biały wywiad-Unicorn]Pod koniec istnienia ZSRS GRU skupiało ok. 100 tyś. funkcjonariuszy, nadzorując sztaby wywiadowcze w po­szczególnych rodzajach sił zbrojnych. Również skala operacji wywiadowczych prawdopodobnie dorównywała w la­tach 80. działaniom KGB.

    GRU kontrolowało również bratnie służby i ich operacje wywiadowcze. Nadzorowało m.in. Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, czyli wy­wiad wojskowy PRL w latach 1945-1951 i jego kontynuację w postaci Zarzą­du II Sztabu Generalnego WP istniejący w latach 1951-1990, początkowo zupeł­nie zsowietyzowany, od końca lat 40. do 1955 r. obsadzony jedynie na kie­rowniczych stanowiskach oficerami GRU. Choć po 1956 r. ograniczono for­malnie nadzór GRU do oficera łączni­kowego w ambasadzie sowieckiej, to GRU m.in. kształciło elitę peerelowskiego WSW, która znalazła się następ­nie w WSI już w III RP.

    Poznanie wpływów GRU i podporząd­kowanych mu służb wojskowych w kra­jach satelickich wciąż czeka na wyja­śnienie. Wiele śladów wskazywałoby, iż sowieckie służby wojskowe odegrały istotną rolę w przygotowaniu i przepro­wadzeniu wielkiej operacji tzw. transfor­macji systemu komunistycznego.

    Za: Niezależna Gazeta Polska, nr 1/2007, s. 10- 15. 

    Sealed

    http://pl.wikipedia.org/wiki/GRU

    http://en.rian.ru/photolents/20061109/55488751.html

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date02 May 0714:43artGRU w służbie Imperium

    Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlenije (GRU) powołano z myślą prowadzenia przez niego wywiadu strategicznego i agenturalnego za granicą i na całym okupowanym przez Niemców obszarze ZSRS. Z czasem do zadań dołączono globalny wywiad radiowy oraz kosmiczny. Przypuszcza się, że GRU zorganizowało i przeprowadziło nieudany zamach na papieża Jana Pawła II w 1981 r.

    Wiele wskazuje również na to, iż sowieckie służby wojskowe odegrały istotną rolę w przygotowaniu i przeprowadzeniu wielkiej operacji tzw. transformacji systemu komunistycznego.

    Zorganizowane struktury wywiadu woj­skowego w Rosji działały przynajmniej od czasów wojen napoleońskich. Jego centrala, zmieniając swe nazwy, pozo­stawała od poł. XIX w. podporządkowa­na Sztabowi Generalnemu.

    Bolszewicy po zdobyciu nad Rosją władzy przeję­li struktury kierujące wywiadem wojskowym. O ile w stosunku do carskiej policji politycznej - Ochrany - represjonowano wielu jej oficerów, niektórych je­dynie wykorzystując w postaci konsultantów, to w przypadku wywiadu wojskowego można mówić o zachowaniu ciągłości. W nowym ludowym komi­sariacie spraw wojskowych pozostawiono Główny Zarząd Sztabu Generalnego, w którego skład wcho­dził Oddział Generał-Kwatermistrza, od grudnia
    1917 r. Oddział II Generał-Kwatermistrza, będący centralnym organem wywiadu i kontrwywiadu woj­skowego sił zbrojnych Rosji.

    Równocześnie jednak w maju 1918 r. powstał centralny organ wywiadu agenturalnego i wojsko­wego Opieratiwnyj Otdieł Narodnogo Komissiariata po Wojennym Diełam (Opierod Narkomwojena). Jego naczelnikiem został były sztabskapitan carskiej armii Siemion Iwanowicz Arałow. Równolegle funkcjonował wciąż Oddział II Generalnego Kwa­termistrza.

    Po powstaniu w maju 1918 r. Wsierossijskogo Gławnogo Sztaba (Wsieroławsztab), kierującego budową od podstaw Armii Czerwonej, stworzono przy nim odrębny wydział wywiadowczy. W ten sposób latem 1918 r. istniały już 3 niezależne od sie­bie struktury wywiadu wojskowego.

    W październiku  1918  r.  połączono  wywiad i  kontrwywiad  wojskowy  w  Riegistracyonnyje Uprawlenije (Registrupr), jako pierwszy centralny organ sowieckiego wojskowego wywiadu i kontrwy­wiadu kierowany przez Arałowa i jego współpracowników,  głównie  z  Opieroda Narkomwojena.
    Odkrycie w lipcu 1919 r. przez Czeka udziału w spi­skach b. oficerów Sztabu Generalnego spowodowa­ło czystkę i odsunięcie od bezpośredniej  pracy z agenturą b. oficerów Sztabu Generalnego. Objęcie stanowiska szefa Registrupr w sierpniu  1920 r. przez J.D. Lencmana, jednego z licznych komuni­stów łotewskich w aparacie represji bolszewików, doprowadziło do reorganizacji i zdyscyplinowania pracy bolszewickiego wywiadu wojskowego. Łoty­sze także w wywiadzie wojskowym zajęli prawie wszystkie kluczowe stanowiska.

    W kwietniu 1921 r. powstał w końcu jednolity, centralny organ wywiadu wojskowego łączący Regi­strupr i inne komórki w postaci Razwiedywatielnogo Uprawlenija (Razwiedupr) Sztabu RKKA. Li­czył początkowo według etatów 403 pracowników, dzieląc się na 6 oddziałów. Prócz tego istniały od­działy wywiadowcze przy okręgach wojskowych. Na przykład sztab Frontu Zachodniego, zajmujący się Polską i Litwą, prowadził wywiad do 300 km w głąb obcego terytorium.

    Od kwietnia 1921 r. wywiadem woj­skowym kierował Arwid Janowicz Zejbojt, zastąpiony w lutym 1924 r. przez J.K. Bierzina, który zajmował to stano­wisko przez kolejnych 11 lat.

    Od stworzenia sowieckiego wywiadu wojskowego trwała jego rywalizacja o wpływy z bolszewicką policją poli­tyczną w postaci Czeka i jej kolejnymi wcieleniami. Sowiecki wywiad wojsko­wy zwykle przegrywał tę walkę. Szef Czeka Feliks Dzierżyński domagał się od początku podporządkowania „wojskówki" Czeka, szczególnie po klęsce w wojnie z Polską. Opór wywiadu woj­skowego uniemożliwił jednak realiza­cję tego planu.  Dlatego Dzierżyński musiał w grudniu 1920 r. powołać wła­sny agenturalny wywiad zewnętrzny
    - Inostrannyj Otdieł (INO) Czeka. Na­czelnik Razwiedupr pozostał jednak członkiem kolegium WCzK. Brak środ­ków powodował też, iż przynajmniej do ok. 1925 r. powstawały jednolite rezydentury   zagraniczne   Razwiedupr oraz   INO   WCzK   pod   kierunkiem wspólnych rezydentów (np.  w Pol­sce M.A. Łoganowski), a funkcjonariu­sze nieraz zmieniali swe podporządko­wanie wobec INO i Razwiedupr. Od­dzielnie pracowały  sieci  agenturalne oddziałów wywiadowczych okręgów
    wojskowych.  Działania kontrwywia
    dowcze pozostawały w rękach Czeka.
    Wspólnie prowadzono wielkie operacje zagraniczne, jak próby wywołania po­wstań w Niemczech i Bułgarii na po­czątku lat 20. czy gry operacyjne prze­ciwko „białej" rosyjskiej emigracji.[np. operacja Trust-Unicorn]

    Skutkiem tej  łączności siatki INO i Razwiedupr był jednak bałagan w pra­cy wywiadowczej. Obie strony konflik­tu - INO OGPU i Razwiedupr - propo­nowały podporządkowanie im całości pra­cy wywiadowczej za granicą. Od 1923 r. zaczęto więc rozdzielać prezydentury INO OGPU i Razwiedupr, co zakończo­no ostatecznie w 1925 r. Chociaż póź­niej jeszcze nieraz usiłowano połączyć oba wywiady - nie udawało się to wobec trwałego zjawiska rywalizacji obu służb.  Dublowanie  się i rywalizacja GRU i Czeka w działaniach wywiadow­czych mogło być też celowe dla lepszej kontroli specsłużb przez bolszewików.

    W latach 20. INO, Razwiedupr ja­ko IV Zarząd Sztabu RKKA i siatka Kominternu jednak ściśle ze sobą współ­pracowały. Od 1920 r. zalecano wyko­rzystywanie za granicami Rosji siatki organizacji komunistycznych traktowa­nych jako ekspozytury wywiadu i rezer­wa kadrowa. W werbunku pomagali emisariusze Kominternu, inspirując w całej Europie powstawanie organiza­cji wojskowych w partiach komuni­stycznych, oczekujących szybkiego wkroczenia Armii Czerwonej i ogólno­światowej rewolucji. Pod koniec 1920 r. wywiad sowiecki działał skutecznie już w 15 krajach, szczególnie efektywnie w państwach bałtyckich, w Polsce i na Bałkanach, przenikając aż do po­ziomu sztabów armii przeciwników Ro­sji bolszewickiej. Działalność finanso­wano m.in. ze sprzedaży zagrabionych skarbów carskiej Rosji. Wykorzystywa­no też jeńców wojennych, szczególnie z b. armii austro-węgierskiej.

    Z czasem, ze względu na groźbę dekonspiracji i częstych "wpadek" oraz kompromitacji partii komunistycznych na Zachodzie, starano się ograniczyć werbunek komunistów i zalecano wyko­rzystywać ich jedynie za wiedzą lokal­nych kompartii i Kominternu po formal­nym wystąpieniu z partii. Usiłowano też wyprowadzić wywiad z placówek dy­plomatycznych, co nigdy się w praktyce nie udało. W praktyce, ze względu na łatwość werbunku, nigdy nie zrezy­gnowano zupełnie z wykorzystywania działaczy komunistycznych w opera­cjach wywiadowczych. Np. w KPP roz­pracowaniem i agitowaniem Wojska Polskiego zajmował się na potrzeby so­wieckie zakonspirowany Centralny Wy­dział Wojskowy oraz Okręgowe Wy­działy Wojskowe KPP, w których często wykorzystywano młode kobiety. W Ro­sji w imieniu Razwiedupr prowadzono kursy szkoleniowe dla polskich komuni­stów, gdzie wykładali m.in.: Karol Świerczewski, Feliks Kon, Józef Unszlicht.

    W 1920 r. zmieniono priorytety dzia­łania wywiadu wojskowego z walki z resztkami armii „białych" na rozpo­znanie ich emigracji w Europie Zachod­niej oraz szczególnie krajów Europy Za­chodniej, Japonii, Ameryki postrzega­nych jako główni przeciwnicy.

    Po ustanowieniu stosunków dyploma­tycznych ze światem zewnętrznym do organizowania zagranicznych rezydentur wywiadu wykorzystywano legal­nie działające przedstawicielstwa dy­plomatyczne sowieckiej Rosji. W pozo­stałych krajach istniały rezydentury nielegalne, czasami oba rodzaje rezydentur występowały równolegle, jak np. we Francji w latach 20. Coraz większą rolę odgrywały też ataszaty wojskowe. Na skutek dekonspiracji i porażek wy­wiadu sowieckiego od 1926 r. główny ciężar działalności wywiadowczej prze­kazano do nielegalnych rezydentur.

    W latach 20. uwaga wywiadu sowiec­kiej „wojskówki" koncentrowała się przede wszystkim na dużych krajach Europy Zachodniej oraz na bliskich są­siadach Rosji bolszewickiej, jak: Polska, Rumunia, Finlandia, Łotwa, Litwa, Es­tonia. Równolegle do działań WCzK i OGPU, Razwiedupr prowadził też działania przeciwko ..białej" emigracji. Korzystano szeroko z pomocy działaczy komunistycznych, pozyskiwano „bia­łych" emigrantów rosyjskich. Wywiad prowadził też działania inspirujące obce wywiady.

    Za głównego przeciwnika Rosji bol­szewickiej uważano Polskę. [obecnie jest analogiczna sytuacja- Unicorn] Działania przeciwko niej prowadziły rezydentury nie tylko w Warszawie, ale i w innych krajach - w Paryżu, Berlinie, Wiedniu, a nawet USA.

    Na polecenie działaczy Kominternu w 1923 r. stworzono siatkę organizacji terrorystycznej. Wybór celów ataków terrorystycznych miał wskazywać na wzajemne zwalczanie się ugrupowań prawicowych i lewicowych. Płanowano m.in. w 1923 r. zamordowanie Piłsudskiego, tak aby podejrzenie o za­mach skierować na obóz endecki w celu wywołania  konfliktu   wewnętrznego w Polsce.

    Najgłośniejszy był jednak straszliwy wybuch magazynów z amunicją w Cy­tadeli Warszawskiej w październi­ku 1923 r., w wyniku którego ucierpiały setki osób. Skutkiem zamachu w Cy­tadeli była aktywizacja działań polskiego kontrwywiadu i faktyczne rozbicie sowieckiej rezydentury w 1924 r. Nowym rezydentem został Grigorij Zubow,  a odbudowę sieci agentury powie­rzono M. Skakowskiej, działającei wcze­śniej w Paryżu. Aresztowana w lip­cu 1926 r., skazana na 5 lat ciężkich robót, do ZSRS wróciła w 1931 r. Wy­wiadem wojskowym na terenie Polski kierował wówczas Wasilij Talbow. Po­dejmowano też próby przeniknięcia do centralnych instytucji wojskowych  II RP. Wśród zwerbowanych ofi­cerów znalazł się m.in. gen. bryg. Mi­chał Żymierski, późniejszy marszałek WP w komunistycznej Polsce.

    Od połowy lat 20. do 1934 r. centrala wywiadu wojskowego Razwiedupr skła­dała się z 4 wydziałów. Najsilniejszym z nich był Oddział III - informacyjno-statystyczny - będący centrum prac analitycznych wywiadu wojskowego, systematyzujący m wszystkie zdobywa­ne informacje. Oddział II realizował przekazywane mu zlecenia wywiadow­cze. Oddział I zajmował się wywiadem wojskowym, a IV - kontaktami z cudzo­ziemskimi ataszatami wojskowymi

    Koniec lat 20., szczególnie rok 1927, zaznaczył się szeregiem porażek so­wieckiego wywiadu wojskowego w różnych krajach świata, szczególnie w An­glii, czego efektem była dekonspiracja siatek wywiadowczych w innych pań­stwach. Kolejna fala „wpadek" miała miejsce w latach 1932-1934. Towarzy­szyło jej przenikanie agentów obcych wywiadów w szeregi sowieckie razwiedki, m.in. sukcesy polskiego Od­działu II. W tym czasie kontrolę nad działalnością struktur wywiadu wojskowego i cywilnego sprawował już osobiście Józef Stalin. Wywiad wojsko­wy pozostawał wyraźnie w tyle za suk­cesami OGPU.

    Spowodowało to podjęcie przez Biuro Polityczne działań na rzecz usprawnienia funkcjonowania Razwiedupr, które pod­porządkowano bezpośrednio narkomatowi obrony, a nie jak wcześniej Sztabowi RKKA. Przebudowano i usprawniono system rezydentur i sieć agentury. Główne zainteresowanie skierowano na: Polskę, Niemcy, Finlandię, Rumunię, Anglię, Japonię, Mandżurię, Chiny.

    W celu ściślejszej kontroli nad wy­wiadem wojskowym i dla jego doskona­lenia Politbiuro naznaczyło na zastępcę szefa Razwiedupr J. Bierzina naczelnika wywiadu OGPU - INO A.K. Artuzowa. Miał on wybitne sukcesy wywiadow­cze, jak zwerbowanie słynnej „piątki z Cambridge" (m.in. Kim Philby).[plus Burgess, Blunt, Cairncross i Maclean-Unicorn] Ścią­gnął też współpracowników z INO- czekistów, którzy objęli szereg waż­nych funkcji. Faktycznie oznaczało to poddanie wywiadu wojskowego kontro­li rywalizującej z nim służby - OGPU.
    Konflikty między funkcjonariuszami wojskowymi - „bierzincami" a „czekistami" przyprowadzonymi przez Artu­zowa - były fragmentem większego starcia w latach 30. między wojskiem a rozbudowywanym aparatem NKWD, któremu również poruczono kontrolo­wanie armii. Artuzow w 1936 r. stwier­dził  wprost:   „Stalin,  kierując  mnie do Razwiedupr, powiedział, że muszę być tam jego oczami i uszami".

    Artuzow zaproponował i zrealizował w 1935 r. reformę centrali wywiadu przez połączenie oddziałów II i III- struktur zdobywających informację i oddziałów analitycznych, upodabnia­jąc je do INO OGPU, w którym wcze­śniej sam pracował. Nowy podział wy­różniał 5 oddziałów. Główną rolę od­grywały dwa oddziały wywiadu
    strategicznego - I europejski i II krajów Wschodu. Oddział wywiadu technicz­nego koncentrował się na zdobywaniu informacji o technice wojskowej i o wer­bunku agentów spośród pracowników fabryk i laboratoriów wojskowych. Od­dział operacji za granicą przygotowywał kadry partyzantów do działań na tyłach wroga na wypadek wojny.

    Ostatni od­dział kierował wywiadem wojskowych okręgów przygranicznych przerzucają­cych agenturę do krajów sąsiednich.
    Kierownikami oddziałów po reorgani­zacji zostali „czekiści", którzy przyszli tu razem z Artuzowem.

    W latach 1937-1938 wywiad wojsko­wy został znacznie osłabiony na skutek fali represji stalinowskich. Pretekstem był szereg porażek wywiadu, szczegól­nie z lat 1932-1934. Wcześniej Razwie­dupr samo było wykorzystywane do li­kwidacji funkcjonariuszy NKWD prze­bywających za granicą. Stalin oficjalnie stwierdził, że „Razwieduprawlenije ze swoim aparatem wpadło w ręce Niem­ców", dając sygnał do likwidacji kadr „wojskówki". Szeregi wywiadu podzie­liły los większości korpusu oficerskiego Armii Czerwonej w tym czasie po aresztowaniu marszałka Michaiła Tuchaczewskiego. Odmawiających po­wrotu do kraju funkcjonariuszy Razwie­dupr likwidowały specjalne mordkomanda NKWD. Jak pisze b. oficer GRU W. Suworow: „Podczas czystki 1937 r. GRU zostało całkowicie zniszczone, represje dotknęły nawet babcie klozetowe i kucharzy". Spowodowało to również zerwanie ciągłości pracy z agenturą za­graniczną i chaos w centrali. Ofiarami czystki stało się kierownictwo centrali i wszyscy naczelnicy oddziałów. Od 1938 r. pojawiły się nowe kadry, często niemające doświadczenia w pra­cy wywiadu wojskowego, co nazwano „czasem majorów" - starsi oficerowie zostali już zgładzeni, podobnie jak prawie cały korpus oficerski Armii Czerwonej. Ogólny nadzór nad Razwiedupr przyjął na siebie Nikołaj Jeżów - szef NKWD.

    W latach 1937-1940 aresztowano i stracono 5 kolejnych naczelników Ra-Zwiedupr RKKA: J.K. Bierzina w 1937 r., S.P. Urickiego w 1937 r., S.G. Giendina w 1938 r., A.G. Orłowa w 1939 r., I.I. Proskurowa w 1940 r. To samo spo­tkało naczelników oddziałów i oficerów prowadzących zagraniczną agenturę. Rozstrzelano wówczas połowę pracow­ników wywiadu i kontrwywiadu.

    Także i tutaj byli funkcjonariusze po­chodzenia łotewskiego, polskiego, ży­dowskiego zastąpieni zostali przez oso­by o czysto rosyjskich nazwiskach, „sta­linowski zaciąg" pochodzący z nizin społecznych, zawdzięczający szybką karierę „Wielkiemu Językoznawcy".

     

    Jak na taką skalę strat, dosyć szybko udało się pod kierunkiem F.I. Golikowa odbudować działalność wywiadu woj­skowego. Wymuszała to sytuacja - nad­ciągająca wojna. Dzięki kadrom Kominternu szybciej odbudowano siatkę wywiadu zagranicznego niż centralę. Jednak pierwsze operacje odnowionego Razwiedupr w wojnie z Finlandią z lat 1939-1940 przyniosły porażki. Ra­zwiedupr wspólnie z NKWD wspierał także zamach stanu w celu obaleniu proniemieckiego rządu Jugosławii i za­instalowania tam rządu prosowieckiego w 1941 r. Dzięki dobrze ulokowanej agenturze i rezydentom, jak L. Trepper i G. Robinson we Francji czy R. Sorge w Japonii, wywiad zbierał cenne infor­macje niepozostawiające złudzeń co do groźby nadciągającej wojny, choć nie zdołał np. przeniknąć planów wojen­nych III Rzeszy przygotowujących woj­nę ze Stalinem w 1941 r. Po rozbiorze Polski w 1939 r. i ustanowieniu granicy z III Rzeszą rozbudowano sieć wywiadu przeciwko Niemcom na granicy za­chodniej oraz bazy zaopatrzenia dla tworzenia ewentualnych oddziałów par­tyzanckich i dywersji.

    Po wybuchu wojny z Hitlerem w czerwcu 1941 r. gwałtownie wzrosły rola i zadania wywiadu wojskowego, choć pierwszy rok działań wojennych zaznaczył się jego osłabieniem. W listo­padzie 1941 r. na czele Razwiedupr F.I. Golikowa zastąpił gen.-mjr A.P. Panfiłow. Zarówno centrala, jak i od­działy wywiadowcze poszczególnych frontów rozwinęły masowe przygotowa­nie kadr wywiadowców i całych grup dywersyjnych do działań na tyłach wro­ga. Tylko w ciągu pierwszego pół roku od rozpoczęcia wojny sowiecko-hitlerowskiej na tyły frontu przerzucono ok. 10 tyś. ludzi. Organizowano też od­działy partyzanckie, nieraz rozwijające się w duże formacje i prowadzące szczególnie na obszarach Ukrainy i Bia­łorusi szeroko zakrojone operacje. Na obszarze okupowanym tworzono rezydentury śledzące ruchy wojsk i orga­nizujące akcje sabotażowe.

    Po bitwie o Moskwę w 1941 r. doko­nano reorganizacji, przekształcając w lutym 1942 r. Razwiedupr w Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlenije (GRU) bezpośrednio podporządkowane narkomowi obrony, czyli Stalinowi. Na­zwa ta przetrwać miała aż do czasów współczesnych. GRU powierzono pro­wadzenie wywiadu strategicznego i agenturalnego za granicą i na całym okupowanym przez Niemców obszarze ZSRS. Naczelnikiem GRU został gen.-lejtnant LI. Iliczew - do lata 1943 r., a następnie Fiodor Fiodorowicz Kuzniecow. Równocześnie przy Sztabie Gene­ralnym utworzono Razwiedywatielnoje Uprawlenije (RU), które przejęło wy­wiad wojskowy na szczeblu frontów i armii. Podział ten trwał do końca woj­ny. Do działań kontrwywiadowczych powołano istniejący do 1946 r., podpo­rządkowany Sztabowi Generalnemu, Smiersz (Smiert' Szpionam), którego ekspozyturą w opanowanej przez komu­nistów Polsce miał się stać wkrótce Główny Zarząd Informacji.

    Zreorganizowane GRU pod ochroną oddziałów partyzanckich tworzyło cen­tra operacyjne dla organizowania pracy operacyjnej, zbierania i przekazywania informacji. Istotną częścią tych działań było uniemożliwienie prób współpracy miejscowej ludności na terenie Białoru­si i Ukrainy z okupantem niemieckim przeciwko Sowietom. Wśród najgło­śniejszych akcji koordynowanych przez GRU w tym czasie było zamordowanie gauleitera Białorusi W. Kube w Mińsku w 1943 r.

    W szerokim zakresie korzystano z in­formacji przekazywanych przez wywiad polski- Oddział II i AK w Polsce, szczególnie w okresie oficjalnej współ­pracy 1941-1943 r. Równocześnie wy­wiad sowiecki wykorzystywał podpo­rządkowaną mu siatkę wywiadowczą or­ganizacji komunistycznych - PPR, GL, następnie AL nie tylko przeciwko Niemcom, ale także dla rozpoznania oraz likwidacji struktur AK i państwa podziemnego, przenikając do nich, co wykorzystano po wkroczeniu Armii Czerwonej. Utworzony po stronie so­wieckiej Polski Sztab Partyzancki oraz Oddział II Sztabu Głównego AL były ekspozyturami GRU.

    Na terenach krajów okupowanych, a nawet w samych Niemczech, zrzucano grupy dywersyjne, doświadczyły jednak one ciężkich strat. Wykorzystywano tu niemieckich komunistów. Prezydentury GRU obok NKWD działały w tym cza­sie na zachodzie Europy. W ramach operacji „Dora-Lucy" udało się GRU przeniknąć do niemieckiego Sztabu Ge­neralnego. Początkowo sukcesy odnosi­ła słynna siatka GRU tzw. „czerwonej orkiestry", działająca na terenie Nie­miec, Francji, Belgii, Holandii i Szwaj­carii, która przyczyniła się do klęski Niemców na froncie wschodnim. Nieraz tragiczny był los rezydentów, którzy po powrocie do Moskwy byli oskarżani o zdradę, oddawani w ręce Siersza i więzieni, jak np. Sandor Rado i Leopold Trepper. O efektach pracy wywiadu wojskowego świadczy nadanie 121 oso­bom pracującym dla GRU tytułu Boha­tera ZSRS.

    Wojna z III Rzeszą nie zahamowała działań wobec krajów, które znalazły się z ZSRS w koalicji antyhitlerowskiej. GRU od jesieni 1941 r. otrzymywało in­formacje na temat prowadzonych przez aliantów prac nad zbudowaniem broni jądrowej. Wciągnięto do współpracy m.in. sympatyzującego z komunizmem fizyka pochodzenia niemieckiego Klausa Fuchsa pracującego w Anglii, a od 1943 r. w USA, nad projektem bomby atomowej. W USA przejęło z nim kontakt NKWD. Wiązało się to z decyzją nadzorującego służby specjal­ne Ławrientija Berii z 1942 r., by całość kontaktów i działań związanych ze zbie­raniem informacji o bombie atomowej prowadziło NKWD. Mimo to GRU, jego rezydenci i agentura nadal w USA i Kanadzie zbierali cenne informacje na ten temat, utrzymując kontakty z uczonymi, którzy dostarczali potrzeb­nej wiedzy.

    Przejście na stronę przeciwnika spe­cjalisty od szyfrów w kanadyjskiej rezydenturze GRU Igora S. Guzenki spowo­dowało ujawnienie sieci agenturalnej zajmującej się szpiegostwem przemy­słowym i atomowym w Kanadzie. Ujawnione niedawno akta operacji „Venona" świadczą, iż służby amerykańskie wcześnie orientowały się w zakresie działalności sowieckiej siatki szpiegow­skiej GRU.

    Rezydenturze GRU w Tokio zlecono nawet dostarczenie próbek z terenu wy­buchu pierwszych bomb atomowych w Japonii. Zadanie wykonano, choć je­den z funkcjonariuszy wkrótce zmarł, drugiego uratowała jedynie transfuzja krwi. Zdobyte przez wywiad informacje dotyczące konstrukcji i technologii bro­ni jądrowej były jednak decydujące dla zbudowania własnej bomby jądrowej i zdobycia przez ZSRS pozycji supermocarstwa.

    Doświadczenia wyniesione z okre­su II wojny, a także zdobyte „aktywa operacyjne" w postaci agentury, były wykorzystywane w kolejnej odsłonie walki na „tajnym froncie" - w okresie zimnej wojny. Po zakończeniu wojny w celu intensyfikacji działań przeciwko mocarstwom Zachodu przeprowa­dzono w 1945 r. kolejną reorganizację wywiadu wojskowego, łącząc podpo­rządkowane narkomatowi obrony GRU i RU Sztabu Generalnego RKKA w GRU Generalnego Sztabu Armii Czerwonej z gen.-lejtnantem F.F. Kuzniecowem na czele. Kolejne zmiany nastąpiły już w 1947 r., gdy z inicjaty­wy W. Mołotowa, zainspirowanego po­wstaniem w USA CIA, postanowiono i w ZSRS połączyć wywiad cywilny MGB i wojskowy. Do nowego Komite­tu Informacji weszły zarządy GRU zdobywające i analizujące informacje. Na czele Komitetu stanął sam Mołotow, następnie A. Wyszyński, J. Malik, W. Zorin, jednak wobec braku ich do­świadczenia faktycznie kierowali GRU ich zastępcy.

    CD. wyżej

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date02 May 0700:38artDzień Czegoś Tam- moherowe kamizelki...

    Już wczoraj wink na całe szczęście... Postanowiłem uczcić to święto? fotoreportażem z Varsovii wink Analogicznie zamierzam pisać w piątek o RRD- tak przynajmniej deklarują- w czwartek nastąpi masowa degustacja oraz jazda na rurce... To tak by nie psuć 3 maja wink


     

    Moherowa kamizelka- lewicowa wersja moherowych beretów biggrin


     

    Jak widać na obrazku- młodzież lekko starszawa...Twardziele i wyznawcy..


     

    Polski Gunter Grass?


     


     


     

    Nieco "alternatywy" i wesołych junaków/junaczek..


    Olt spajs men and gerls w ataku plus "młodzież".


     

    Wstyd! Zamiast głębokich dysput ideologicznych mamy typowo męskie zabawy "mój jest większy".. wink


     

    Co by nie było, że jestem tendencyjny i wklejam fotki "młodziezy" nieco starawej.. Tak jak to robią media na pochodach prawicy czy RM..

    Ps. Ten pan nie jest gay..Pyta.pl jest gay biggrin


     

    Oszczędność+ praca+ socjalizm= obóz koncentracyjny... Coś inne kolorki..


     

     Para buch, koła w ruch..

    Za:

    http://www.prawy.pl/?dz=galeria&cat=221&id=1849 

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date02 May 0700:02artGuru...Dokończenie

    [Wstęp do tradycyjnego "polskiego antysemityzmu? Unicorn]

    Ten obraz należy się nie tylko i tyle pokrzywdzo­nym cudzoziemcom, co okłamywanym i złaknionym kłamstwa Polakom. Myślę, że także szczypta goryczy należy się Po­lakom od ich historyków.

    Prawdą jest bowiem, że każdy z obiegów ma swoje "bia­łe plamy". Ma je nie tylko komunizm, ale i emigracyjny obóz miłośników Piłsudskiego.

    Ma je historia narodowej demokracji i historia niepodległościowego socjalizmu. Ma je historia Kościoła katolickiego i historia "Solidarnoś­ci". Istnieje wszelako rodzaj "białych plam" dla wszyst­kich obiegów wspólny. W którym to z obiegów można zna­leźć studium o mającym dwustuletnią niemal historię fe­nomenie polskiej kolaboracji: od Szczęsnego Potockiego poczynając, a na Janie Emilu Skiwskim i Wandzie Wasilewskiej kończąc. Gdzie przeczytać można zbiorowy portret polskich pokus totalitarnych, obecnych w kulturze poli­tycznej II Rzeczypospolitej? A przecież bez tego nie spo­sób zrozumieć ani bazy społecznej uzyskanej przez obóz rządzący po 1944 roku, ani też takich ekscesów, jak np, pogrom kielecki. Czyż trzeba dowodzić, że - mimo kilku publikacji - wciąż jest to "biała plama"? Czy wypada przypomnieć, że z "Dzieł" prof. Ossowskiego usunięty został artykuł o kieleckim pogromie? I czy naukowa mo­nografia na temat tego pogromu nie jest powinnością polskiej historiografii? W odpowiedzi na taki postulat, słyszę zwykle argumenty polityczne: że szkodzi to dobre­mu imieniu Polski w świecie, że będzie to wsparcie dla antypolskich stereotypów, że sam pogrom był policyjną prowokacją etc. Nie czuję się tym przekonany. Wyświetle­nie wszystkich okoliczności tego pogromu z pewnością oczyści atmosferę i pozwoli na spokojną rozmowę o upio­rach przeszłości. Milczenie otwiera drogę kłamstwu: cudzemu i własnemu.[ A jednak nie oczyści.. Tym bardziej, że autor sam produkuje kłamstwa mając rzesze wiernych wyznawców..-Unicorn]

    Fenomen wykrętów znany jest historiografii każdego narodu. Francuzi mają kłopot z Petainem, Anglicy - z problemem Irlandii, Niemcy - z tradycją pruską i Hitle­rem,   Rosjanie - z carską autokracją i ze Stalinem, a Żydzi z Żabotyńskim.

    Powiedzmy tedy jasno: jeśli domagamy się od histo­ryków niemieckich czy rosyjskich pełnej prawdy o niechlubnych fragmentach historii ich narodów, to w nader dwuznacznym świetle stawia nas własny obyczaj uprawiania przemilczeń /a więc kultywowania "białych plam"/ czy też - co równie niemoralne - wybielania plam czarnych. Upor­czywe podkreślanie, że nasze ciągoty totalitarne, krzyw­dy wyrządzane przez naszych policjantów, antysemityzm propagowany w naszym kraju mają jakąś wyższą etyczną wartość, pozwolą się usprawiedliwić poprzez relatywizację i ocalić duchowy komfort oraz świetne sampoczucie -wszystko nie ułatwia dialogu z historykami innych naro­dów. Także - z historykami rosyjskimi.

    Zaś dialog taki jest po prostu potrzebą naszego czasu. Dialog historyków, dialog ludzi. Inaczej pamięć nasza będzie, jak owa "kraina pusta, biała i otwarta..."

    Przeczytałem niedawno w rosyjskiej gazecie wyzna­nie historyka Dymitra Bałaszowa: "naród żyje, dopóki ży­je historyczna pamięć. Kiedy kończy się pamięć - kończy się naród. Powstaje coś innego". Taki był los Połowców podbitych przez mongolski najazd. Utracili pamięć - i przekształcili się w inny naród.

    Rosyjskiemu historykowi powinniśmy wierzyć - on do­brze wie co oznacza próba pozbawienia narodu pamięci, W ten sposób definiuje on "to, co  najstraszniejsze" doko­nało się w ostatnich dziesięcioleciach: rozpoczął się proces zanikania narodowej pamięci. Ten proces - czego przekonywująco dowodzi eseista Burtin - był odwrotną stroną "pełzającej" rehabilitacji Stalina. Walka o pa­mięć jest wojną wydaną stalinowskiemu dziedzictwu. Świa­domość tej sytuacji winna towarzyszyć nam nieprzerwanie. Podejmując dialog z historykami rosyjskimi, podejmując postulat prof. Afanasjewa, by bezkompromisowo dążyć do prawdy, nie czynimy tego, by wystawiać rachunki krzywd naszym rosyjskim przyjaciołom. I nie po to, by uprawiać narodowe samochwalstwo. Idzie nam - chcę wierzyć - o to przecież, by wytoczyć wspólnie proces historycznemu kłam­stwu. Temu kłamstwu, które jest nieodrodnym dzieckiem sta­linowskiego ładu.

    Kiedyś - "dawnych Polaków duma i szlachetność" -mówiono: "za naszą i waszą wolność". Czy nie nadszedł dziś czas, by powiedzieć: "za naszą i waszą prawdę"?

    Za: Białe plamy?  Materiały ze spotkania w dniu 28 IX 1987, Warszawa 1988, s. 34- 50.

    Jeśli ktoś nie wie, nie domyślił się podczas lektury tekstu i moich uwag to podpowiadam.. Napisał to..Adam Michnik. Tekst pt.Białe plamy z 1987.. Szokujące?  Średnio choć widać już zmianę postawy i ciągotki ku "publicystyce kłamstwa", w której Oberredaktor doskonale się odnalazł...
    Ps. Jest to tekst z tzw. kościelnej bibuły wydawanej przez Kościół Św. Trójcy w Warszawie. Logiczne, że zostało to zeskanowane-> mogą być rożne błędy, za które przepraszam. 

     

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date01 May 0723:55artGuru z innej strony

    Czasami nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem.. Przedstawiam Wam ciekawy i frapujący tekst z otchłani wieków- dokładnie z 1987. Można się zadumać.. Zarówno nad tekstem, fachowością przekazu, argumentami jak i nad autorem i jego meandrami życiowymi. Choć już widać powolną ewolucję jego postawy- wytłuszczone, tekst się broni i zaskakuje. Jest to tekst historyka, nie propagandzisty.. Pytanie podstawowe- czy działalność autora przed 1990 to było jedno wielkie kunktatorstwo i ściema czy może wtedy w pewne rzeczy realnie wierzył.. Oto tekst- na razie bez personaliów:
    "Dzisiejszy spór historyków - profesjonalistów na temat "białych plam" nie jest jedną z wielu naukowych dyskusji. Nad każdym naszym słowem ciąży nieuchronnie polityczny kontekst - całkiem niezależnie od deklaracji, że chodzi nam wyłącznie o zapis historycznej prawdy. Czy to źle czy  też dobrze, że historycy wikłają się w politykę? Spór o to jest równolatkiem historycznej re­fleksji i nic nie wskazuje, by został kiedykolwiek zam­knięty. Ryzykuję tedy sąd arbitralny: to dobrze, że his­torycy angażują się w ten tak bardzo skażony polityką spór o historię, bowiem ich absencja może stać się zgo­dą na to, by historia zaangażowana przez polityków zaję­ła się nimi. Ryszard Krynicki, jeden z najświetniejszych poetów mojej generacji, napisał przed wielu laty wiersz zatytu­łowany "biała plama". Był to wiersz dziwny: opatrzony de­dykacją "pamięci Brunona Jasieńskiego", nie zawierał ani jednego słowa. Ciągiem dalszym była pusta kartka papieru. Zważywszy na los Jasieńskiego, była w tym diagnoza i przestroga. "Białą plamą" była i może być świadomość his­toryczna i kulturalna Polaków.  Może dlatego w sprawie "białych plam" nie jestem obiektywny. Ich istnienie jest nieusuwalnym fragmentem me­go życiorysu. Wśród moich przyjaciół są ludzie traktowa­ni jak "białe plamy": wolno było o nich mówić źle lub wcale. Widziałem jak pewne twarze znikały z historycznych fotografii, a inne tryumfalnie powracały do honorowych ga­blotek: widziałem jak pewne nazwiska znikały z encyklope­dii zastępowane innymi; widziałem jak najbardziej zasłu­żeni ludzie przeobrażali się z dnia na dzień z cenionych historyków czy filozofów we współpracowników amerykań­skiego wywiadu. Niedawna przygoda prof. prof. Geremka i Szaniawskiego dowodzi, że nie mówimy tu o zdarzeniach wy­łącznie historycznych. Któż z nas nie pamięta, jak w ciągu kilku dni - można było przekształcić przywódcę największego ruchu robotniczego w historii Europy i lau­reata pokojowej nagrody Nobla w utrzymanka zachodnich służb specjalnych. I któż z nas nie pamięta jak jeden telefon przekształcił zesłanego w głąb Rosji odszczepieńca i utrzymanka zachodnich służb w akademika, wybitnego fizyka, laureata pokojowej nagrody Nobla?
    "Białą plamą" są dzieje sporu o "białe plamy". War­to go kiedyś opisać. Zawarta jest w nim nędza polskiej kondycji, ale też i uparty wysiłek polskiej refleksji na rzecz budowania prawdziwego obrazu narodowej przesz­łości. Prawdziwego, to znaczy rzetelnie pluralistycznego, dalekiego od urzędowej kodyfikacji, otwartego i bogatego w różne punkty widzenia.  Każdemu z politycznych kryzysów towarzyszyły żąda­nia prawdy o historii. Bowiem każdy był kryzysem ładu totalitarnego, a więc takiego, w którym upaństwowiono dyskurs, zmonopolizowano prawdę, a kontrolę nad zbioro­wą pamięcią uczyniono przywilejem wyspecjalizowanych urzędów. Wedle receptury Józefa Stalina i jego czynników opracowany został obowiązujący obraz przeszłości. Łączył on w sobie sprymityzowaną do karykatury metodologię Karo­la Marksa z urzędowo zadekretowana apologią - nader spe­cyficznie zresztą rozumianej - rosyjskiej racji stanu. Dlatego zbrodnia katyńska była na równi niemal niecenzu­ralna z rzezią Pragi.

    Postulat publicznego dyskursu nad sprawami zawłasz­czonymi przez urzędowe kłamstwo był fragmentem ruchu oby­watelskiej emancypacji. Formułowano go w epoce Polskiego Października, wśród destrukcji mitu Stalina, w marcu 1968 roku wśród płonących gazet, w sierpniu 1980 roku, I za każdym razem udawało się polskim historykom wydrzeć jakąś połać narodowej przeszłości z cęgów państwowego urzędu. Niechaj wolno mi będzie sformułować pogląd, że "emancypacyjny" dorobek polskiej myśli historycznej za­sługuje na podziw. Realnych "białych plam" jest dzisiaj stosunkowo niewiele, co dowodzi, że polscy historycy wy­grali batalię o prawdę. Rzecz prosta traktuję polską refleksję historyczna jako całość - jej nieusuwalnym frag­mentem są publikacje emigracyjne i podziemne. Powinnoś­cią chwili obecnej jest aktywna troska o równouprawnie­nie wszystkich publikacji w publicznym dyskursie, nie­obecność prac Kukiela i Wandycza, Zientary i Łepkowskiego, Kerstenowej i Holzera jest "białą plamą równie szko­dliwą, jak dotychczasowe milczenie oficjalnej krajowej historiografii na temat zbrodni katyńskiej. 

    Nasz spór o "białe plamy" ma swój kontekst międzynarodowy. Świadkami ważnego sporu są współcześni Niemcy po obu stronach Łaby. Rzecz znamienna i godna namysłu: Niemcy z RFN spierają się o epokę nazistowską, Niemcy z NRD rehabilitują ostrożnie tradycję pruską, Jedni i dru­dzy w jakiś sposób wypełniają "białe plamy". Na czym po­lega różnica? W NRD urzędowe i ryczałtowe potępienie na­zizmu spowodowało, że przestał to być problem historyczne­go rachunku sumienia. Wraz z hitleryzmem, usunięto całą przeszłość - historia nowych Niemiec zaczęła się w 1945 roku, wraz z utworzeniem radzieckiej strefy okupacyjnej, Poza KPD - wedle stalinowskiej receptury - nie byłe żad­nej pozytywnej tradycji. Szansa kontynuacji została za­tarta i wyklęta. Obecną rehabilitację Fryderyka Wielkie­go, Bismarcka i tradycji pruskiej uznać można za element procesu odzyskiwania przeszłości. Sam proces jest nieu­chronny, lecz w NRD dokonuje się to na drodze oficjalne­go przyzwolenia lub wręcz nakazania. Obserwujemy przeto raczej sposób uzyskiwania nowej tożsamości przez elitę władzy niż osiągania pluralistycznej samowiedzy history­cznej przez społeczeństwo.

    W RFN jest inaczej. Tam Niemcom nie pozwolono zapom­nieć o ich historii. Problem nazizmu jest żywy i stanowi przedmiot kontrowersji. Obraca się on wokół dylematu:czy nazizm był wyjątkiem w historii ludzkości czy też jednym z wcieleń formacji totalitarnej naszego stulecia? Czy wina niemiecka wobec świata jest wyjątkowa, czy też można ją zestawić z winą turecką za rzeź Ormian, sowiec­ką - za zbrodnie Gułagu, kambodżańską - za cmentarz uczyniony przez ludzi Pol Pota. Pozbawiając winę niemiec­ką wyjątkowości - dowodzą jedni - przywraca się historyczną normalność narodowi. Idzie o to, by przeszłość nie była wyłącznie rezerwuarem zbrodni, by wypełnić lukę w pamięci, by zaproponować interpretację losu niemieckie­go w epoce nazizmu w kategoriach rozumienia mechanizmów totalitarnej niedoli. Jest to jedyna droga integracji narodu niemieckiego wokół pewnego obszaru ich dziejów, a przez to i ich powołania. Polemizując z reprezentanta­mi tego stanowiska, Jurgen Habermas zauważył, że "nie ma już miejsca dla zamkniętych interpretacji historii". "Pluralizm poglądów na historię - zdaniem Habermasa -jest po prostu odzwierciedleniem struktury społeczeństw otwartych. To dzięki pluralizmowi ukazują się w swej ambiwalencji tradycje kształtujące tożsamość".

    Podzielam ten pogląd. Podzielam także lęk Habermasa przed rozmywaniem poczucia moralnej odpowiedzialnoś­ci Niemców w stwierdzeniach, że na tle zbrodni Gułagu nazistowskie ludobójstwo traci znamię wyjątkowości. Pe­wien rodzaj zrozumienia samego siebie staje się usprawie­dliwieniem. Relatywizacja odbiera historycznej relacji moc przestrogi.

    Wszelako to Ernst Nolte ma słuszność, gdy proponu­je analizę porównawczą totalitaryzmów o barwie brunat­nej i czerwonej. Gułag nie może być usprawiedliwieniem dla Oświęcimia, ale Oświęcim nie może usprawiedliwiać obyczaju strzelania do ludzi przekraczających berliński mur. Nieobecność analizy niemieckiego totalitaryzmu w NRD w eseistyce Habermasa jest faktem tyleż zasmucają­cym, co znamiennym.

    Polskiego obserwatora musi wszelako uderzyć osobliwa koincydencja: relatywizacji okresu nazistowskiego w RFN towarzyszy rehabilitacja tradycji pruskiej w NRD, W dyskusjach rosyjskich oba te zjawiska występują łącz­nie.

    Spór o ocenę Stalina - zbrodniarza, a zarazem, twór­cy sowieckiej potęgi państwowej - pozwala wejrzeć w na­turę rozdartej świadomości historycznej. Zróżnicowana jest świadomość elit i świadomość potoczna. Komunistycz­ny konserwatyzm zmaga się z tendencją reformatorską: spór o Stalina jest jedną z form tego konfliktu. Jest to spór publicystów: wciąż nie została napisana naukowa biografia Stalina, ani historia rewolucji bolszewickiej, ani też monografia sowieckiego państwa.

    Podtekstem sporu jest idea powrotu do tzw, "norm leninowskich" a więc idealizacja pierwszych lat sowiec­kiego państwa. Postulat likwidacji "białych plam" ozna­cza przede wszystkim prawo do pisania prawdy o niektó­rych zbrodniach Stalina i o niektórych ofiarach tych zbrodni. Rehabilitacja została zarezerwowana daleko nie dla wszystkich więźniów Gułagu. Nie wszystkim zamordowa­nym ofiarowano zwykłe prawo do ludzkiej pamięci. "Pamięć". Tak właśnie nazwał się związek ludzi, którzy chcą chronić historyczne zabytki swego kraju. Kryje się w tym chęć od­zyskania całej rosyjskiej historii dla narodowej pamięci, Czytaliśmy sporo o ideologach tego związku, o ich spisko­wej wizji świata, o ich obsesji antysemickiej i antymasońskiej. Wszelako "Pamiat"' nie jest po prostu ogrodem zoologicznym polityki czy produktem policyjnej inspira­cji. Reprezentuje zdegenerowaną formę troski o całość narodowej historii. Postulat likwidacji "białych plam" w historii Rosji musi wykraczać poza dzieje naszego stu­lecia: musi dotyczyć nowego obrazu całości dziejów naro­du i państwa rosyjskiego. Takich wypowiedzi jest coraz więcej. Znając wypowiedzi najwybitniejszego z współczes­nych powieściopisarzy Rosji, Aleksandra Sołżenicyna, mo­żemy zaryzykować opinię, że przewartościowaniu historii towarzyszyć będzie nie tylko nowy wizerunek formacji nie-bolszewickich, ale i pewna idealizacja rosyjskiego cara­tu.

     

    W problematykę polskich "białych plam" wprowadza dobrze pewien dokument. W 1983 roku, a więc w czasie nie­zbyt odległym, opracowana została notatka służbowa w spra­wie filmu "Wierna rzeka". Autor "notatki", dyrektor de­partamentu programowego NZK Stanisław Goszczurny, infor­muje, że odbyły się dwa pokazy filmu, po których gremium w składzie: Waldemar Swirgoń, Witold Nawrocki, Kazimierz Żygulski i Jerzy Bajdor zadecydowało, iż "film nie zosta­nie skolaudowany i nie będzie rozpowszechniany". Dalej czytamy: "Powodem podjęcia takiej decyzji jest fakt, iż film, zrealizowany bardzo dosłownie wg. Żeromskiego eks­ponuje te treści, które w obecnej sytuacji nie mogą dob­rze służyć sprawie zbliżenia narodów polskiego i rosyj­skiego. Prawda z okresu po Powstaniu Styczniowym ukaza­na w powieści, dziś może przyczyniać się do wzmacniania nastrojów antyrosyjskich, służyć jako argument tym wszyst­kim, którzy - także sięgając po argumenty historyczne -dążą do zaognienia i zadrażnienia naszych wzajemnych sto­sunków.  Bardzo zostało w filmie wyeksponowane okrucień­stwo kozaków /np. scena wieszania sołtysa/, cierpienie Polaków itd. [chodzi głównie o sceny dobijania polskich powstańców przez żołnierzy rosyjskich-Unicorn]

    Te właśnie względy programowo-polityczne, a nie ar­tystyczne spowodowały, że film będzie w obecnej sytuacji szkodliwy i nie należy dopuszczać do jego rozpowszechnia­nia".

    I dalej: "Niebezpieczeństwa leżące w podejmowaniu tego tematu dostrzegano wcześniej, czego wyrazem były właśnie dwukrotne decyzje o wstrzymaniu realizacji fil­mu, rozmowy z reżyserem /prowadzone przez wicemin, S.Stefańskiego/, a następnie po uzgodnieniu /raczej romans niż obraz polityczny/, decyzja o dokończeniu filmu. Jed­nakże - jak się okazało - reżyser ostatecznie wcześniej­szych uwag nie uwzględnił i w rezultacie powstał film o wymowie niepożądanej, a nawet szkodliwej",

    Jesteśmy w centrum zagadnienia "białych plam". Oto kilku funkcjonariuszy PZPR i urzędników państwowych przyz­naje sobie tytuł do decydowania, jaka ekranizacja powieś­ci Żeromskiego może służyć lub nie służyć sprawie zbliże­nia narodu polskiego i rosyjskiego, a co za tym idzie, jaki ma być kształt polskiej świadomości historycznej i kultury narodowej. Wieloletnim wysiłkom takich ludzi zaw­dzięczamy nie tylko "białe plamy" oficjalnego obiegu,ale i całkowicie niezdrową, pełną emocji i histerii, intelek­tualnie jałową i społecznie niebezpieczną, atmosferę to­warzysząca każdej rozmowie na temat Rosji i stosunków polsko-rosyjskich. Za tymi decyzjami stoi filozofia opar­ta na przekonaniu, że to, co przemilczane, zostaje skute­cznie wyparte ze zbiorowej pamięci. Tymczasem jest na odwrót: to, co przemilczane, skupia wokół siebie powszechną uwagę, przestaje być fragmentem historycznego dzie­dzictwa, staje się jego punktem centralnym, otwartą rana.

    Zarazem wykład historii oficjalnej - więc ocenzurowa­nej - traci jakakolwiek wiarygodność. Podręcznik historii przestaje być źródłem informacji, a staje się elementem kiepskiej - bo nieskutecznej - propagandy. Staje sfę też dowodem rzeczowym w procesie wytaczanym codziennie aka­demickiej nauce historycznej przez opinię publiczną. Zważmy bowiem: jeśli bezkarnie upowszechnia się kłamstwa na temat historii, jeśli są to kłamstwa łatwe do zdemasko­wania w każdym rodzinnym przekazie, a nie są demaskowane przez autorytety środowiska historycznego, to nie dziwmy się, że autorytet zdobywają ludzie, którym za całą mądrość wystarcza antysemicki- czy jakikolwiek inny - frazes.

    W jednym z warszawskich kościołów - niedaleko stąd i nie tak dawno - młodzi ludzie sprzedawali innym młodym ludziom książki drugiego obiegu objaśniające kulisy his­torii.  Nie były to prace prof. Zientary, ani prof. Wójcika, ani też prof. Łepkowskiego - były to "Protokoły mędr­ców Syjonu" i prymitywne broszury. W stosunku do nich książeczkę Dmowskiego "Kościół, naród, państwo /nowowydaną, poprzedzoną listem kardynała Glempa/ uznać należy za szczytowe osiągnięcie polskiej myśli humanistycznej. Ludzie sprzedający te książki i ludzie je kupujący, lu­dzie piszący takie książki i ludzie aprobujący ich sprze­daż w kościele - to także "biała plama" w naszej wiedzy o świadomości historycznej Polaków.

    "Białe plamy" to głównie fakty zatajone: do takich należy historia stalinowskiego  terroru w Polsce. Komplet­nej blokadzie materiałów archiwalnych aparatu bezpieczeń­stwa towarzyszy całkowita nieobecność badań historycz­nych. Rzecz trudna do uwierzenia: terror powojennego dziesięciolecia nie stał się tematem ani jednej nauko­wej sesji, ani jednej historycznej monografii. Jednej tylko kategorii ludzi pióra wolno otwarcie sięgać po tę problematykę: historykom i publicystom spod znaku "Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald". Czy jednak ten rodzaj za­pełniania "białej plamy" uznać można za poszukiwanie prawdy historycznej, czy może raczej za sposób upowszech­niania kalumnii o ludziach niewygodnych i fałszywych ste­reotypów o zdarzeniach przeszłych - ten spór odłóżmy na inną okazję. Jedno jest oczywiste: system uformowany w ostatnich latach rządów Stalina jawi nam się dzisiaj ja­ko najbardziej doskonała postać totalitarnego projektu. Analiza mechanizmów tego systemu, kierowniczej roli par­tii komunistycznej, kierowniczej roli aparatu bezpieczeń­stwa w partii, kierowniczej roli doradców sowieckich w aparacie bezpieczeństwa, należy uznać za punkt wyjścia dla opisu polityki Stalina wobec Polski w latach wcześniej­szych oraz kryzysów systemu w latach późniejszych. Wtedy, w latach stalinizmu uformowany został model historii za­kłamanej: nauka historyczna tamtych lat poprawnie realizo­wała orwellowski scenariusz kreowania przeszłości. I kreo­wania "białych plam".

    Cofnijmy się do początku naszego stulecia: co wiemy o obrazie Rosji tamtych lat? Czy nie spoglądamy nań okiem ówczesnej publicystyki Lenina? Czy - skądinąd wartościo­we - prace prof. Bazylowa mogą zastąpić wiedzę "z pierw­szej ręki" o stanowiskach rosyjskiej opinii publicznej: od lewicy, socjaldemokratów i eserowców poprzez kadetów i    eseistykę "Wiechów" aż po czarnosecinną myśl Puryszkiewicza? A cóż wiemy o obrazie Rosji w polskich oczach?
    Jak widział Rosję Spasowicz, a jak Piłsudski? Jak Dmowski a jak Al. Lednicki? Jak Brzozowski w "Głosach wśród nocy", a jak Róża Luxemburg w polemikach z Leninem?

    Czy przeba­dany został obraz rewolucji bolszewickiej i wojny polsko-  radzieckiej? Zarówno broszura Róży Luxemburg o rewolu­cji rosyjskiej /skądinąd przepuszczona przez cenzurę w NRD/, jak i słynne opowiadanie Żeromskiego "Na probost­wie w Wyszkowie" obłożone cenzorską anatemą. To samo powiedzieć można o innych książkach - świadectwach: Kossak-Szczuckiej i Rembeka, Eugeniusza Małaczewskiego i Mariana Zdziechowskiego, Floriana Znanieckiego i Dębskiego /o traktacie ryskim/.

    Doczekał się pomnika w centrum Warszawy, ale nie do­czekał się rzetelnej biografii twórca głównej instytucji bolszewskiego terroru - Feliks Dzierżyński. Czy ten ży­ciorys pisać będą wyłącznie apologeci?

    Spójrzmy szerzej: bolszewicka Rosja widziana pol­skim okiem- czyż nie jest to pasjonujący temat dla his­toryka? Czyż w sposobie postrzegania Rosji sowieckiej nie tkwią korzenie współczesnych postaw Polaków? Czemuż tedy nieobecni są w naszych sporach: Jan Kucharzewski, autor monumentalnej pracy "Od białego caratu do czerwo­nego", Cat-Mackiewicz, autor "Myśli w obcęgach", Antoni Słonimski ze swą "Podróżą do Rosji" czy choćby Wańkowicz z "Opierzoną rewolucją"? Głos Irzykowskiego został, w zbiorowym wydaniu, zdeformowany przez cenzurę, głos Ra­fała Blutha został po prostu amputowany z jego ostatnio wydanych pism. Nawet tytułów niektórych artykułów cenzu­ra nie pozwoliła opublikować...

    Czytamy ostatnio sporo o ofiarach procesów moskiew­skich, tym paroksyzmie stalinowskiej dyktatury. A cóż wie polski czytelnik o polskich reakcjach na te procesy? O głosach publicystyki endeckiej i sanacyjnej, ludowej i so­cjalistycznej? Dopiero ostatnio przedrukowany został ar­tykuł Leona Kruczkowskiego. A inne głosy? Niećko i Czapiński, Próchnik i Miłosz. Czy antologia polskich głosów o procesach moskiewskich nie byłaby wypełnieniem zawsty­dzającej "białej plamy"?

    A losy Polaków, obywateli ZSRR? Los okręgu polskie­go /Marchlewsk/?

    A cała historia XX-lecia? Jak zawstydzająco apte­karskie są dawki myśli politycznej Piłsudskiego, Dmowskiego czy Witosa. A pamiętniki Witosa, Grabskiego, Pragiera, Szembeka - kiedyż znajdziemy je w księgarniach? Stanisław Stroński i Zygmunt Żuławski? A Kajetan Moraw­ski i Karol Wędziagolski?

    Czy nie jest po prostu zawstydzające, że wciąż nie­cenzuralni są autorzy XIX-tego wieku: Astoplhe de Curstine [Listy z Rosji- Unicorn] i Zygmunt Krasiński, Piotr Czadajew i Mikołaj Berg? Cóż więc mówić o historii polskiego komunizmu? Nie ist­nieje rzetelna historia KPP, nie istnieje obraz KPP widziany okiem środowisk niekomunistycznych; nie istnieje obraz nakreślony przez zbuntowanych krytyków komunizmu /Stawar, Deutscher, Wat/.

    Ostatnio pojawił się - raczej z inicjatywy strony sowieckiej - temat paktu Ribbentrop-Mołotow, 17 wrześ­nia, deportacji Polaków w głąb Rosji, zbrodni katyńskiej. Uznajemy to zjawisko za bardzo pozytywne, za ogromny krok naprzód. Wszelako wypada zapytać, dlaczego ta tema­tyka zarezerwowana została dla niektórych tylko history­ków i publicystów? Czyżby zaproponowane przez prof. Jaremę Maciszewskiego kryteria selekcji i dyskryminacji miały moc wiążącą? /"Są wśród historyków polskich i ta­cy, z którymi zapewne historycy radzieccy rozmawiać i współpracować nie chcieliby i trudno byłoby im dziwić się"/. Tak powiadał na posiedzeniu Rady Konsultacyjnej prof. Jarema Maciszewski. Rzecz znamienna, że historyk rosyjski, prof. Jurij Afanasjew, w wywiadzie dla "Poli­tyki" wolny jest od tego rodzaju selekcjonerskich ambi­cji.

    Pomijam sferę dotychczasowych interpretacji: w ra­mach pluralistycznego dyskursu winno być miejsce dla wszystkich punktów widzenia, także dla stalinowskiego. Wszelako zgoda na to, by monopol interpretacji paktu Ribbentrop-Mołotow czy katyńskiej zbrodni posiadali his­torycy najbardziej dyspozycyjni, oznacza aprobatę dla następnych fałszerstw. Zwykła przyzwoitość zabrania pol­skiemu historykowi wyodrębniać los polski, a przemilczać los innych ofiar tego "diabelskiego paktu": Litwinów, Łotyszów czy Ukraińców. By nie powstała kolejna "biała pla­ma".

    Plamą nie białą, a wręcz krwawą jest cały kompleks spraw związanych z historią podziemnego państwa i AK oraz z późniejszymi losami AK-owców. Mimo wielkiej iloś­ci monografii i przyczynków, mimo publikacji dokumentów /zwłaszcza na emigracji/ i pamiętników, dzieje AK-owskiej martyrologii - tej wojennej i tej powojennej - wciąż nie zostały opisane. [To pisze redaktor gazety w której zarzucano AKowcom dobijanie resztek Żydów..-Unicorn. Zaiste..Zmiany, zmiany]

    Krystynie Kerstenowej zawdzięczamy świetną książkę na temat pierwszych lat powojennych. Ale już brak szerokiej i publicznej dyskusji nad tą książka jest "białą plama". A czy nie jest nią brak wiedzy o technice roz­gromienia oponentów /podziemia, PSL, PPS/? Co wiemy o technice pierwszych procesów pokazowych /proces 16-u, WRN, Doboszyńskiego/? A przecież bez wiedzy każdy obraz kryzysu z 1948 roku będzie okaleczony, a mechanizm uza­leżnienia Polski od ZSRR - nieczytelny. Bez pełnej zna­jomości szczegółów sądowych mordu dokonanego na endec­kim polityku Adamie Doboszyńskim, nigdy nie zrozumiemy losu Gomułki i Spychałskiego, Kirchmayera i Tatara. Ja­ka była struktura aparatu bezpieczeństwa? Jak planowano i realizowano scenariusz przymusowej kolektywizacji, a jak - walki z Kościołem?

    Pytania można mnożyć, a każde z nich obrazuje kolej­ną "białą plamę". Np. pytanie często powracające, nazwa­ne przez Jacka Trznadla pytaniem o "hańbę domową". Jaki był mechanizm akceptacji komunizmu przez intelektualis­tów? Czy można na to odpowiedzieć bez publicznej dysku­sji nad "Zniewolonym umysłem" Miłosza? Czy można je roz­ważać bez elementarnej wiedzy o "heglowskim ukąszeniu" wśród intelektualistów rosyjskich i węgierskich, w Cze­chosłowacji i w Jugosławii? A także we Francji i Włoszech?

    Czy nie czas opisać fenomen - nieczęstego, ale tym bardziej przecież godnego szacunku i podziwu oporu Patoćki i Elzenberga, Nadieżdy Mandelsztam i Hanny Malewskiej, Borysa Pasternaka i Zbigniewa Herberta? [W kontekście późniejszych "pisanin" na ten temat o poecie przez GW znowu jawi się to zastanawiająco..-Unicorn]

    Kiedy wreszcie opublikowane zostaną pierwsze książ­ki na temat 1956 r.? Kiedy przeczytamy normalne biogra­fie Stalina, Bieruta czy Gomułki? O historii najnowszej pisać trudno, ale Adam Próchnik napisał swoje "Pierwsze piętnastolecie" - pracę waż­ną i do dziś cytowaną - z perspektywy jeszcze mniej odle­głej . Gdzież więc dzisiaj - poza pracą Jerzego Holzera o "Solidarności" - historycy epoki najnowszej? Czy to nor­malne, by o wypadkach marcowych 1968 roku pisał jedynie autor z cenzusem naukowym wprawdzie, ale za to z godnym podziwu zaufaniem wyłącznie do źródeł sporządzonych przez oficerów służby bezpieczeństwa? Czy zainteresowany kryzy­sami w PRL czytelnik musi być skazany na książkę Henryka Jerzego Przybylskiego, z jego niezwyczajną wizją histo­rii jako spisku i zwyczajną profesjonalną ignorancją? Czy to normalne i pożyteczne, że jedynym historykiem aparatu bezpieczeństwa jest Tadeusz Walichnowski, na­czelnym specem od zagłady Żydów - Kazimierz Kąkol, a pierwszym dziejopisem sprawy katyńskiej - Machejek?

    Zrównanie polskich historyków w prawie do podejmo­wania tej problematyki wydaje się postulatem najbardziej pilnym i nadrzędnym. Nie jest to jednak postulat jedyny. Bowiem - powtarzam tu postulat prof. Afanasjewa - czy nie nadszedł czas poważnej rozmowy o tych sprawach wspól­nie z historykami rosyjskimi? A może należałoby jeszcze poszerzyć tę formułę? Może to już czas na jakiś projekt międzynarodowego seminarium, z udziałem historyków z ZSRR i Czechosłowacji, historyków węgierskich, jugosło­wiańskich, niemieckich? Może namysł nad stalinizmem po­winien stać się wspólnym przedsięwzięciem, wspólną tros­ką wspólnoty intelektualistów z Europy środkowo-wschodniej? Może w ten właśnie sposób budować powinniśmy jed­ność naszej części Europy? Zważmy: o zbrodni katyńskiej mówił w wywiadzie dla polskiej gazety rosyjski historyk. Czyż nie jest to rodzaj moralnego i profesjonalnego wez­wania do dialogu, którego tematem będzie historia, ale nadzieją - przyszłość. Czyż nie za takim dialogiem prze­mawia godność zawodu i godność narodu?

     

    W takim dialogu - mam tego świadomość - staniemy wo­bec problemu "białych plam" innego typu. Dotąd mówiliśmy o tych zawinionych przez ołówek cenzora oraz strach czy lenistwo - nas samych. Ale istnieją przecież "białe pla­my", o które trudno winić "onych" - naszych rządzących, Tkwią w świadomości narodowej, w świadomości naszej włas­nej .

    Dotykam tu - nie bez lęku - spraw bulwersujących. W trakcie wspomnianej już dyskusji na posiedzeniu Rady Konsultacyjnej, jeden z dyskutantów, po wypowiedzeniu szeregu słusznych uwag na temat "białych plan" i potrze­by ich wypełnienia, podjął refleksję historiozoficzną na temat kondycji moralnej naszego narodu. "Nie jestem szowinistą - zadeklarował ów dyskutant, po czym uparcie powtarzał: "musimy mieć świadomość naszej znakomitej po­zycji moralnej", "my mamy wyjątkowo dobrą pozycję" itd. Skąd ta pozycja? Stąd, że "tylko my możemy każdemu pa­trzeć prosto w oczy", "tylko my nikogo nie zdradziliś­my", "tylko my nie odstąpiliśmy nikogo". W replice przy­pomniano temu dyskutantowi o "zimnych pożarach na Pole­siu" i o Zaolziu. Przy całym szacunku dla cytowanego dyskutanta, podzielam w tej szczegółowej sprawie argu­menty jego polemistów. Zastępowanie historycznej reflek­sji narodową apologetyką uważam za umysłowe samooślepie­nie. Z tej perspektywy niepodobna zrozumieć napięć w stosunkach polsko-ukraińskich czy polsko-litewskich. Na­tomiast wyższościowy ton, obecny w uwagach o Czechach, którzy - inaczej niż Polacy - "ugięli się pod naciskiem niemieckim" jest dla mnie po prostu czymś niepojętym. Jest on bowiem czymś - najogólniej mówiąc - nietaktow­nym w ustach Polaka, bowiem to Polacy - co przypomnieć wypada ze smutkiem, choć stanowczo -  dwukrotnie, w 1938 roku i w trzydzieści lat później - przyłożyli rę­kę do zniszczenia wolności i suwerenności swych połud­niowych sąsiadów. Oto jedna z "białych plam", tyin bar­dziej dojmujących, że wynika ona w pierwszym rzędzie z polskiej niezdolności do rzetelnie krytycznego myślenia o polskiej historii.

    Ten styl rozumowania jest wszelako dość rozpowszech­niony. Jego genezy szukam w latach niedoli, kiedy to -podług słów prof. Tadeusza Manteuffla - o historii Pol­ski pisano z perspektywy nieżyczliwego cudzoziemca.

    To wtedy przyzwyczailiśmy się widzieć w Polsce wieczną ofiarę podłości świata i bezduszność procesów dziejowych. Ucieleśniona niewinność wśród permanetnych winowajców. Ludzie i społeczności pogrążone w opresje bronią się zwykle taką autoidealizacją. Kłamstwo o samym sobie jest tra­dycyjną bronią udręczonych i nie przypuszczam, by kompe­tentne prace historyków mogły ten stan rzeczy radykalnie odmienić. Wszelako może jest tak, że to historycy powinni umieć płynąć pod prąd mitologicznych nastrojów i wciąż udowadniać, że bronią bardziej skuteczną może być prawda? Może w tym napięciu nieuchronnym między za­kłamaną samowiedzą społeczności, a uporczywym drążeniem prawdy przez humanistów tkwi jakaś szansa dla Polaków? Może też nadszedł czas, by przedstawić obraz Polski wi­dziany okiem Ukraińców, którzy nie doczekali się ukraiń­skiego uniwersytetu we Lwowie, ale doczekali się pacyfikacji swoich wsi? Okiem Litwinów, którzy w Polakach wi­dzieli niebezpiecznego i agresywnego sąsiada? Okiem Ży­dów przerażonych antysemicką propagandą - upowszechnio­ną także z pewnych kościelnych ambon - pogromem w Przy­tyku, gettem ławkowym? Okiem Niemców wysiedlanych ze swych domów zamieszkałych od pokoleń z tą ilością dobyt­ku, ile mieściło się w obojgu rąk. Cd. dalej

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date01 May 0712:02artKukuruku, RyryryDyrdymały

    Powstał nowy stwór, tfu twór smile ) Ruch na Rzecz Demokracji..
    Patrząc na nazwę i potencjalny skrót oraz na podany skład- ma się rozszerzyć, no no..-nie widzę szans powodzenia.. Lepszą nazwą byłby Ruch Ludzi Poszkodowanych przez Kaczyzm, Niepełnosprytnych i Oderwanych od Koryta*
    Czy pani poetka noblistka napisze nowy wiersz na cześć Wodza Ola?
    Dlaczegoż Ruch nie broni zdechłego kota, którym rzucili "antyfaszyści"? Co on biedny im zrobił? Czarny kot przynosi pecha- życzyłbym sobie aby tej inicjatywie również.
    Zapewne niedługo się dowiemy, że wszyscy z PO i SLD-"wiodące postacie" plus gerontusy.pl wyprzedzą w sondażu skalę i pomkną na Marsa wink
    "Wśród sygnatariuszy oświadczenia znaleźli się m.in. Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Władysław Frasyniuk, Jerzy Hausner, Aleksander Kwaśniewski, Bogdan Lis, Jacek Majchrowski, Andrzej Olechowski, Wisława Szymborska, Jan Widacki."
    Szkoda, że muszę czekać do czwartku aby się poznęcać nad składem- pewnie zbierają go po kawiarniach [hm skojarzyło mi się z Wszyscy artyści to..]
    RRD- Ruch Rapujących Dyrdymałów
    RRD- Ruch Ruchliwych Dildosów
    RRD- Ruch Również Dla Ciebie**
    *Koryto materialne- kasa i mentalne-manipulacja tłumem oraz szermowanie autorytetem.
    ** Kaczyzm Cię prześladuje? Nie czekaj- wstąp do nas wink
     

    Ubierajcie się w smokingi, na szwajcarskie czas liftingi!

    To ostatnia wasza bitwa niech już zdycha wasza sitwa!

    Jest sitwa taka, chłopaka Olejniczaka!

    Jestem ostry dziś jak brzytwa, niech nam żyje nasza sitwa!

    Piję wódkę, palę skręty, głównie robię też przekręty!

    Gdyby żył dziś Che Guevara, miałby lifting u Szwajcara!

    Kocha Jolę społeczeństwo, bo uprawia bezeceństwo!

    Wstąp Oleksy do Naszości, w naszej bandzie czas zagościć, mamy wspólne ideały, przechlejemy tydzień cały!

    Michnik upadł, Urban leży, nikt komuchom dziś nie wierzy!

    My robimy wciąż przekręty, każdy z nas jest luj zawzięty! biggrin

    "Ruch na Rzecz Demokratycznej Słowacji (Ľudová strana - Hnutie za demokratické Slovensko, ĽS-HZDS). słowacka centrolewicowa partia polityczna. Liderem jest Vladimír Mečiar, oskarżany o brak demokracji w partii i doprowadzenie w latach dziewiędziesiątych Słowacji do ruiny gospodarczej.
    Hm.. ;] 
    Yes, yes, yes wink Mają już stronę->  

    http://www.rrd.org.pl/

    Wydali groźne oświadczenie, najciekawszy kawałek:

    "Chcemy państwa sprawnego, taniego, odpartyjnionego, służącego społeczeństwu.

    Chcemy apolitycznych organów ścigania i administracji, w których dobór na stanowiska odbywa się z zasady w drodze konkursu uwzględniającego rzeczywiste kwalifikacje kandydata.

    Za jedną z największych porażek III Rzeczypospolitej uważamy ogromne rozwarstwienie - od wielomilionowych fortun aż po nędzę bezrobotnych."

    Jest także duża gama członków.. Coś ten Palikot chodzi po głowach+dildosy..

    "Zastanów się już dziś, czy chcesz być:
    • Obserwatorem, życzliwym lub nieżyczliwym; taka postawa nie wymaga jakiejkolwiek akcji, wystarczy odwiedzać naszą witrynę.
    • Sympatykiem, który będzie otrzymywał z rzadka drogą elektroniczną pewne informacje, na przykład wiadomość o zarejestrowaniu Stowarzyszenia, a później o wszystkich ważnych wydarzeniach; musisz zarejestrować się na tej stronie, podając imię i nazwisko lub nick oraz email; przestaniesz być Sympatykiem, jeśli wyrejestrujesz się lub trzykrotnie wróci jako niedoręczona skierowana na Twój adres poczta.
    • Członkiem Wspierającym, który będzie mógł wspomagać Stowarzyszenie swą obecnością, wiedzą, a być może także niewielką składką członkowską, bez prawa do głosowania, ale też bez obowiązku aktywnej pracy na rzesz Stowarzyszenia.
    • Członkiem Rzeczywistym, czyli po prostu Członkiem, który ma pełnię praw i obowiązków wynikających ze statutu.
    • Członkiem Zagranicznym, o ile nie jesteś obywatelem polskim, pod warunkiem, że formuła członkowstwa zagranicznego znajdzie się w zarejestrowanym statucie.
    • Członkiem Honorowym, ale o tym nie będziesz już sam decydował."

     To ja chcę być nieżyczliwym obserwatorem i rzeczywistym członkiem wink Po prostu członkiem smile Rozumiem, że większość komentatorów z zagranicy przebywających w Polsce to Członkowie Zagraniczni- czyli płatni wyrobnicy mający tworzyć "klimat" biggrin

    Poczytaj także:

    http://pazurkiem.wordpress.com/2007/05/01/ruch-na-rzecz-dkracji/

     

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..